Trzech mężczyzn w kominiarkach wchodzi do mieszkania. Dochodzi do pobicia przebywających w nim osób. Co się działo dalej już trudno dokładnie powiedzieć.
Jeden z zaatakowanych mężczyzn prawdopodobnie wybiega z mieszkania za napastnikami i na klatce schodowej otrzymuje śmiertelne ciosy nożem. Sprawcy odjeżdżają. Podstawowy problem oceny prawnej opisanego zajścia polega na tym, że nie wiadomo do końca, czyje zachowanie ma być tu ukarane. Nie wiadomo, czy i ilu napastników było obecnych przy finalnym zranieniu mężczyzny.
Świadek, który widział z okna miejsce zaparkowania samochodu, mówi o osobach wsiadających do auta przed budynkiem, jednak sekwencja wydarzeń nie jest pewna. Przede wszystkim nie wiadomo, kto zadał śmiertelne ciosy.
Całe zdarzenie zostało opisane w obszernym materiale Magazynu TVN24:
W celi trzech mężczyzn, który zabił? Sylwestrowa noc bez kary.
Na podstawie tego, co już wiemy o opisanym zdarzeniu, można pokusić się o następujące uwagi Dogmatyczne.
Dwa pobicia?
Wygląda na to, że mamy do czynienia z dwoma wydarzeniami: pobiciem w mieszkaniu i pobiciem?/zabójstwem? człowieka na klatce schodowej. Są to dwa odrębne czyny, więc skład osobowy obu wydarzeń i ich ocena prawna powinna być oddzielna.
Z czego wynika konieczność oddzielenia od siebie dwóch osobnych pobić? Z artykułu 158 § 1 Kodeksu karnego, który wyjaśnia, na czym polega to specyficzne przestępstwo, jakim jest pobicie człowieka.
Kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 § 1 lub w art. 157 § 1 [ciężki albo średni uszczerbek na zdrowiu], podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Kluczowe jest określenie: “pobicie, w którym naraża się człowieka na niebezpieczeństwo”. Dopóki trwa narażanie człowieka na zagrożenie, dopóty trwa jedno i to samo pobicie. Jeśli narażanie się zakończy, bo np. napastnicy oddalą się z miejsca zdarzenia, to kończy się też ich czyn, polegający na biciu, które naraża inną osobę na niebezpieczeństwo.
Jeśli później to niebezpieczeństwo “odżyje”, rozpocznie się już nowe pobicie – osobny czyn kwalifikowany z art. 158 k.k.
Czytelnik Dogmatów celnie zauważył, że nie chodzi tu o zadawanie pojedynczych ciosów, lecz pobicie rozumiane jako jedna dynamiczna całość. To prawidłowa interpretacja:
Pobicie rozumiane wąsko, jako zadanie ofierze ciosów, jest tylko jednym z elementów większego zdarzenia, które w KK jest wskazane w art. 158. Zwracam uwagę, że czynem jest w tym przypadku “udział w bójce lub pobiciu”, które moim zdaniem należy rozumieć jako całość zdarzenia – od rozpoczęcia, aż do końca napaści. Karany jest “udział”, a nie konkretne zadawanie ciosów.
Komentarz pod wpisem z 4.01.2020 na Facebooku
Rzeczywiście karany jest “udział” w “pobiciu”, czyli w całym dynamicznym zdarzeniu, które kiedyś się zaczyna i kiedyś się kończy. O tym, kiedy się ono zaczyna i kończy decyduje to, czy zachowania sprawców narażają życie lub zdrowie człowieka na zagrożenie; pobicie trwa od momentu, gdy to zagrożenie powstaje, do momentu, gdy ustaje.
Pobicie może się oczywiście przemieszczać, może trwać długo i może zmieniać się jego skład osobowy. W każdym wypadku musimy mieć jednak do czynienia z wciąż istniejącym zagrożeniem dla życia i zdrowia człowieka.
Dlatego z jednym pobiciem mielibyśmy do czynienia wtedy, gdyby pobity mężczyzna na przykład został siłą wyciągnięty w mieszkania i potem zabity na klatce schodowej. Inaczej jest jednak w sytuacji, gdy napastnicy wychodzą z mieszkania, i pokrzywdzony sam za nimi biegnie, i wówczas dochodzi do śmiertelnego ciosu. Nic ich oczywiście nie usprawiedliwia, jednak w takiej sytuacji mamy do czynienia z dwoma odrębnymi czynami
Branie udziału w pobiciu
Za pobicie w mieszkaniu odpowiadają wszyscy agresorzy obecni na miejscu zdarzenia, nawet jeśli nie zadawali ciosów.
Podżegaczem do pobicia była kobieta, która wcześniej została wyproszona z imprezy. Ona także była na miejscu zdarzenia. Zatem prowodyrka zajścia, która przyjechała z napastnikami i była przy pobiciu, też “bierze udział w pobiciu” w rozumieniu art. 158 k.k. Taki też zarzut postawiła wszystkim prokuratura.
Przestępstwo brania udziału w pobiciu to specyficzna forma odpowiedzialności za współudział w zdarzeniu, który rozumiemy szerzej niż współsprawstwo i współdziałanie. Bierze udział w pobiciu każda osoba, która wspiera osoby bijące się, narażające człowieka na zagrożenie dla zdrowia i życia, choćby jej udział miał polegać na staniu i dopingowaniu pozostałych sprawców.
Nie ma “następstwa”
Śmiertelne ciosy zadane na klatce schodowej muszą być “następstwem” konkretnego pobicia, żeby dało się przypisać je wszystkim uczestnikom pobicia. Następstwo ma dotyczyć tego samego czynu.
Pobicie, o którym mówiliśmy wyżej – jak wszystko na to wskazuje – skończyło się jednak w mieszkaniu i nie doprowadziło do śmiertelnego następstwa. Dlatego wszystkim ustalonym uczestnikom tego pobicia w mieszkaniu nie da się postawić zarzutu “pobicia ze skutkiem śmiertelnym”.
Dlaczego odpowiadać za pobicie ze skutkiem śmiertelnym ma ktoś kto siedział w samochodzie, gdy ktoś inny zadawał ofierze ciosy nożem?
Komentarz pod wpisem z 4.01.2020 na Facebooku
Kto zabił?
Ciosy nożem obciążają indywidualnie osobę, która je zadała. Żeby skazać kogoś za zabójstwo, trzeba indywidualnie przypisać mu sprawstwo tego czynu. Jeśli nie wiemy, kto zadał ciosy, nie możemy skazać kogoś “na chybił trafił”.
Granice odpowiedzialności
Osoba zadająca ciosy nożem odpowiada indywidualnie za zabójstwo, jednak nie oznacza to, że nikt inny nie może odpowiadać karnie za ten sam skutek.
Jeśli mielibyśmy do czynienia z pobiciem (3 napastników atakuje jedną osobę), a cios nożem zadałaby nagle jedna osoba, pozostali współuczestnicy zdarzenia mogliby odpowiedzieć za pobicie ze skutkiem śmiertelnym z art. 158 § 3 k.k.: czyn zagrożony karą do 10 lat więzienia.
Czyli indywidualnie przypisujemy zabójstwo tej osobie, która zadała ciosy, a pozostali sprawcy odpowiadają karnie za “branie udziału” w zdarzeniu, które zakończyło się śmiercią człowieka. Jest to konsekwencja traktowania pobicia z art. 158 k.k. jako jednej niepodzielnej całości i karania wszystkich współuczestników za wszystkie skutki pobicia, o ile – rzecz jasna – brało się udział w czynie powodującym śmierć człowieka.
Problem polega na tym, że w omawianym przypadku nie wiemy, kto i w obecności kogo zadał śmiertelne ciosy. Stąd tytułowy problem: “Sylwestrowa zbrodnia bez kary”, dodajmy: bez kary za zabójstwo, bo na razie nie ustalono, kto jest zabójcą.