Start Ustrój “Ukarany nie wykazał, że był zdrowy”. Absurdalna decyzja sądu w sprawie maseczki

“Ukarany nie wykazał, że był zdrowy”. Absurdalna decyzja sądu w sprawie maseczki

przez Dogmaty Karnisty

Sąd utrzymał w mocy mandat nałożony na mężczyznę, który nie nosił maseczki. Uzasadnienie decyzji roi się jednak od nieakceptowalnych mankamentów.

Sprawę naświetlił Czytelnik Dogmatów, który anonimowo nadesłał treść postanowienia jednego z sądów rejonowych. Chodziło o mandat karny za niezasłonięcie ust i nosa w przestrzeni publicznej. Mężczyzna mandat przyjął, ale później skorzystał z prawa do złożenia do sądu wniosku o uchylenie mandatu, na podstawie art. 101 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.

Sąd nie uwzględnił wniosku i utrzymał karę w mocy.

W pierwszej kolejności przytoczymy pełne uzasadnienie postanowienia, następnie wypunktujemy pojawiające się w nim błędy. Będzie to okazja do modelowego przyjrzenia się, jak należy i jak nie należy interpretować i stosować prawa.


Uzasadnienie sądu

(…) złożył wniosek o uchylenie prawomocnego mandatu karnego w wysokości 20 złotych, którym został ukarany w dniu 5.11.2020 r. W uzasadnieniu wniosku podał, że w jego zachowaniu brak było znamion czynu zabronionego, albowiem był osobą zdrową, gdy tymczasem przepisy art. 46b pkt 4 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych dotyczą wyłącznie osób chorych i podejrzanych o zachorowanie.

Wniosek nie zasługuje na uwzględnienie.

Zgodnie z art. 101 § 1 kpw prawomocny mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie (…) [streszczenie przepisu].
Zgodnie zatem z powyżej przywołanym przepisem kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia jedynie w przypadku stwierdzenia, że czyn, za który wystawiono mandat, nie jest wykroczeniem, możliwe jest uchylenie mandatu. Tymczasem (…) ukarano za czyn z art. 54 kw, a więc za wykroczenie. Nie ulega wątpliwości, że uczestniczył on w przedmiotowym zdarzeniu oraz przyjął mandat karny, będąc pouczony na blankiecie mandatu o prawie do odmowy jego przyjęcia. Do chwili obecnej przepis § 27 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z 9.10.2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii nie został nadto uchylony i obowiązuje. Kwestia ewentualnego przekroczenia delegacji ustawowej określonej w art. 46a i art. 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w ocenie sądu nie budzi wątpliwości. W szczególności art. 46b pkt 4 ustawy stanowi podstawę do nałożenia obowiązku stosowania środków profilaktycznych przez osoby podejrzane o zachorowanie, a w okresie od daty wydania rozporządzenia aż do chwili obecnej ogromny zakres epidemii nakazuje przyjęcie możliwości podejrzenia zachorowania u każdego mieszkańca kraju. Ukarany nie wykazał przy tym w żaden sposób, iż na datę wykroczenia był faktycznie osobą zdrową. Wbrew treści wniosku nałożony obowiązek z racji jego minimalnej uciążliwości polegającej jedynie na zakrywaniu ust i nosa chociażby odzieżą, nie sposób uznać przy tym za naruszający wolności i prawa człowieka wyszczególnione w Konstytucji RP. Stąd też brak jest podstawy do uwzględnienia wniosku i uchylenia mandatu.

Z tych względów orzeczono ja w sentencji.


Dowolna definicja

Po pierwsze, sąd przyjął, że osobą podejrzaną o zachorowanie w rozumieniu art. 46b pkt 4 ustawy jest “każdy mieszkaniec kraju”. Jest to stwierdzenie oczywiście sprzeczne z treścią ustawy o chorobach zakaźnych, ponieważ to, jak rozumieć “podejrzewanie” danej osoby o chorobę lub choćby kontakt z czynnikiem zakaźnym zostało zdefiniowane w ustawie.

Mówimy o pojęciach zdefiniowanych w art. 2 pkt 20 i 21 ustawy o chorobach zakaźnych.

  • Podejrzany o chorobę zakaźną to osoba, u której występują objawy kliniczne lub odchylenia od stanu prawidłowego w badaniach dodatkowych, mogące wskazywać na chorobę zakaźną.
  • Podejrzany o zakażenie to osoba, u której nie występują objawy zakażenia ani choroby zakaźnej, która miała styczność ze źródłem zakażenia, a charakter czynnika zakaźnego i okoliczności styczności uzasadniają podejrzenie zakażenia.

Delegacja ustawowa mówi o osobach “chorych i podejrzanych o zachorowanie”. Rozumiejąc ten zwrot ściśle chodziłoby wyłącznie o pierwszą ze wskazanych definicji: podejrzenie o chorobę, a nie samo tylko zakażenie. Nawet jednak gdyby rozumieć to określenie w ten sposób, że obejmuje ogólnie oba przypadki zdefiniowane w art. 2 – może wejść w grę albo podejrzenie choroby, albo podejrzenie zakażenia – to i tak obie definicje dość wyraźnie mówią, co musi się stać, by ktoś zaczął spełniać cechę podejrzanego o chorobę lub zakażenie.

Nie ma tu ani słowa o ogólnikowym “ogromnym zakresie epidemii”, jak bezpodstawnie pisze sąd. Zatem mamy do czynienia z rażącą obrazą przepisów ustawy o chorobach zakaźnych polegającą na tym, że sąd wymyśla sobie własną definicję osoby podejrzanej o zachorowanie, sprzeczną z przepisami ustawy, i na podstawie owej własnej definicji nakłada na obywatela karę.

Bezpodstawne domniemanie

Błąd w interpretacji prawa materialnego doprowadza sąd do zupełnie dowolnych ustaleń faktycznych.

Zgodnie z definicjami osoby podejrzanej o chorobę albo podejrzanej o zakażenie, należy ustalić in concreto, na czym polegała styczność ze źródłem zakażenia, jakie to było źródło i w jakich okolicznościach do niego doszło. Samo przebywanie w przestrzeni publicznej oczywiście nie świadczy o styczności z czynnikiem zakaźnym.

Ukaranie mężczyzny sąd opiera na domniemaniu, że wszyscy ludzie są podejrzani (sprzecznie z ustawą) oraz że epidemia ma ogromny zasięg. Sąd nie czyni więc żadnych ustaleń faktycznych relewantnych w kontekście stosowanych przepisów ustawy o chorobach zakaźnych, operuje natomiast domniemaniem, które jest bezprzedmiotowe – nie ma związku z podstawami prawnymi, które należy zastosować w tej konkretnej sprawie.

Z art. 46b pkt 4 ustawy w związku z art. 2 pkt 20 i 21 nie wynika, że wszyscy są podejrzani, nawet jeśli epidemia ma ogromny zasięg. Wynika z nich za to konieczność wykazania:

  • objawów klinicznych lub odchyleń od stanu prawidłowego w badaniach dodatkowych (nie wykonano takich badań),
  • albo styczności ze źródłem zakażenia (nie wykazano, by obwiniony miał styczność że źródłem zakażenia)
  • oraz dodatkowo w tej drugiej sytuacji, że charakter czynnika zakaźnego i okoliczności styczności uzasadniają podejrzenie zakażenia (nie wykazano, jaki był charakter czynnika zakaźnego, ani nie wykazano, jakie były okoliczności styczności).

Brak wykazania wskazanych znamion to uchybienia prawne wpływające na negatywną ocenę omawianego postanowienia.

Udowodnij swoją niewinność

Niekwestionowaną zasadą państwa prawa jest konieczność udowodnienia winy oskarżonemu/obwinionemu o popełnienie jakiegoś czynu zabronionego. Sprawca nie musi dowodzić swojej niewinności; do ukarania konieczne jest udowodnienie mu winy.

W tym kontekście absurdalne jest stwierdzenie sądu: “Ukarany nie wykazał przy tym w żaden sposób, iż na datę wykroczenia był faktycznie osobą zdrową”. To policjant nakładający mandat, a później sąd rozpatrujący wniosek ma wykazać, że ukarany nie był osobą zdrową. Że był chory albo podejrzany o zachorowanie.

“Udowodnij, że jesteś zdrowy” – brzmiałoby to może zabawnie, gdyby nie okoliczności wydania komentowanego postanowienia i gdyby stwierdzenie to nie padło z ust sądu jako argument za przyjęciem, że obywatel ma podlegać odpowiedzialności karnej.

Sąd proponuje więc nowy standard procesowy: domniemujemy, że wszyscy mogą być ukarani (oczywiście sprzecznie z ustawą), a następnie wymagamy, by ludzie dostarczali dowodów na swoją niewinność. Kolejny absurd, który nie powinien pojawić się w uzasadnieniu decyzji sądu.

Akcept dla bezprawia

Zgodnie z polską Konstytucją, sąd podlega wyłącznie Konstytucji i ustawom; nie są dla niego wiążące przepisy rozporządzenia.

Mimo powszechnie znanych wątpliwości co do zakresu obowiązywania generalnego obowiązku noszenia maseczek, sąd poprzestał na stwierdzeniu, że przepis rozporządzenia z 9.10.2020 “nie został uchylony i obowiązuje”. Bezrefleksyjnie stwierdził też: “Kwestia ewentualnego przekroczenia delegacji ustawowej określonej w art. 46a i art. 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w ocenie sądu nie budzi wątpliwości”.

Po pierwsze, przepis rozporządzenia nie jest wiążący dla sądu, i powinien on poddać go skrupulatnej, a nie dwuwierszowej “analizie”, tym bardziej, jeśli jest to kluczowe kwestia podnoszona przez stronę postępowania. A właśnie na sprzeczność obowiązku maseczkowego z treścią delegacji ustawowej powoływał się ukarany mandatem mężczyzna.

Po drugie, dziwić musi bezrefleksyjność organu sprawującego władzę sądowniczą, skoro w dniu wydawania omawianego postanowienia (koniec listopada 2020) uchwalona była już nowa ustawa z nowym, powszechnym i generalnym obowiązkiem zasłaniania ust i nosa – ustawa z 28.10.2020 (Dz.U. 2112). Choćby ta jedna okoliczność powinna wzbudzić jednak jakieś wątpliwości sądu, skoro sam ustawodawca uznał, że należy taki powszechny i generalny obowiązek opisać wyraźnie w nowej wersji art. 46b ustawy o chorobach zakaźnych.

Bo nie wynikał on z dotychczasowych przepisów. W listopadzie 2020 r. wiedzą powszechnie znaną było już to, że rozporządzenia covidowe w zakresie profilaktyki maseczkowej mogły wiązać tylko osoby chore i podejrzewane o zachorowanie. I to nie w znaczeniu “każdy jest podejrzany”, jak bezpodstawnie przyjął sąd, lecz w znaczeniu zdefiniowanym w ustawie o chorobach zakaźnych.

Również z tego względu, brak merytorycznej analizy treści rozporządzenia, które stało się powodem ukarania mężczyzny za niezasłonięcie twarzy, to uchybienie sądu podtrzymującego karę.

Wykroczenia nie było

Kwestią zupełnie zignorowaną przez sąd była w ogóle możliwość zastosowania do omawianej kategorii spraw artykułu 54 Kodeksu wykroczeń.

Po pierwsze, mandat powinien być uchylony, jeżeli czyn nie stanowił wykroczenia. Jak widzieliśmy wcześniej, nie stanowił on wykroczenia, ponieważ mężczyzna nie naruszył nakazu noszenia maseczki, który wówczas wiązał wyłącznie osoby chore lub podejrzewane o zachorowanie.

Zatem nie jest tak, jak sugeruje sąd, że doszło do wykroczenia, bo mężczyznę “ukarano za czyn z art. 54 k.w., a więc za wykroczenie”. To, że istnieje art. 54 k.w. nie oznacza, że dany czyn jest wykroczeniem. A nie jest wykroczeniem, bo nie doszło do naruszenia żadnego obowiązku nałożonego w zakresie zgodnym z art. 46b pkt 4 ustawy o chorobach zakaźnych.

Po drugie, co istotniejsze, art. 54 k.w. w ogóle nie nadawał się do oceny prawnej naruszeń rozporządzenia covidowego. Przepis ten mówi o naruszeniu przepisów porządkowych, związanych z zachowaniem porządku w miejscu publicznym, a nie o naruszeniu przepisów chroniących życie i zdrowie człowieka – których z kolei dotyczą rozporządzenia covidowe.

Istotne są w tym kontekście również zmiany normatywne w wprowadzone na przełomie października i listopada, w tym uchwalenie nowego art. 116 § 1a k.w. dedykowanego m.in. naruszeniom restrykcji covidowych (ustawa z 28.10.2020, Dz.U. 2112).

Art. 116. § 1a. Kto nie przestrzega zakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków określonych w przepisach o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, podlega karze grzywny albo karze nagany.

Dotychczasowy art. 116 § 1 k.w. obejmował wyłącznie łamanie przepisów przez osobę chorą/podejrzewaną o zakażenie (np. wyjście z kwarantanny) lub wobec osoby chorej/podejrzewanej o zakażenie (niedozwolony kontakt), a warunkiem karalności była wiedza o tych zakażeniach. Oba typy wykroczenia – nowy i stary – z art. 116 k.w. nastawione są więc na ochronę zdrowia.

Natomiast art. 54 k.w. ma na celu ochronę porządku i spokoju publicznego (co wynika z tytułu rozdziału, w którym się znajduje), i ma być to ochrona przed naruszeniami przepisów dotyczących nomen omen porządku, a nie regulacji związanych merytorycznie z ochroną zdrowia obywateli.

Nie można więc zastępować braku penalizacji generalnych naruszeń przepisów rozporządzenia covidowego przez osoby zdrowe ogólnym przepisem mówiącym o porządku publicznym. Dopiero art. 116 § 1a k.w., umieszczony w rozdziale mówiącym o wykroczeniach przeciwko zdrowiu, stworzył generalną, ogólną podstawę prawną do nakładania kar za wykroczenia związane z naruszeniem jakiegoś przepisu zawartego w rozporządzeniu covidowym. Nie jest już wymagane bycie osobą podejrzewaną o zakażenie ani wiedza o tym fakcie, jak to ma miejsce w kwalifikowanym typie z paragrafu 1.

Dlatego w komentowanej dziś sprawie nie było uzasadnione powoływanie się na art. 54 k.w., ponieważ nie dotyczy on tego rodzaju naruszeń, o jakie chodzi w rozporządzeniach covidowych. Nie wykazano natomiast, by mężczyzna wypełnił znamiona wykroczenia z art. 116 § 1 k.w., a więc był podejrzany o zakażenie oraz – co równie ważne – by wiedział o tym fakcie.


Dziękuję za sygnał o sprawie, która stworzyła nam możliwość skrupulatnego omówienia stanu prawnego i standardów nakładania kar w praktyce sądowej.

Podobne tematy

10 komentarzy

DamianO 11 grudnia 2020 - 21:13

Czy ukarany może jeszcze coś z tą sprawą zrobić; da się to skierować do sądu wyższej instancji? Czy jednak poprzez przyjęcie mandatu ta osoba ograniczyła swoje możliwości prawne w tej sprawie wyłącznie do złożenia wniosku o uchylenie?

Reply
Dogmaty Karnisty 11 grudnia 2020 - 21:53

Z uwagi na to, że mężczyzna najpierw przyjął mandat, nie przysługują mu teraz dwie instancje sądowe. Kasację od tego postanowienia mógłby złożyć np. Rzecznik Praw Obywatelskich.

Reply
Stan 12 grudnia 2020 - 22:13

Jak rozumiem zdaniem Sądu podejrzewanie o to że jest chory każdego przebywającego na terenie podmiotu w imieniu którego orzekł Sąd nie jest zdaniem sądu wystarczającą przesłanką do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej ? To co zdaniem Sądu byłoby taką przesłanką ? No i jaka świetle takiej wykładni jest sytuacja osób które przechorowały już Covid-19 i zgodnie z publicznie głoszonym stanowiskiem Organów Państwa nie stanowią zagrożenia ?

Reply
zxcvbn 14 grudnia 2020 - 02:43

Co za tępaki robią w tych “sondach” – podaję prosty sposób na udowodnienie, że jest się się zdrowym człowiekiem – w tym dniu, w którym psiarnia chce nam lepić mandat za brak kagańca (jak wiadomo kagańce to domena psów, stąd te ich kompleksy) idziemy MORSOWAĆ, to wcale nie taki wyczyn, ani żadna nieprzyjemność jakby się mogło wydawać, wchodzenie w grudniu do zimnej wody świadczy bezapelacyjnie o tym, że jesteśmy wolni od grypy, żółtej febry, kowida czy tam innej karalnej i strasznie śmiertelnej srogiej padaczki – polecam pod rozwagę dla osób myślących i dbających o zdrowie, pozdrawiam wszystkich normalnych

Reply
zxcvbn 14 grudnia 2020 - 02:56

oczywiście kilka “słodkich fotek” w wodzie będzie odpowiednim dowodem, w zasadzie nie do podważenia, zatem do jezior Rodacy, w trosce o zdrowie i zakasowanie tych dekli ‘sondowych’, imbecylizm trzeba niszczyć na bieżąco, inaczej biada naszej Ojczyźnie, a MY również, gdy będziemy ze słabym zdrowiem, mamy małe szanse na uzyskanie w Polsce N O R M A L N O Ś C I !!!!!!!!!!!!!!!

Reply
Obok przechodzący 14 grudnia 2020 - 16:55

1. Mandat 20 zł? Serio?
2. Przytoczona ustawa (Dz. U. 2020 r. poz. 2112) jest z 28 listopada 2020 r., a nie października. Bo gdyby to było z października (jak podano) to lektura byłaby bez sensu, bo wynikałoby wówczas, że sąd doszedł do słusznego wniosku, ale używając błędnego uzasadnienia. Ten błąd zresztą się powiela ostatnio.
3. Nie wiem, czy państwo kopiowali ten wyrok Ctrl+C+V ze strony sądu, ale za literówki to trzeba albo informatyka wywalić z pracy, albo sędziego.

Reply
hmmm 15 grudnia 2020 - 11:06

wniosek może być jeden, nie przyjmować żadnych mandatów

Reply
mb 18 grudnia 2020 - 19:10

nazywanie tego sądem to eufemizm…to coś to nie może być sądem, a ten ktoś nie jest sędzia.
można poczytać wyroku z czasów bolszewickich – wyyków robotniczo – chłopskich bolszewickich trójek, podobny poziom argumentacji

Reply
Tomasz 9 stycznia 2021 - 19:59

W świetle proponowanej zmiany w Kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia to może stać się standardem

Reply
Darek 5 kwietnia 2021 - 20:36

Dlaczego w tekście nie ma siedziby sądu, imienia i nazwiska sędziego, który wydał taki wyrok? Może jak by publikować nazwiska sędziów dla których własne wyobrażenia są ważniejsze niż fakty, własna racja ważniejsza niż prawda (w tym przypadku przepisy prawa) to by się dziesięć razy zastanowili zanim by wydali takie orzeczenie !!! Niestety ten przypadek potwierdza bardzo częstą praktykę w polskich sądach, że prawo nie jest istotne, a własna racja sędziego i jego wyobrażenia, a ze świecą należy szukać zasady domniemania niewinności. Z mojej praktyki wynika, że w polskich sądach istnieje zasada domniemania winy !!! Bo skoro już tam obywatel trafił to musi być winny i powinien przedstawić dowody na swoją niewinność. Myślę, że to jest kwestia mentalności sędziów i prokuratorów z poprzednich czasów. Niestety. Takich ludzi powinno się usuwać z systemu !!!!

Reply

Co o tym sądzisz?