Start Zdarzenia Mordercze “podaj dalej”, ofiara przeżyła. Jak zakwalifikować czyny kolejnych podżegaczy?

Mordercze “podaj dalej”, ofiara przeżyła. Jak zakwalifikować czyny kolejnych podżegaczy?

przez Dogmaty Karnisty

Biznesmen zlecił konkretnemu człowiekowi dokonanie zabójstwa, płatny zabójca przekazał jednak zlecenie kolejnemu mężczyźnie, ten następnemu, następny kolejnemu, a on jeszcze innemu. Jak zakwalifikować te czyny?

Do nietypowego zdarzenia doszło kilka lat temu w Chinach. Płatni zabójcy okazali się przede wszystkim przedsiębiorcami – zamiast wykonać zlecenie postanowili przekazywać mokrą robotę dalej, bez porozumienia z właściwym zleceniodawcą. Łańcuszek liczył w sumie 6 sprawców. Stan faktyczny opisany jest szerzej na stronie Polsat News:

Mężczyzna imieniem Wei wszedł w spór z firmą należącą do Youhui. Biznesmen, chcąc uniknąć płacenia odszkodowania, za 2 mln yuanów wynajął Xi Guangana – płatnego zabójcę. (…) Guangan skontaktował się z Mo Tianxiangiem – innym zabójcą na zlecenie. Tianxiang, zamiast zrealizować zlecenie, skontaktował się z Yangiem Kangshengiem, który zgodził się zabić cel. (…) Kangsheng postanowił… wynająć kolejnego, czwartego już w tej historii zabójcę – Yang Guangshenga. (…) Ostatecznie Guangsheng (…) wynajął Ling’a Xiansi. Piąty płatny zabójca przystąpił do działania, jednak nie w sposób, w jaki wymarzyli to sobie zleceniodawcy. Mężczyzna bowiem… spotkał się ze swoim “celem” w kawiarni. Xiansi zaproponował Weiowi, by wspólnie sfingowali jego śmierć. (…) Wei jednak postanowił zgłosić sprawę na policję. Wszystkich sześciu mężczyzn zostało zatrzymanych.

Zabójca zlecił morderstwo innemu zabójcy. Ten wpadł na taki sam pomysł. Kolejni także

Chiński sąd uznał wszystkich mężczyzn za winnych usiłowania zabójstwa. Z pewnością skazanie żadnego z nich za dokonane zabójstwo nie byłoby możliwe również w Polsce – bez śmierci człowieka nie sposób mówić o “dokonaniu” czynu zabronionego, zachowanie sprawcy zatrzymało się na tak zwanym przedpolu zabójstwa.

Gdyby jednak sprawa działa się w Polsce, mielibyśmy do czynienia z nieco inną kwalifikacją prawną wszystkich czynów. Żeby dokładnie wyjaśnić, z jaką, musimy przyjrzeć się po kolei trzem kwestiom.

Podżeganie – nie zabijanie

Zawarcie kontraktu między osobą, która nakłania kogoś do dokonania czynu zabronionego, a zleceniobiorcą, któremu się płaci, to klasyczne podżeganie. Zlecający zabójstwo za pieniądze nie odpowiada za sprawstwo, bo nie jest zabójcą, lecz “tylko” podżegaczem do zabójstwa.

Czyn biznesmena – pierwszego w łańcuszku zleceń – polegał na nakłanianiu innej osoby do zabicia człowieka z chęcią, by dokonała ona tego właśnie czynu. Nie było to więc “zabijanie”, czyli sprawstwo zabójstwa, lecz “nakłanianie” do zabijania, czyli podżeganie opisane w innym przepisie.

Zabijanie opisane jest w art. 148 § 1 Kodeksu karnego oraz w art. 18 § 1 k.k. (tzw. sprawcze formy współdziałania). Nakłanianie do zabijania opisane jest w art. 18 § 2 k.k. – jest to odrębny typ przestępstwa.

Dotyczy to wszystkich zleceniobiorców, którzy nakłaniali za pieniądze kolejne osoby do tego, by spowodowały śmierć człowieka – oprócz ostatniego z nich, który postanowił upozorować śmierć ofiary. Podstawą odpowiedzialności karnej pięciu mężczyzn byłyby więc przepisy o podżeganiu, ostatni odpowiadałby za jakąś formę zmierzania do zabicia człowieka.

Do czego nakłonili?

Zasadnicze pytanie brzmi: czy zleceniodawcom udało się nakłonić inną osobę do dokonania określonego czynu zabronionego? To, że ktoś na pierwszy rzut oka zgodził się przyjąć zlecenie nie oznacza, że powziął zamiar zrobienia dokładnie tego, o co prosił zleceniodawca.

Każdy z niedoszłych zabójców zapewnił zapewne swego rozmówcę, że ostatecznie zlecenie zostanie wykonane (zginie człowiek, którego chciał pozbyć się pierwszy z biznesmenów). Jeżeli jednak kolejne ogniwa opisywanego zdarzenia nie miały nigdy zamiaru samodzielnie wykonać zlecenia, lecz od razu kalkulowały, że korzystniej będzie przekazać robotę innej osobie, nie ma podstaw, by przyjąć, że ktokolwiek został tu “nakłoniony” do zabójstwa.

Warunkiem ukarania osoby zlecającej zabójstwo za podżeganie do zabójstwa jest nakłonienie kogoś właśnie do zabójstwa, a nie nakłonienie kogoś do kolejnego podżegania do zabójstwa.

Widzicie różnicę? Biznesmen nakłaniał innego mężczyznę, by ten zabił człowieka, i dał mu pieniądze za zabicie człowieka, i chciał, by on (on, a nie ktoś inny) zabił człowieka. Nie nakłaniał go do tego, by poszukał kolejnego wykonawcy!

Kodeks karny wymaga odróżnienia tych dwóch sytuacji – czymś innym jest podżeganie do zabójstwa, a czymś innym podżeganie do podżegania do zabójstwa. Jak już powiedzieliśmy wcześniej, nakłanianie nie jest zabijaniem. Podżeganie do zabijania nie jest podżeganiem do nakłaniania do zabijania; są to dwie różne sytuacje.

Trzeba więc rozstrzygnąć analizowany problem na jeden z dwóch sposobów, w zależności od tego, jakie fakty udałoby się ustalić:

  1. jeżeli zleceniobiorca powziął zamiar zabicia ofiary, lecz później rozmyślił się, bo znalazł innego wykonawcę, zleceniodawca tak czy siak odpowiada za dokonane podżeganie do zabójstwa (art. 18 § 2 w związku z art. 148 § 1 k.k.)
  2. jeżeli zleceniobiorca nie powziął zamiaru zabicia ofiary, lecz od razu myślał, że znajdzie sobie innego speca od mokrej roboty, to zleceniodawca nie nakłonił go do zabójstwa (co najwyżej nakłonił go do kolejnego nakłonienia, ale tego nie chciał), może więc odpowiedzieć za usiłowanie podżegania do zabójstwa: art. 13 § 1 w zw. z art. 18 § 2 w zw. z art. 148 § 1 k.k.

Jak widać, w przypadku 2 mamy ciekawą sytuację skrzyżowania się formy stadialnej z formą przestępnego współdziałania (usiłowanie łączy się z podżeganiem). Temat skomplikowany i skorelowany z tak zwanymi koncepcjami podżegania i pomocnictwa.

Dogmatycznie rzecz biorąc najlepsza jest koncepcja, która mówi, że “skutkiem” podżegania musi być skutecznie nakłonienie innej osoby do dokonania czynu zabronionego.

Ostatni… niewinny

Poważne komplikacje wywołuje zachowanie ostatniego mężczyzny. Teoretycznie znajdował się najbliżej skutku; to on miał być własnoręcznym wykonawcą wyroku śmierci. To on miał zostać zabójcą; dla niego dedykowany byłby wówczas art. 148 § 1 k.k.

Co zrobił Xiansi? W materiale prasowym czytamy o tym tak:

Xiansi zaproponował Weiowi, by wspólnie sfingowali jego śmierć. Wei zgodził się na ten plan – niedoszły zabójca zrobił mu zdjęcia, na których Wei, skrępowany i zakneblowany, udawał martwego. Fotografie Xiansi miał przekazać swojemu zleceniodawcy, który z kolei przekazałby je swojemu zleceniodawcy – itd. Ostatecznie wieść o śmierci Weia trafiłaby do biznesmena – Youhui.

Zabójca zlecił morderstwo innemu zabójcy. Ten wpadł na taki sam pomysł. Kolejni także

Jeśli tak rzeczywiście było, opisane zachowania mężczyzny nie są usiłowaniem zabójstwa. Wręcz przeciwnie: chciał on przecież ocalić ofiarę, a co najwyżej dopuścić się oszustwa względem zleceniodawcy, który miał mu zapłacić za pozbawienie życia konkretnej osoby, która miała zginąć tylko pozornie.

Nie wiemy nic więcej o planowanym ataku na Weia; nie wiemy, czy spisek z upozorowaną śmiercią wywołany był groźbą pozbawienia Weia życia, czy Xiansi postawił go przed wyborem: realizujemy plan albo zabijam cię na miejscu.

Z opisanych faktów wynika, że ewentualne, planowane przez mężczyznę zabójstwo zatrzymało się w fazie przygotowania do zabójstwa. Powziął zamiar (o ile go powziął), zaplanował czyn, ale postanowił rzucić ofierze koło ratunkowe i umówił się z nią w kawiarni w celu uzgodnienia szczegółów spisku. Na tym etapie działania, zgodnie z polskim prawem karnym, byłoby to co najwyżej niekaralne przygotowanie do zabójstwa.


Dziękuję Czytelniczce Dogmatów za sygnał o tej niebywałej sprawie!

Podobne tematy

1 komentarz

Co o tym sądzisz?