Start Zdarzenia Zakłócanie mszy: czy może wyczerpać znamiona czynu zabronionego?

Zakłócanie mszy: czy może wyczerpać znamiona czynu zabronionego?

przez Dogmaty Karnisty

Do zakłócenia przebiegu mszy świętej doszło dzisiaj w kościele Św. Anny w Warszawie. W kościele miał zostać odczytany list Episkopatu w sprawie niedopuszczalności aborcji.

Gdy kapłan zaczął czytać list, jedna z osób siedzących w pierwszych ławkach wstała i zaczęła krzyczeć. Agresywne krzyki trwały ponad minutę; kapłan zmuszony był przerwać odczytywanie listu; incydent poruszył wiernych, którzy wstali z miejsc i próbowali zachęcić kobietę do opuszczenia świątyni. Doszło do przepychanki.

Źródło: film Gazety Wyborczej

Jak dowiadujemy się z informacji prasowych:

Grupa przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego postanowiła zaprotestować w tej sprawie i założyła na Facebooku wydarzenie, w którym zapraszano do ostentacyjnego wyjścia z kościoła św. Anny w Warszawie podczas jednej z niedzielnych mszy. […] – Tego nie da się słuchać! – rzuciła jedna z kobiet. – Skandal – wtórowały zarówno pozostałe przeciwniczki całkowitego zakazu aborcji, jak i wierni oburzeni zachowaniem kobiet w kościele. Jedną z opuszczających świątynię kobiet zatrzymała na chwilę grupa starszych osób. Wywiązała się ostra wymiana zdań i przepychanka” (zob. materiał prasowy).

Przerwanie mszy świętej w sposób uwłaczający godności świątyni, które prowadzi do poruszenia, wzburzenia i wywołania niezdrowych emocji u osób biorących udział w nabożeństwie, może podpadać pod art. 196 § 1 Kodeksu karnego (obrażenie uczuć religijnych innych osób):

Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie […] miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Przedmiotem prawnej ochrony są uczucia religijne osób biorących udział we mszy świętej. Naruszenie tego dobra prawnego może polegać na wywołaniu emocjonalnego poruszenia wiernych na znak sprzeciwu wobec czynności bądź słów urągających powadze nabożeństwa i miejsca przeznaczonego do wykonywania kultu (ludzie czują się dotknięci zachowaniem innej osoby podczas mszy świętej, które nie licuje z powagą świątyni).

Agresywne krzyki zakłócające przebieg mszy świętej, skierowane, co warte uwypuklenia, bezpośrednio pod adresem kapłana, kwalifikują się jako znieważenie miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych.

Ustawa karna posługuje się w omawianym zakresie bardzo pojemnym określeniem i nie precyzuje, na czym konkretnie ma polegać znieważenie miejsca kultu religijnego. Znieważający może być sam fakt podjęcia określonego zachowania (gesty, krzyki) lub treść konkretnej wypowiedzi. Skoro znieważeniem miejsca kultu mogłoby być np. oddanie w świątyni produktu przemiany materii w postaci moczu – i jest to teza zupełnie niekontrowersyjna – to tym bardziej za znieważenie świątyni może być uznane ostentacyjne „oddanie” na kapłana i wiernych produktu przemiany własnych myśli w postaci wrzasku, w którym kwestionuje się nauczanie Kościoła. Pierwszego może nawet nikt nie zauważyć; celem drugiego jest bycie zauważonym, a w konsekwencji zakłócenie nabożeństwa, ubliżenie kapłanowi i wywołanie poruszenia wiernych.

Umyślność opisywanego zachowania może wynikać z zaplanowanego charakteru całego zajścia (facebookowa ustawka, mająca na celu zakłócenie przebiegu mszy świętej). Nawet jeśli celem działania sprawcy nie było obrażenie uczyć religijnych innych osób, lecz „jedynie” pobudzenie dyskusji społecznej, to jednak można twierdzić, że sprawca przewidywał możliwość obrażenia uczuć religijnych wiernych biorących udział we mszy i było mu obojętne, czy to faktycznie nastąpi.

Nawet jeśli zdarzenie tego typu nie zostałoby uznane za przestępstwo z art. 196 § 1 k.k., z pewnością wyczerpywałoby znamiona wykroczenia z art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń:

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Oznacza to, że zakłócanie przebiegu mszy lub nabożeństwa jest zachowaniem bezprawnym. Tego typu zachowanie to bezpośredni zamach na dobra prawne osób uczestniczących w nabożeństwie, tj. ich dobra osobiste (uczuciowość religijna) i dobra o charakterze społecznym (wolność osobista, wolny od ingerencji innych osób pobyt w kościele), a także atak na porządek w miejscu publicznym, wyznaczony przez powszechnie przyjęte w naszym kręgu kulturowym standardy zachowania się w katolickiej świątyni.

Przeciwko każdemu bez wyjątku, bezpośredniemu i bezprawnemu zamachowi na jakiekolwiek dobro prawne przysługuje obrona konieczna, opisana w art. 25 § 1 Kodeksu karnego (analogicznie w art. 15 Kodeksu wykroczeń):

Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.

Zamach sprowadzający się do podnoszenia głosu w czasie mszy świętej może zostać odparty w granicach przewidzianych przez Kodeks karny. Zachowanie osoby chroniącej porządek publiczny musi być proporcjonalne do sytuacji. Wyprowadzenie ze świątyni osoby, która zakłóca przebieg nabożeństwa, wbrew jej woli musi być ostatecznością. Należy brać pod uwagę, że wiązałoby się to z użyciem przemocy wobec osoby, która tylko w ostateczności będzie mogła znaleźć usprawiedliwienie w przepisach o obronie koniecznej.

Warto też zauważyć, że zgodnie z art. 231b § 1 k.k., osoba, która w obronie koniecznej odpiera zamach na jakiekolwiek cudze dobro chronione prawem, chroniąc bezpieczeństwo lub porządek publiczny, korzysta ze wzmocnionej ochrony prawnej, przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.

Nie wydaje się, by tego rodzaju manifestacja podczas sprawowania mszy usprawiedliwiona była podnoszeniem istotnego problemu społecznego i wyrażeniem własnych poglądów w przestrzeni publicznej. Można zaprotestować, wyrażając własne poglądy, w inny sposób, na przykład przed kościołem poza czasem nabożeństwa.

Dotyczy to świątyni każdego kościoła funkcjonującego w ramach ładu konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej.

Podobne tematy

11 komentarzy

Paweł Nowak 4 kwietnia 2016 - 10:35

Można również rozważyć zastosowanie art. 195 par. 1 k.k. (złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego)

Reply
Mikołaj Małecki 4 kwietnia 2016 - 11:51

Tak, oczywiście, gdy pisałem posta wyleciało mi z głowy to przestępstwo 🙂

Reply
Jan Kluza 4 kwietnia 2016 - 13:01

Na absurdalność funkcjonowania tego przepisu (196 kk) zwracał uwagę Jerzy Urban.
Nie jest jakimś guru prawniczym, ale trafnie wskazał na sprzeczność zachodzącą między podstawowymi zapisami EKPCz i wyrokami Trybunału a karaniem za ten czyn.
Zresztą w polskim orzecznictwie spotyka się horrendalne wyroki – z jednej strony uniewinniające Nergala za podarcie Biblii, a z drugiej skazujące nieraz za mniej wybredne czyny.
Ściganie z oskarżenia publicznego tego czynu jest wielką pomyłką. Zresztą jak kilka innych przestępstw.
Doprawdy nie wiem co przyświecało autorom Kodeksu przy tworzeniu takich typów.

Reply
Anonimowy 4 kwietnia 2016 - 17:25

Czy czytanie listu Episkopatu jest obrządkiem religijnym ? Według mnie jest to nadinterpretacja wydarzenia. Ewa Czajkowska

Reply
Anonimowy 4 kwietnia 2016 - 17:55

Moim zdaniem czytanie tego listu odbyło się w czasie Eucharystii (obrządek religijny), a nie na spotkaniu w Kościele z księdzem.

Reply
Paweł Nowak 4 kwietnia 2016 - 20:57

Drugi Paweł też potwierdza:)

Reply
Anonimowy 4 kwietnia 2016 - 21:58

Problem w tym, że zgodnie z przepisami liturgicznymi, po Ewangelii jest miejsce na homilię (czyli wyjaśnienie usłyszanego Słowa Bożego), a nie przerywnik w postaci Listu Episkopatu Polski albo choćby świadectwa zasłużonego dla parafii członka ruchu sedewakantystycznego.

Reply
Anonimowy 5 kwietnia 2016 - 21:54

Czytanie listu odbyło się pod koniec mszy, podczas ogłoszeń parafialnych.

Reply
Anonimowy 14 kwietnia 2016 - 12:32

Przeczytanie listu nie nastąpiło po ewangelii, tylko przed czytaniem ogłoszeń parafialnych, a więc na końcu mszy.

Reply
Kacprzak 13 maja 2016 - 07:30

Zgadzamy się w 100%. Obojętnie czego list by nie dotyczył, takie zachowanie jest bezprawne świetle tych kodeksów. Z tego co się orientuję, manifesty były przeprowadzane na ulicach w różnych miastach (Warszawa, Poznań, Opole, Szczecin itp.) – czyli dało się wyrazić swój sprzeciw bez krzyczenia w kościele. Dodatkowo facebookowa akcja namawiała do wyjścia podczas odczytywania listów i moim zdaniem takie zachowanie nie ma znamion nieprzestrzegania prawa – jest to po prostu łagodniejsza forma sprzeciwu. Z kolei krzyki i hałasowanie jest czynem, który ma na celu zwrócenie na siebie uwagi wiernych i przerwanie ich świętego rytuału, co godzi w ich poczucie bezpieczeństwa i po części uczucia religijne. Protesty w innych miastach dobitnie pokazują, że można to robić bez angażowania kościoła bezpośrednio.
Pozdrawiamy z Kacprzak.

Reply
mar 27 października 2020 - 15:14

A jak się ma do tego fakt blokowania wejścia do kościołów przez pseudo – obrońców religii? To chyba też działanie niezgodne z prawem, jako że kościół jest miejscem użyteczności publicznej, którego budowa odbyła się z datków wiernych (rzekomo), więc chyba każdy ma prawo tam wejść. Samo wejście do kościoła nie oznacza że osoba wchodząca ma jakieś niecne zamiary?

Reply

Co o tym sądzisz?