Start NaukaInterpretacja Konsekwencje prawne podawania się za sędziego Trybunału Konstytucyjnego

Konsekwencje prawne podawania się za sędziego Trybunału Konstytucyjnego

przez Dogmaty Karnisty

Ilu mamy obecnie sędziów Trybunału Konstytucyjnego? – to chyba najciekawsze i najtrudniejsze pytanie ostatnich tygodni. Wszystko za sprawą politycznego zamieszania, związanego z przedwczesnym – i niekonstytucyjnym, co już jest wiadome – wyborem dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez Sejm VII kadencji oraz pozbawionym podstawy prawnej i nadliczbowym wyborem aż pięciu sędziów przez większość parlamentarną Sejmu VIII kadencji. Sprawa powinna być wszystkim, przynajmniej w zarysie, dobrze znana; odtworzenie szczegółowej sekwencji wydarzeń w ramach tego krótkiego wpisu nie jest możliwe, bez narażenia się na uproszczenia i nieporozumienia, nie o tym zresztą chciałbym napisać (zob. więcej w obszernym sprawozdaniu prasowym np. tutaj, a także: wyrok TK z 3 grudnia 2015 r. oraz wyrok TK z 9 grudnia 2015 r.).

Z prawnego punktu widzenia status trzech sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji jest jasny: są oni sędziami Trybunału Konstytucyjnego, ich kadencja już się rozpoczęła, nie mogą jednak przystąpić do pełnienia swoich zawodowych obowiązków z uwagi na brak złożenia ślubowania wobec prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wynika z tego jasno, że Sejm następnej (obecnej) kadencji nie mógł, zgodnie z prawem, wybrać aż pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Sejm ten nie miał żadnej podstawy prawnej do wyboru przynajmniej trzech sędziów, gdyż wskutek takiego wyboru przekroczony zostałby limit 15 sędziów wchodzących w skład Trybunału. (Nie wspominam o innych powodach wadliwości tego wyboru, jak chociażby braku podmiotowej kompetencji Sejmu VIII kadencji do dokonania wyboru pięciu sędziów TK).

To, że posłowie coś zrobili (zgłosili kandydatów, przeprowadzili głosowanie, zapisali kartki papieru tekstem jakiejś „uchwały”) nie oznacza, rzecz jasna, że ma to jakiekolwiek znaczenie prawne. To, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej postanowił zaprosić w środku nocy do swojego domu czterech mężczyzn, którzy odczytali do mikrofonu tekst ślubowania, oczywiście nie oznacza, że wywarło to jakiekolwiek skutki prawne. Jak ujmują to niektórzy konstytucjonaliści, mieliśmy do czynienia ze spektaklem, przedstawieniem teatralnym, które niczego nie wniosło.

Przed 3 grudnia 2015 r., gdy nie było jeszcze znane stanowisko Trybunału Konstytucyjnego co do konstytucyjności przepisu, na którym opierał się wybór sędziów dokonany przez Sejm poprzedniej kadencji, sytuacja prawna wszystkich wybranych sędziów mogła budzić wątpliwości. Trybunał rozstrzygnął te wątpliwości: uznał, że przepisy regulujące wybór trzech sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji w miejsce sędziów TK, których kadencja upływała 6 listopada 2015 r., są zgodne z Konstytucją, ale zakwestionował konstytucyjność tych przepisów w zakresie dwóch sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji „na zapas”.

W tych okolicznościach nowi niby-sędziowie, wybrani przez aktualny parlament, mający zastąpić sędziów wybranych zgodnie z prawem przez Sejm poprzedniej kadencji, są sędziami nadliczbowymi i z tej tylko przyczyny (pomijając inne powody prawne) nie ma dla nich po prostu miejsca, dosłownie i w przenośni, w Trybunale Konstytucyjnym. Nie oznacza to jednak, by osoby pozornie wybrane na stanowiska sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie mogły (w sensie faktycznym) tytułować się sędziami Trybunału. Nie ma faktycznych przeszkód, by osoby te podawały się za sędziów. Na tym tle rysują się kolejne pytania: czy sędziowie wybrani przez Sejm VIII kadencji mogą przyjść do pracy? Czy mogą orzekać? I czy takie postępowanie będzie zgodne z prawem?

Odpowiedzialność karna niby-sędziego

Podawanie się za sędziego Trybunału Konstytucyjnego może prowadzić do odpowiedzialności karnej i skazania danej osoby za przestępstwo. Podstawą odpowiedzialności karnej osoby, która umyślnie podaje się za sędziego, jest art. 227 k.k.: Kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego jest funkcjonariuszem publicznym, a zatem podanie się za taką osobę spełnia znamię wskazane na początku zacytowanego przepisu. Jak widać, warunkiem ponoszenia odpowiedzialności karnej za przestępstwo z art. 227 k.k. jest wykonywanie czynności związanej z funkcją danego funkcjonariusza publicznego. W omawianym wypadku chodzi więc, najogólniej mówiąc, o czynności związane z orzekaniem w Trybunale Konstytucyjnym (bycie w składzie orzekającym podczas rozprawy, udział w naradzie sędziowskiej). Wykonywanie funkcji sędziego rozciąga się także na etapy poprzedzające rozprawę (udział w szeroko rozumianych pracach nad daną sprawą przed rozprawą) i, jak się zdaje, obejmuje inne czynności podejmowane w ramach działalności Trybunału, zarezerwowane dla sędziego.

Sprawca nie musi „podać się” za sędziego w sposób zwerbalizowany, nie musi niczego oświadczać. W komentarzach do kodeksu karnego zgodnie twierdzi się, że podanie się za funkcjonariusza publicznego może mieć charakter dorozumiany i wynikać np. z faktycznego przystąpienia do wykonywania danej czynności „tak jak robiłby to sędzia”.

Przyjście na „miejsce pracy” i zajęcie miejsca za biurkiem nie jest jeszcze wykonywaniem funkcji sędziego; sądzę, że takie zachowanie nie jest jeszcze usiłowaniem popełnienia przestępstwa z art. 227 k.k., choć z pewnością jest to przygotowanie do przestępstwa już bardzo zbliżone do usiłowania (w opisanych okolicznościach sprawca wchodzi do budynku Trybunału i kieruje się do określonego gabinetu, co w zasadzie jest już podaniem się za sędziego, w celu przystąpienia do wykonywania którejś z funkcji sędziego).

Osoba, która twierdzi, że jest sędzią i wykonuje jego funkcje, choć zdaje sobie sprawę, że być może żadnym sędzią nie jest, działa umyślnie i może odpowiadać karnie za czyn z art. 227 k.k. Jeśli sprawca przewiduje możliwość, że fałszywie podaje się za sędziego i podejmuje działanie polegające na wykonywaniu jego funkcji, dopuszcza się czynu zabronionego z zamiarem wynikowym (art. 9 § 1 in fine k.k.) i nie ma przeszkód, by przypisać mu realizację znamion czynu zabronionego z art. 227 k.k.

Jeżeli sprawca nie jest pewien, czy jest funkcjonariuszem publicznym, ponieważ ma świadomość obiektywnie istniejących przesłanek wskazujących na to, że jego status jako funkcjonariusza publicznego jest wysoce wątpliwy, i nie podjął odpowiednich działań w kierunku ustalenia rzeczywistego stanu prawnego w tym zakresie, nie powinien przystępować do wykonywania czynności związanych z funkcją danego funkcjonariusza. Czynności takie godzić będą w dobro instytucji państwowej, chronione w rozdziale XXIX kodeksu karnego i naruszą normę postępowania wyrażoną w art. 227 k.k. (zakaz podejmowania określonych czynności, podając się za funkcjonariusza publicznego).  

Współdziałanie z niby-sędzią

Niezależnie od odpowiedzialności karnej osoby podającej się za funkcjonariusza publicznego, karalne jest również, na zasadach ogólnych, podżeganie i pomocnictwo do popełnienia przestępstwa z art. 227 k.k.

Podżegania do popełnienia przestępstwa z art. 227 k.k. może dopuścić się np. Prezes Trybunału Konstytucyjnego, który mając pełną świadomość, że dana osoba nie jest sędzią, wyznaczy ją do składu orzekającego w danej sprawie (a więc nakłoni ją do podania się za funkcjonariusza publicznego i podjęcia się wykonywania jego funkcji, chcąc, aby dana osoba to właśnie uczyniła). Oznacza to, naturalnie, że Prezes TK powinien powstrzymać się od wyznaczania takiej osoby do udziału w pracach Trybunału.

Pomocnikami w rozumieniu art. 18 § 3 k.k. mogą być sędziowie orzekający w tym samym składzie, do którego została wyznaczona osoba podająca się za funkcjonariusza publicznego, jeśli mają oni zamiar uczestniczyć w rozprawie z fałszywym sędzią (bez ich udziału w rozprawie pseudo-sędzia nie mógłby wykonać funkcji sędziego podczas rozprawy). Co naturalne, powinni oni zabiegać o wyłączenie tej osoby z udziału w sprawie.

Nie jest wykluczone, że odpowiedzialność karną za współdziałanie przestępne z osobą podającą się za sędziego mogliby ponieść także inni pracownicy Trybunału (np. asystenci dostarczający niby-sędziemu materiały przed rozprawą). Rzecz jasna, w ich najlepszym interesie leży, aby nie podejmować żadnej współpracy z osobą, o której wiedzą, że nie jest to prawdziwy sędzia Trybunału.

O tym, kto jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego, a kto nim nie jest, można dowiedzieć się z uważnej lektury grudniowych wyroków Trybunału. Kto chciałby wiarygodnie podać się za sędziego Trybunału, powinien poznać treść tych wyroków. Dowie się wówczas, kim jest.

Podobne tematy

16 komentarzy

Anonimowy 12 grudnia 2015 - 12:57

Wszystko ok ,ale to tylko teoria, która nie przełoży się na praktykę (jedynego pretekstu może dostarczyć chyba tylko przebieg zgromadzenia ogólnego).
Wobec następnych punktów planu popularnym przepisem stanie się art. 401 kpc (ze względu na to to czego tam nie ma) i interesujące staną się dogmaty nie karnisty ale cywilisty, w przedmiocie czym jest i jakie skutki ma ,,nieważność''(cudzysłów konieczny) na gruncie kpc bo chyba nikt tego nie rozumie.

Reply
Anonimowy 14 grudnia 2015 - 09:22

W gruncie rzeczy wszystko się zgadza, tyle tylko że zabrakło tu rozważań nad bezprawnością zachowania się "sędziów" TK. Kiedy najwyższe organy państwa (Sejm, Prezydent) uznają, że osoby te są sędziami TK, to trudno byłoby przyjmować, że podawanie się w tym przypadku za sędziów TK jest bezprawne, a tym samym wyczerpuje znamiona typu czynu zabronionego z art. 227 k.k.

Reply
Mikołaj Małecki 14 grudnia 2015 - 10:29

Ale Trybunał Konstytucyjny też jest jednym z najwyższych organów Państwa. I w świetle orzeczenia z 3 grudnia oni nie są sędziami.

Reply
Anonimowy 14 grudnia 2015 - 10:49

No dobrze, wszystko się zgadza, tyle tylko, że nie może chyba być tak, że raz państwo – działając przez Sejm i Prezydenta – powiada: jesteś sędzią, po czym powiada: nie jesteś sędzią i odpowiadasz karnie. Wyrok TK niczego tu nie powinien przesądzać, ponieważ – jak rozumiem – wiadome osoby mogły podawać się za sędziów do 3 grudnia (czy do publikacji wyroku, która jeszcze nie nastąpiła), a później już nie? Byłoby to bowiem tak, że to TK swoim wyrokiem kreowałby normę sankcjonowaną, a nie ustawodawca.

Reply
Mikołaj Małecki 14 grudnia 2015 - 10:55

Norma sankcjonowana jest wykreowana w art. 227 k.k. – przez ustawodawcę. Wybór osoby X na sędziego powoduje, że od tego czasu w tym zakresie nie może ona naruszyć tej normy. Jeśli wybór ten jest niekonstytucyjny, nieważny, niezgodny z prawem (zwał jak zwał), to osobę X ta norma po prostu wiąże.

Reply
milikan 14 grudnia 2015 - 17:02

Panie Doktorze,
rozumiem, że zmierza Pan do pokazania sposobu na to aby wszcząć postępowanie, które musi doprowadzić do zwrócenia się przez prokuratora/sąd do TK w przedmiocie uchylenia immunitetu. I TK się wypowie albo stwierdzi, że nie musi bo dana osoba nie jest sędzią.

Czy nie prościej (szybciej) możnaby dojść do tego samego efektu wykorzystując prywatny akt oskarżenia z 212 k.k.? Prasa donosiła, że któryś z nowych STK wypowiadał się znieważająco o śp. Władysławie Bartoszewskim (co konkretnie mówił to nieistotne na poziomie dogmatycznym) tylko czy można zniesławić zmarłego?

Reply
Anonimowy 15 grudnia 2015 - 11:34

W takim razie wyrok TK nie powinien mieć żadnego znaczenia dla prawnokarnej oceny podawania się przez pięć osób za sędziów TK. Inaczej należałoby przyjmować, że orzeczenia TK mają prawotwórczy charakter. Pozostaje zatem do rozważenia sprawa błędu co do prawa (art. 30 k.k.). Jak najbardziej usprawiedliwionego. Skoro najwyższe organy Państwa (sejm, Prezydent)mówią jednostce: "jesteś sędzią" (nawet gdy inne twierdzą co innego – jak TK), to byłoby chyba jakimś wynaturzeniem uruchamianie prawa karnego.

Reply
Mikołaj Małecki 16 grudnia 2015 - 11:59

Tutaj art. 30 k.k. nie ma zastosowania – nie ma błędu co do tego, czy podawanie się za sędziego jest zabronione; ewentualny błąd dotyczy tego, czy jest się sędzią czy nie, a to jest kwestia faktyczna.

Organ, o którym Pan wspomina, czyli Sejm, wybrał 5 sędziów w VII kadencji. Sędzią jest się od momentu wyboru. W związku z tym nie dało się wybrać kolejnych 5 sędziów. Do dnia dzisiejszego, czyli do momentu opublikowania wyroku TK z 3 grudnia 2015, wybranych przez Sejm było 15 sędziów (mówimy o tych wybranych w poprzedniej kadencji). Po dniu dzisiejszym jest 13 sędziów, bo wybór 2 był niekonstytucyjny. Zatem przynajmniej 3 osoby z puli wytypowanej przez Sejm VIII kadencji NA PEWNO nie są sędziami.

Reply
Anonimowy 17 grudnia 2015 - 15:32

Popieram opinię Dr Małeckiego. Precz z tyranią!

Reply
Anonimowy 19 grudnia 2015 - 22:29

Panie doktorze, w swoim wpisie opiera się Pan na orzeczeniu TK stwierdzającym, że wybór trzech sędziów przez Sejm poprzedniej kadencji odbył się zgodnie z prawem i są oni sędziami, w tym miejscu pojawia się moje pytanie- na jakiej podstawie TK miałby orzekać o prawidłowości wyboru sędziów przez Sejm ignorując przy tym jego uchwały stwierdzające nieważność poprzednich wyborów? Do kognicji TK należy m.in. orzekanie o konstytucyjności aktów normatywnych (w przedmiotowej sprawie o ustawowym upoważnieniu Sejmu do dokonania wyboru), natomiast uchwały Sejmu nie są aktami normatywnymi, lecz aktami stosowania prawa-na takim stanowisku stanął np. Prokurator Generalny (PG VIII TK 138/15). Proszę o ustosunkowanie się do powyższych wątpliwości i wskazanie do jakiej instytucji należy orzekanie o prawidłowości wyborów dokonanych przez Sejm.

Reply
Mikołaj Małecki 20 grudnia 2015 - 00:28

Konstytucyjność uchwał nie ma tu nic do rzeczy. One są po prostu podjęte bez podstawy prawnej; są bezskuteczne. Nie trzeba badać ich konstytucyjności, by to stwierdzić. Trzech sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji, mający demokratyczną legitymację do dokonania takiego wyboru, nie mogli przestać być sędziami na mocy uchwały Sejmu VIII kadencji. W związku z tym to oni zajmują trzy "wolne" miejsca po poprzednich sędziach. Trzy osoby wybrane na te miejsca przez Sejm VIII kadencji nie są sędziami.

Reply
Anonimowy 20 grudnia 2015 - 18:33

Orzekanie przez TK w sprawie uchwał indywidualnych faktycznie budzić może uzasadnione wątpliwości. Skoro zamieszanie jest tak wielkie, może po prostu organ mający legitymację procesową mógłby się zwrócić do właściwego sądu powszechnego z pozwem o ustalenie istnienia bądź nieistnienia stosunku pomiędzy sędziami czy niesędziami a zatrudniającym ich podmiotem. Przecież nie wiadomo komu wypłacać wynagrodzenie komu nie.

Reply
Anonimowy 20 grudnia 2015 - 21:25

A co w związku z wątpliwościami dotyczącymi charakteru spójnika ,,oraz" pojawiającego się w czerwcowej ustawie o TK- czy oznacza koniunkcję, czy też alternatywę, jak w regulaminowym uregulowaniu (spójnik ,,lub")? Przyjęcie, że spójnik ,,oraz" oznacza koniunkcję prowadziłoby w tym wypadku do stwierdzenia równoległego istnienia dwóch różnych procedur odmiennie regulujących kwestię podmiotów uprawnionych do zgłoszenia kandydatów na sędziów, w tym wypadku pojawia się kolejne pytanie, czy Sejm mógł wybrać jedną z procedur, czy też powinien zastosować przepis ustawowy jako szczególny względem regulaminu?

Reply
Anonimowy 22 grudnia 2015 - 14:55

1 TK nie ma kompetencji do kontroli tych uchwał Sejmu, które nie maja charakteru normatywnego(normy abstrakcyjne i generalne- a takiego charakteru nie maja ani intencjonalne stanowiska Sejmu ani akty władcze z zakresu funkcji kreacyjnej). Gdyby TK zbadał te ,,trefne" (wątpliwe także dlatego bo bylo by to sprzeczne z uzas 34/15)to było by ewidentne rozszerzenie właściwości rzeczowej tzn kompetencji określonej wprost w Konstytucji
2. na tym cały numer polegał, aby nikt nie mógł rozstrzygnąć o ważności tych uchwał, ale zgadzam się z poglądem że można je uznać za akty bezskuteczne gdyz nie było wolnych miejsc w TK do obsadzenia (ani jednego bo to było przed ogłoszeniem wyroku TK), nadto nie miały podstawy prawnej. Poza tym i tak można je uznać nawet za akty nieistniejące analogicznie do prawnoadministracyjnego pojęcia decyzji nieistniejącej. Gdyby np Sejm wybrał sobie uchwała drugiego Prezydenta lub drugiego Prezesa NBP to nie znaczy przecież że od tej chwili mielibyśmy po dwóch Prezydentów lub Prezesów NBP i koniec kropka. Drogą sądowa z 189 kpc poza kwestią wynagrodzenia jest kontrowersyjna- kolizja dwóch zasad, tj prawa do sądu oraz trójpodziału władzy
3. ,,oraz" to element kończący tzw wyliczankę podmiotów legitymowanych. Takich wyliczanek w ustawach jest mnóstwo (inicjatywa ustawodawcza / art. 425 kpk kto może wnieść apelację) Nie jest to alternatywa a koniunkcja nie polega na działaniu łącznym a na tym , że prawdą jest że każdy element z osobna jest legitymowany. Jeśli nie stosuje się tiretów to spójniki ,oraz(,,i") są tu najlepsze . Gdy ustawodawca chce aby jakieś podmioty musiały działać łącznie to musi dookreślić to odpowiednim zwrotem (por ksh, por bgk art. 10, por prawo spółdzielcze w ust. 2 art. 54).Lub" jest mniej fortunne ale chodziło by o to samo.
4.Ustawa co prawda nie może regulować zakresu zastrzeżonego do materii regulaminu sejmu z mocy art. 112, ale jest aktem normatynym wyższego rzędu niż ten regulamin (innymi słowy ustawa może być sprzeczna z art. 112 Konstytucji choć z domniemaniem konstytucyjności, ale nigdy nie może być sprzeczna z regulaminem jako wzorcem ). Ustawa czerwcowa o TK dopuszczała, że w sprawach w niej nieuregulowanych stosuje się przepisy regulaminu sejmu(19. ust. 5), a zatem jak najbardziej możliwe było korzystanie zarówno z przepisów proceduralnych ustawy jak i z przepisów regulaminu w zakresie nieuregulowanym w ustawie
5. wyrok TK bezpośrednio nie rozstrzygnął o tym że 3 sędziów zostało wybranych legalnie przez sejm po, ale taki wniosek jest jedyną konsekwencją właściwej interpretacji treści rozstrzygnięcia (wynikającej zresztą z uzasadnienia) i dokonania jedynej dopuszczalnej i oczywistej subsumpcji stanu faktycznego do stanu prawnego wynikającego z treści tego rozstrzygnięcia. Ja natomiast mam wątpliwości co do pozostałej dwójki wybranych przez ,,sejm po" gdyż ja bym widział potrzebę przeprowadzenia procedury o której mowa w art. 190 ust. 4 Konstytucji – ale już po ogłoszeniu wyroku TK.

Reply
Anonimowy 13 stycznia 2016 - 09:48

No i się okazało, że niby-sędziowie sędziami jednak są.
Dwoje z nich właśnie dopuszczono do orzekania, pozostali są wybrani na zapas – w miejsce sędziów, których kadencja upłynie w trakcie kadencji obecnego Sejmu.

Reply
Mikołaj Małecki 21 stycznia 2016 - 23:06

Ale Prezes Trybunału nie decyduje o tym, kto jest sędzią 🙂 Polityczne kompromisy – nawet w imię wyższych wartości – mnie nie interesują, interesuje mnie prawo

Reply

Co o tym sądzisz?