Trybunał Konstytucyjny ma zbadać zgodność z Konstytucją ustawy z dnia 22 grudnia 2015 r. o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. 2015, poz. 2217), która wprowadza wiele zmian w sposobie prac Trybunału, określając m.in., że sprawy są rozpatrywane wg kolejności wpływu, Trybunał orzeka co do zasady w pełnym składzie liczącym 13 sędziów, a wyroki zapadają większością 2/3 głosów (sprawa z sygnaturą K 47/15).
Wejściu w życie ustawy towarzyszy pat konstytucyjny, związany z powołaniem przez Sejm VIII kadencji na stanowisko sędziów Trybunału większej liczby osób niż pozwala na to Konstytucja (max. 15 sędziów), a także nieodebraniem przez prezydenta Polski ślubowania od trzech sędziów wybranych zgodnie z prawem przez Sejm VII kadencji. Z pięciu osób wybranych na sędziów Trybunału przez obecny parlament, do orzekania o konstytucyjności ustawy grudniowej zostali dopuszczeni sędzia Sądu Okręgowego Julia Przyłębska i mgr Piotr Pszczółkowski (zwani dalej „sędziami”).
Tak mniej więcej w telegraficznym skrócie można zarysować obecną sytuację faktyczną. Nie o tym jednak ma być dzisiaj mowa. Chodzi bowiem o rozjaśnienie szeroko komentowanej kwestii, czy Trybunał Konstytucyjny, orzekający o zgodności z Konstytucją ustawy z 22 grudnia 2015 r., jest związany przepisami tej właśnie ustawy, co oznaczałoby, że powinien procedować i podejmować decyzje w oparciu o znowelizowane przepisy. Tytułem przykładu, pozytywna odpowiedź na to pytanie oznaczałaby, że Trybunał powinien rozpatrzyć sprawę w składzie 13 sędziów (taki skład nie może się obecnie zebrać wskutek wspomnianego wcześniej pata politycznego) oraz że rozstrzygnięcie powinno zapaść większością 2/3 głosów.
Zdania odrębne
Na posiedzeniu poprzedzającym zbadanie konstytucyjności kontrowersyjnej ustawy, Trybunał Konstytucyjny postanowił rozpatrzyć sprawę na publicznej rozprawie w maksymalnym składzie, jaki może się zebrać w dniu wydania wyroku (sędziowie ze zdolnością do orzekania), czyli w składzie 12 sędziów: 10 „starych” i 2 „nowych” sędziów (dwóch wybranych przez Sejm VIII kadencji, zob. postanowienie TK z 14 stycznia 2016). Trybunał zignorował więc znowelizowane przepisy i nie będzie orzekał w składzie 13 sędziów.
Zdania odrębne od postanowienia Trybunału Konstytucyjnego zgłosiły… (czy ktoś będzie zaskoczony?) dokładnie dwie osoby dopuszczone do orzekania w omawianej sprawie: sędzia Julia Przyłębska i sędzia Piotr Pszczółkowski. Uznali oni, że w obecnym stanie prawnym sprawa powinna być rozpatrywana w pełnym składzie liczącym 13 sędziów, co wynika z przepisów znowelizowanych w dniu 22 grudnia 2015 r., będących przedmiotem kontroli Trybunału. Skoro pełny skład Trybunału powinien liczyć 13 sędziów, a o skierowaniu sprawy na rozprawę decyduje w tym wypadku skład orzekający w sprawie, to postanowienie z 14 stycznia 2016 r. powinno zostać wydane w takim samym składzie (13, a nie 12 sędziów).
Sędzia Pszczółkowski dodał, że naruszenie znowelizowanych przepisów o składzie orzekającym może prowadzić do zarzutu nieważności postępowania (pkt 5 zdania odrębnego).
Dla wzmocnienia zdań odrębnych obu sędziów osobiście dodałbym jeszcze (mała dygresja), że zarzut nieważności postępowania, związanego z nienależycie obsadzonym składem orzekającym, może opierać się w przyszłości także na uznaniu, iż w składzie orzekającym zasiadały osoby dopuszczone do orzekania mimo istotnych wątpliwości prawnych co do trybu dokonania ich wyboru na sędziów TK, a są to sędziowie Julia Przyłębska i Piotr Pszczółkowski. Ergo: skład orzekający liczył nawet nie 12, lecz tylko 10 sędziów, co uchybiało znowelizowanym przepisom w trzykrotnie większym stopniu (do pełnego składu brakowało bowiem nie jednego, lecz aż trzech sędziów Trybunału).
Sąd i podsądny
Stanowisko sędzi Przyłębskiej i sędziego Pszczółkowskiego, w myśl którego, przypomnijmy, Trybunał Konstytucyjny jest związany przepisami nowej ustawy, opiera się na gruntownym niezrozumieniu roli sądu konstytucyjnego i specyfiki prowadzonego przed nim postępowania.
Sąd konstytucyjny jest sądem prawa (sądem nad prawem). Tak jak osoba podejrzewana o popełnienie zabójstwa jest oskarżona o popełnienie przestępstwa przed sądem powszechnym, tak samo przed Trybunałem Konstytucyjnym oskarżane są określone przepisy, których konstytucyjność została zakwestionowana we wniosku do TK. W tym świetle jest więc jasne, z jakiego powodu Trybunał Konstytucyjny nie może kierować się przy badaniu ustawy z 22 grudnia 2015 r. przepisami tej właśnie ustawy. Nie może być tak, że oskarżony dyktuje sądowi, w jakim trybie, w jakim składzie i w jaki sposób sąd ten ma rozstrzygnąć o jego sytuacji prawnej.
Przepisy ustawy z 22 grudnia 2015 r. regulują tryb postępowania przed sądem konstytucyjnym i w tym sensie dyktują sądowi, w jaki sposób ma on procedować i podejmować decyzje (określają wiążące sędziów normy postępowania w ramach ich działalności zawodowej). Z uwagi na to, że te same przepisy występują przed tym sądem w roli „oskarżonego”, Trybunał Konstytucyjny ma zakaz kierowania się w swoim postępowaniu wytycznymi pochodzącymi od tego swoistego podsądnego. Gdyby uznać, że jest inaczej, mielibyśmy do czynienia z klasycznym byciem sędzią we własnej sprawie (sędzią we własnej sprawie byłaby kwestionowana ustawa z 22 grudnia 2015 r.).
Trafnie ujęła to jakiś czas temu w wywiadzie telewizyjnym prof. Ewa Łętowska, zaznaczając, że przedmiot badania (tutaj: ustawa grudniowa) nie może być równocześnie narzędziem do badania siebie samej. Tego błędnego koła da się uniknąć tylko w jeden sposób – stwierdzając niedopuszczalność kierowania się zaskarżonymi przepisami w ramach orzekania o ich (nie)konstytucyjności. Należy dodać, że nie jest to dobra czy zła wola prezesa czy sędziów Trybunału, czy będą stosować grudniową nowelizację, czy ją zignorują. W opisanej sytuacji faktyczno-prawnej sędziowie konstytucyjni, powołani do badania konstytucyjności przepisów obowiązującego prawa, związani są zakazem stosowania zaskarżonych przepisów do czasu rozstrzygnięcia o ich (nie)zgodności z ustawą zasadniczą.
Stanowisko przeciwne narażałoby sąd konstytucyjny na prawną autodestrukcję: wydanie orzeczenia o niekonstyucyjności przepisów, na podstawie których zapadło to właśnie orzeczenie, narażałoby to orzeczenie na zarzut immanentnej wadliwości prawnej.
Warto może dodać, że zarysowane tutaj rozwiązanie – w mojej ocenie – nie prowadzi do przedwczesnego zakwestionowania domniemania konstytucyjności przepisów powszechnie obowiązującego prawa jeszcze przed wydaniem wyroku przez sąd konstytucyjny. Tak jak osoba oskarżona o zabójstwo korzysta z domniemania niewinności, tak samo zaskarżony do TK przepis korzysta z domniemania konstytucyjności. Tym domniemaniem związani są także sędziowie. To jednak w żadnej mierze nie oznacza, że TK musi stosować określone regulacje prawne. Zakaz stosowania zaskarżonych przepisów przez sąd konstytucyjny w opisywanych, wysoce swoistych okolicznościach faktyczno-prawnych, nie usuwa domniemania ich konstytucyjności „przed faktem” (przedwcześnie), wynika bowiem, jak wykazano, z innych przyczyn.
Przepisy (nie)wiążące
Do ustalenia pozostaje, jakie przepisy powinien stosować w opisywanym wypadku Trybunał Konstytucyjny. Przepisy ustawy nowelizującej z 22 grudnia 2015 r. derogowały odpowiadające im regulacje ustawy poprzednio obowiązującej i w takim zakresie przepisy te utraciły moc powszechnie obowiązującego prawa. Jak zauważyliśmy, przepisy nowej ustawy, które podlegają kontroli, też nie mogą być stosowane. Mamy więc do czynienia z luką prawną wymagającą wypełnienia. Wydaje się, że możliwe są tutaj różne sytuacje.
Jeżeli przepis nowej ustawy ma charakter derogujący (uchylający, w całości bądź we fragmencie, przepis starej ustawy), luka powinna zostać wypełniona zastosowanym wprost przepisem konstytucyjnym, odczytywanym w całym kontekście normatywnym ustawy zasadniczej (art. 195 ust. 1 Konstytucji). W przypadku braku wyraźnej regulacji konstytucyjnej, Trybunał powinien wyprowadzić treść adekwatnej dla danego przypadku normy, uwzględniając inne przepisy Konstytucji i wyważając wartości konstytucyjne. Z uwagi na to, że stabilność prawa i zaufanie obywatela do państwa są ważnymi wartościami konstytucyjnymi, Trybunał może sugerować się w tym zakresie przepisami ustawy obowiązującej poprzednio, szczególnie jeżeli kwestionowana regulacja znowelizowała tylko jeden z szeregu przepisów ustawy, powiązanych ze sobą funkcjonalnie.
Luka, o której mowa, może w ogóle nie mieć znaczenia prawnego i brak ustawowej regulacji w tym zakresie nie wpłynie na funkcjonowanie Trybunału. Przykładowo, Konstytucja jednoznacznie określa, że orzeczenia Trybunału zapadają większością głosów (art. 190 ust. 5). Zakaz stosowania przepisu nowej ustawy, mówiącego o większości 2/3 głosów, nie prowadzi do luki prawnej i nie wpływa na sposób podejmowania decyzji przez Trybunał. Jeżeli nowa ustawa wprowadza rozwiązanie nie znane ustawie poprzednio obowiązującej, a Konstytucja nie reguluje jednoznacznie tej materii (przepis dotyczy np. wewnętrznej organizacji pracy Trybunału), TK ma swobodę działania w granicach wyznaczonych przez całokształt norm konstytucyjnych.
Zarysowane rozwiązanie ma charakter modelowy w tym sensie, iż zapewnia ciągłość prac Trybunału pod rządami określonej ustawy zasadniczej, pozwalając Trybunałowi na realizację jego konstytucyjnych obowiązków w ramach trójpodziału władzy, bez względu na uwarunkowania polityczne.
Rozważmy jeszcze jeden hipotetyczny przypadek: parlament uchylił w całości ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. Sąd konstytucyjny będzie mógł zbadać konstytucyjność uchylenia poszczególnych albo wszystkich przepisów, w granicach zaskarżenia, kierując się wprost przepisami Konstytucji. Załóżmy, że wskutek przeprowadzonej kontroli Trybunał uzna wszystkie rozwiązania ustawy derogującej za zgodne z Konstytucją (czyli nie będzie obowiązywała żadna ustawa o TK). W tym stanie rzeczy nowy parlament uchwalił zupełnie nową ustawę o TK, przewidując m.in., że Trybunał wydaje nie więcej niż 10 wyroków rocznie, pełny skład Trybunału liczy 21 sędziów, a wyroki zapadają większością 3/5 głosów. Sąd konstytucyjny oczywiście nie będzie związany nową ustawą i będzie mógł zbadać konstytucyjność tych rozwiązań, stosując wprost przepisy Konstytucji. Do czasu rozstrzygnięcia o (nie)konstytucyjności nowej ustawy TK będzie mógł badać konstytucyjność innych przepisów, działając w ustalonym przez siebie trybie, w zgodzie z wartościami przewidzianymi w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Suma
W sprawie K 47/15, która zawisła przed Trybunałem Konstytucyjnym, zaskarżone zostały wszystkie przepisy ustawy z 22 grudnia 2015 r. Nie ma więc wątpliwości, że żaden z zaskarżonych przepisów nie może determinować działań Trybunału do czasu rozstrzygnięcia o (nie)konstytucyjności całej ustawy grudniowej.
Zobacz dokumenty w sprawie:
Wniosek do TK pierwszego prezesa Sądu Najwyższego
Wniosek do TK grupy posłów
Sprawa na stronie TK
16 komentarzy
Jeżeli chodzi o "pat konstytucyjny" i 5 sędziów wybranych przez poprzedni rząd to zapomniał Pan o uchwale uchylającej ich wybór a to chyba dość istotny czynnik w tej sprawie.
Nie zapomniałem, tylko pominąłem jako nieistotne. A to różnica. Uchwały miały charakter rezolucji (powiedział to sam TK), a więc były pozbawione mocy prawnej. To tak jakby przyszedł nowy właściciel sklepu i uchwalił sobie, że umowy sprzedaży mleka zawarte dzień wcześniej są pozbawione mocy prawnej. OK, może sobie tak twierdzić, tylko co to zmienia? 🙂
1. sędziów TK wybiera Sejm, nie rząd
2. TK uznał, że 3 sędziów zostało wybranych prawidłowo- to jest "dość istotny czynnik w tej sprawie"
Z całym szacunkiem dla Pana Doktora,
1. Konstytucja stanowi, że "organizację Trybunału Konstytucyjnego i tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa" ( art.197). Konstytucja mówi tyle, że to jak jest zorganizowany Trybunał i jak proceduje określa ustawa uchwalona przez Sejm, zatwierdzona przez Senat, podpisana przez Prezydenta i ogłoszona. Ta się stało. Skoro tak, to organizację i tryb postępowania określa ustawa z 22 grudnia, bo ta ustawa została uchwalona przez Sejm, zatwierdzona przez Senat i podpisana przez Prezydenta oraz ogłoszona. Napisał Pan, że Trybunał nie musi stosować określonych regulacji, ze względu na domniemanie ich konstytucyjności. Tu ma Pan w mojej opinii rację, ale zgodnie z zasadą praworządności Trybunał, jak każdy inny organ ma działać na podstawie i w granicach prawa niezależnie, czy jest sędzią we własnej sprawie, czy jest błędne koła, czy Prezes Trybunału tak uważa i w każdym innym wypadku. Prawo mówi nam o tym, że organizację i tryb określa ustawa. Nie ma przepisu, który mówi, ze Trybunał ma zakaz kierowania się ustawą o Trybunale, gdy bada Ustawę o Trybunale, a działanie bez podstawy prawnej i poza granicami prawa w imię jakiejś wartości ( może nawet ważnej) nie jest raczej akceptowane.
2. Jeżeli mówimy stosowaniu wprost Konstytucji to ważne jest zastosowanie wprost także przepisu z art. 197 i uszanowanie go, bo w przeciwnym wypadku oznaczałoby, że raz stosujemy przepis wprost, a raz nie, bo uważamy że jest tam luka. Jeżeli twórcy Konstytucji chcieliby, żeby tryb i organizację określał Trybunał lub żeby decydował o tym jakich przepisów ma używać, to mielibyśmy taki zapis w ustawie zasadniczej. Autorzy zdecydowali się, że robi to Sejm.
3. Sądowi konstytucyjnemu tryb i skład dyktuje Sejm, bo tak zapisano w Konstytucji.
4.Na jakiej podstawie Prezes Trybunału raz stwierdza, że sędziów jest 10, potem, że 12 ?
Moim zdaniem wpis Pana Doktora jest chybiony. Ustrojodawca nie przewidział sytuacji, w której zakwestionowana zostałaby całość przepisów ustawowych regulujących procedowanie przed TK (abstrahuję tutaj od odesłania do k.p.c). Takie uchybienie jest rzec jasna niepożądane i prowadzi do sprzeczności lapidarnie ujętej przez cytowaną prof. Łętowską, która to sprzeczność powinna być usunięta. DE LEGE FERENDA.
De lege lata natomiast ustawa o TK jest po prostu ustawą, która obowiązuje od dnia jej wejścia w życie. Kropka. W mojej ocenie proponowana przez Pana wykładnia jest ciekawa acz karkołomna. Nie można usuwać niedoskonałości systemu prawa wykładnią contra legem.
Proponowana przez Pana wykładnia ma 2 zasadnicze wady:
1) brak powołania się na KONKRETNE przepisy na podstawie których opiera Pan swoją tezę ( w całym tekście są zaledwie 2 odniesienia do przepisów)
2) wykładnia ta ma charakter bardziej filozoficzny niż prawniczy
Szanowny Panie,
1. Art. 197 Konstytucji w żadnym swoim stwierdzeniu nie określa, jakim przepisom podlegają sędziowie badający zgodność z Konstytucją określonego aktu normatywnego. Tak więc Pana rozumowanie jest błędne – art. 197 Konstytucji nie zaprzecza żadnej z moich tez (zob. również pkt 2 poniżej). O tym, jakim przepisom podlegają sędziowie, mówi natomiast art. 195 ust. 1 Konstytucji – sędziowie podlegają tylko Konstytucji.
2. Powtórzmy: art. 197 Konstytucji nie przesądza ani w ogóle o tym nie stanowi, że sędziowie TK, którzy badają zgodność ustawy określającej organizację i tryb pracy Trybunału , mają podlegać także tej ustawie. Art. 197 Konstytucji w ogóle nie adresuje do sędziów TK żadnej normy. Przepis ten daje JEDYNIE kompetencję ustawodawcy, by określił organizację i tryb pracy Trybunału. Norma z art. 197 Konstytucji jest więc adresowana do ustawodawcy (norma ta zezwala mu coś czynić), jej adresatem w ogóle nie jest TK.
3. Na mocy art. 197 Konstytucji Sejm ma kompetencję do uchwalenia stosownej ustawy, określającej tryb postepowania przed TK i organizację TK. W tym sensie Sejm ma kompetencję do "podyktowania" sądowi konstytucyjnemu trybu i składu. Przepis ten niczego natomiast nie przesądza i nie wnosi do analizowanej obecnie kwestii, tj. jakim przepisom podlegają sędziowie badający zgodność tej ustawy z Konstytucją. Tej materii w ogóle art. 197 Konstytucji nie reguluje. Zob. pkt 1 powyżej.
4. Prezes stwierdza to na podstawie przepisów obowiązującego prawa, biorąc pod uwagę wydane ostatecznie orzeczenia TK. Czy in concreto stwierdził to prawidłowo – można dyskutować. Wydaje mi się – ale mogę się mylić – że dopuszczenie dwójki sędziów do orzekania jest szlachetną próbą kompromisu, aby załagodzić sytuację, w wątpliwych okolicznościach prawnych. Stąd wyrażone przeze mnie we wpisie wątpliwości co do prawidłowości orzekania przez 12, a nie jedynie przez "niekontrowersyjnych" 10 sędziów.
Istotnie, analiza ma charakter filozoficzny. Jak bowiem CELNIE stwierdził poseł Kornel Morawiecki na posiedzeniu inaugurującym prace Sejmu VIII kadencji, "chodzi o SENS". A gdy chodzi nam o sens, to już jesteśmy na gruncie filozofii. I musimy zwalczać wszelki bezsens. W tym sensie proszę spojrzeć na moją wypowiedź z godz. 17:44 powyżej. Znajdzie Pan tam stosowne podstawy prawne.
Dodam jedynie, że działanie TK "na podstawie i w granicach prawa", zgodnie z art. 7 Konstytucji, musi polegać, w analizowanych przeze mnie wypadkach, na działaniu w oparciu o stosowaną bezpośrednio Konstytucję. Nie jest działaniem "na podstawie prawa" procedowanie wg przepisów, których konstytucyjność ma być dopiero przedmiotem analizy TK. Przeciwna wykładnia art. 7 Konstytucji prowadziłaby do samounicestwienia się norm ustawy zasadniczej. Istniałyby bowiem wówczas ustawy niekontrolowalne. Wystarczyłoby uchwalić w ustawie, że "Trybunał Konstytucyjny orzeka w grudniu 2057 r. i w lutym 2075 r.". Związanie tym przepisem sędziów TK skutecznie zatamowałoby przeprowadzenie kontroli jego konstytucyjności (mógłby on zostać oceniony dopiero w 2057 r.). Do tego czasu dałoby się uchwalić wszystko, np. "1. Nieruchomości będące przedmiotem własności przechodzą na własność Skarbu Państwa. 2. Odszkodowanie nie przysługuje. 3. Ustawa wchodzi w życie z dniem ogłoszenia". I to właśnie ma z SENSEM niewiele wspólnego.
Niestety taka interpretacja jest nie do przyjęcia, ale to raczej dogmaty konstytucjonalisty, a nie karnisty. TK będąc sadem prawa musi to prawo przestrzegać, tj. obowiązująca ustawę. I nie ma prawa procedować według innej niz ta obowiązująca, np. wg poprzednio obowiazujacej.
Szanowny Panie Doktorze,
Dziękuję Panu serdecznie za odpowiedź na moje wątpliwości, jednak pozwolę sobie zaprezentować swoje, co do opinii Pana Doktora
1. Sędziowie podlegają Konstytucji, ale w zakresie wykonywania swojego urzędu, bo absurdem byłoby stwierdzenie, że zawsze, bo wtedy Kodeks drogowy by ich nie obowiązywał. Jeżeli nawet przyjąć Pana punkt widzenia, że sędziowie w opisanym przypadku podlegają Konstytucji ( co , jak zauważył Pan Doktor wynika z art. 195 ust. 1 Konstytucji) to podlegają jej artykułowi 197, podobnie, jak wspomnianemu 195. Jeżeli zatem podlegają art. 197 to muszą zaakceptować, że organizację i tryb określa ustawa. Pan Doktor pozwoli, że także posłużę się cytatem. Otóż pani prof. Genowefa Grabowska w wywiadzie telewizyjnym powiedziała: „Martwi mnie interpretacja konstytucji tak, że sędziowie podlegają tylko i wyłączenie ustawie zasadniczej. Tak brzmi jeden z artykułów konstytucji, ale już kolejny odsyła do ustawy. Już organizację TK , tryb procedowania TK konstytucja nakazuje Sejmowi określić w ustawie i ta ustawa bezsprzecznie wiąże sędziów TK i jego prezesa”. Ponadto w innej wypowiedzi pani Profesor znajdujemy: „Sędziowie doskonale znają zasadę dura lex, sed lex (łac. twarde prawo, ale prawo) – tłumaczy prawniczka. Dopóki zatem Trybunał nie zmieni wyrokiem noweli obwiązuje ona także Trybunał w całości. Żadna osoba, nawet prezes TK, nie ma prawa decydować jaki przepis jest niekonstytucyjny, i że nie wiąże. Nam się wiele rzeczy i przepisów nie podoba, ale jeśli stoimy na gruncie legalistycznym, tym bardziej jako prawnicy, dopóty nie możemy kwestionować obowiązków zapisanych w ustawie.”
2. Napisał Pan, że norma z art. 197 daje „JEDYNIE kompetencję” Ustawodawcy i „zezwala mu coś czynić”. Czy norma ta nie stanowi obowiązku wydania ustawy. Jeżeli nie stanowi obowiązku, a jedynie „zezwala” to przeczytajmy w tym duchu inny artykuł Konstytucji np. art. 207 „Organizację oraz tryb działania Najwyższej Izby Kontroli określa ustawa.” lub 208 ust.2 „Zakres i sposób działania Rzecznika Praw Obywatelskich określa ustawa.”. Odniosłem wrażenie, że Pan Doktor twierdzi, że nie jest to kompetencja połączona z obowiązkiem wydania ustawy, a jedynie zezwolenie na jej wydanie, więc można, ale nie trzeba wydawać ustawy. Nie wiem, czy NIK lub RPO funkcjonowałyby bez ustaw wydanych na ich temat. Faktem jest, że Trybunał jest szczególnym organem, natomiast jest adresatem ustawy wydanej na podstawie normy zaadresowanej do Ustawodawcy, bo jeżeli nie byłby jej adresatem to po co w ogóle ta ustawa. Podobnie, prawdą jest, że adresatem art. 207 i 208 jest Ustawodawca, ale wiąże ona NIK i RPO pośrednio.
3. Czy mógłby wskazać mi Pan Doktor konkretne przepisy, na podstawie których Prezes Trybunału zmienia zdanie z dnia na dzień. Niektórzy podają tu postanowienie z dnia 7 stycznia i reakcję Prezesa w formie dopuszczenia dwóch sędziów wybranych przez Sejm obecnej kadencji. Wcześnie Prezes Trybunał publicznie głosił, że wybór całej piątki jest nieważny i nie ma o czym dyskutować. Pytanie z kim pan Prezes zwiera ów „szlachetny kompromis”, bo czy z sędziami, którzy go przegłosowali. Jednak, aby nie brnąć i nie zmieniać dyskusji merytorycznej w polityczną zakończę cytatem wypowiedzi pani prof. Grabowskiej na ten temat: „Stojąc na gruncie legalistycznym, czyli licząc tych sędziów którzy zostali wybrani przez Sejm i zaprzysiężani przez prezydenta, mamy pietnastkę, plus trzech wybranych przez Sejm, ale nie zaprzysiężonych. Do orzekania, z formalnego punktu widzenia, jest uprawnionych piętnastu sędziów.”. Ponadto w wywiadzie pani Profesor stwierdziła na pytanie, co winien uczynić Prezes Trybunału: „Prezes Andrzej Rzepliński powinien dopuścić do orzekania zaprzysiężoną piątkę sędziów Trybunału (o nich możemy mówić sędziowie). Pozostali są tylko elektami na sędziów”. Na pytanie, co z wybranymi wcześniej: „- Tylko o zaprzysiężonych osobach można mówić, że są sędziami, tamci są tylko elektami na sędziów.”
Nikt tu nie twierdzi, że TK ma stosować ustawę poprzednio obowiązującą. Ten fragment Pana wypowiedzi jest więc nie na temat. Co do pozostałych – należałoby je jakoś uzasadnić, np. wykazać, że oponent nie ma racji, kwestionując jego argumentację. Jeśli się tego nie czyni, to wyraża się jedynie własne, subiektywne przekonania, które niczego nie wnoszą do dyskusji.
Szanowny Panie, dziękując Panu za uwagi pozwolę sobie zauważyć, co następuje. Nawet jeśli odczyta Pan art. 197 Konstytucji jako kompetencję i obowiązek ustawodawcy, to dalej nie wynika z tego, że badając konstytucyjność ustawy określającej organizację pracy TK sędziowie są nią związani. Powtórzmy, że przepis ten nie zawiera ŻADNEJ normy adresowanej do TK. Normy o określonej treści, adresowane do TK, może zawierać dopiero ustawa, uchwalona dzięki art. 197 Konstytucji. Odrębną kwestią, którą należy rozstrzygnąć, jest to, czy sędziowie TK są związani normami tej ustawy przy badaniu konstytucyjności TYCH NORM. I tego dotyczy mój pierwotny wpis. Art. 197 Konstytucji nie ma w tym zakresie ŻADNEGO ZNACZENIA. W tym kontekście niczego nie wnoszą również przykłady analogicznych przepisów dot. RPO czy NIK, ponieważ powołane przez Pana przepisy nie zawierają żadnej normy adresowanej do RPO czy NIK. Przepisy te zawierają normy adresowane wyłącznie do ustawodawcy.
Profesor Genowefa Grabowska, którą Pan cytuje, w ogóle nie odnosi się do problemu. Z tego, że art. 197 Konstytucji pozwala ustawodawcy na uchwalenie ustawy o TK nie wynika, że TK jet związany tą ustawą przy badaniu jej konstytucyjności.
Proszę jeszcze zerknąć na mój wpis z 22 stycznia 2016 18:01 (poniżej). Dyskutowany problem dotyczy interpretacji art. 7 Konstytucji w kontekście art. 195 ust. 1 Konstytucji. Badając konstytucyjność przepisów ustawy określającej tryb i organizację pracy Trybunału, TK nie jest związany (bo na mocy art. 7 Konstytucji nie może być związany) badanymi przez siebie przepisami. Działanie "na podstawie prawa" przy rozstrzyganiu o konstytucyjności danego "prawa" nie może opierać się na tym właśnie "prawie". Musi opierać się na prawie (art. 7 Konstytucji), ale na INNYM prawie – o tym, na jakim prawie ma się opierać działanie TK w opisanym wypadku, stanowi art. 195 ust. 1 Konstytucji. Sędziowie podlegają wyłącznie Konstytucji.
Szanowny Panie Mikołaju,
bardzo proszę o wyjaśnienie kwestii, która co prawda nie jest bezpośrednio związana z poruszonym przez pana tematem, ale jest dosyć istotna w toczącym się sporze o Trybunał Konstytucyjny. A mianowicie – jak powinien prawidłowo przebiec proces wyboru tych dwóch sędziów, tj. Piotra Pszczółkowskiego i Julii Przyłębskiej, żeby nikt miał żadnych zastrzeżeń prawnych co do ich wyboru? Czy po wyroku z 3 grudnia, w którym to Trybunał Konstytucyjny zakwestionował wybór dwóch sędziów wybranych przez poprzednią większość sejmową, Sejm obecnej kadencji powinien znowelizować ustawę, by móc wybrać tych dwóch nowych sędziów? A może do obsadzenia dwóch wakatów wystarczyłyby tylko dwie uchwały? Do tej pory żaden wypowiadający się w mediach prawnik tego nie wyjaśnił, bo nie był o to pytany. Mam więc nadzieję, że Pan, jako zdolny prawnik, wyjaśni tę kwestię takim laikom jak ja. Pozdrawiam. Radek.
Szanowny Panie,
moim zdaniem wybór powinien być powtórzony przy zastosowaniu przepisów obowiązującej ustawy. Przed wyrokiem TK nie dało się wybrać kolejnych sędziów. Moim zdaniem nie dało się ich wybrać, ponieważ nie było wówczas w Trybunale żadnych wakujących miejsc. Sędziów było 15, a więc komplet, zatem każda uchwała wybierająca kolejnych sędziów była bezprzedmiotowa. Natomiast po wyroku TK zwolniły się 2 miejsca i na te miejsca należało wybrać kolejnych sędziów.
Pan doktor nie zauważa, że istota problemu sprowadza sie do rozstrzygnięcia blczy wyroki TK są skuteczne ex nunc czy ex tunc. Rozpatrzenie tej kwestii rozwiązuje problem.
Rozpatrzenie tej kwestii tylko pozornie rozwiązuje problem. Bo jeśli uznamy, że orzeczenia TK są skuteczne ex nunc (chyba to mój Przedmówca ma na myśli; tak też przekonująco argumentuje prof. Marek Safjan w tekście dostępnym na stronie TK), to pozornie problem jest prosty: TK powinien orzec na podstawie nowych („obowiązujących”) przepisów ustawy, a jeśli orzeknie, że są one niezgodne z Konstytucją, orzeczenie będzie skuteczne od chwili opublikowania lub innej wyznaczonej przez TK w samym orzeczeniu, zaś czynności podjęte na podstawie niekonstytucyjnych przepisów przed wejściem w życie tego orzeczenia, pozostaną ważne i skuteczne.
Ale nie wpływa to na pytanie, czy TK powinien orzekać na podstawie zaskarżonych przepisów, czy też na podstawie Konstytucji. Jak bowiem poradzić sobie z przykładem podanym wyżej przez p. dr. Małeckiego: Sejm decyduje się uchwalić, że „Trybunał Konstytucyjny orzeka w grudniu 2057 r. i w lutym 2075 r.”? Jeśli uznać, że dostrzeżenie kwestii skuteczności ex nunc rozwiązuje problem, to jak rozwiązuje go w tym momencie? Według wykładni literalnej być może da się bronić w tej sytuacji poglądu, że należy zaczekać do 2057 roku. Ale pamiętajmy, że istnieją też wykładnia funkcjonalna (!) i systemowa, które należy zastosować. I to właśnie usiłują robić sędziowie TK, a powyżej p. dr Małecki. Alternatywą dla prób wybrnięcia z bezsensownej sytuacji za pomocą wykładni funkcjonalnej i systemowej jest chyba tylko działanie polityczne (zmiana ustawy lub Konstytucji) – a to wykracza poza temat powyższej notki blogowej i dyskusji pod nią, która skupia się prawnym aspekcie problemu.