Wydarzenia polityczne długiej nocy sejmowej z 16 na 17 grudnia wywołały ostrą reakcję społeczną, w tym trwające kilkanaście godzin protesty przed Sejmem. Demonstrujący blokowali drogi wyjazdu z terenu Sejmu, żywiołowo wyrażali swoją dezaprobatę wobec posłów partii rządzącej, krzycząc m.in. „Judasz”, „Zdrajca”, „Zero”, „Będziesz siedział”; doszło także do przepychanek z Policją.
W mediach pojawiły się wzmianki o spisaniu przez funkcjonariuszy Policji części osób protestujących, co rodzi obawy o ich odpowiedzialność karną za popełnienie wykroczenia lub przestępstwa przeciwko szeroko rozumianemu spokojowi publicznemu.
Udział w nielegalnym zgromadzeniu, zakłócanie ciszy nocnej, złośliwe niepokojenie innej osoby, znieważenie posła czy naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego – to tylko wybrane typy czynów zabronionych, które mogłyby przyjść do głowy skrupulatnie działającym organom ścigania.
Spotkanie przy ciasteczkach?
Wszystko zaczęło się w piątek, 16 stycznia 2016 r. przed godz. 16 na mównicy sejmowej, od niepozornego spięcia między Marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim (PiS) a posłem Michałem Szczerbą (PO). Kolejne godziny przyniosły eskalację konfliktu. Wykluczenie posła opozycji z obrad Sejmu, ostry sprzeciw posłów i zablokowanie mównicy, gorączkowe kompletowanie kworum przez większość rządzącą, celem uchwalenia pod osłoną nocy ważnych przepisów ustrojowych, bezprecedensowe zwołanie posiedzenia Sejmu ad hoc poza salą plenarną, ręczne liczenie głosów w warunkach uniemożliwiających weryfikację kworum oraz niedopuszczenie do głosu posłów opozycji – to główne odsłony nocnego kryzysu sejmowego. Natychmiast pojawiły się zarzuty o niezgodności z prawem i nieważności zwołanego w sali kolumnowej posiedzenia, a na ulicy odbywał się pokojowy protest obywateli, którzy przez pół nocy uniemożliwiali posłom partii rządzącej wydostanie się z Sejmu (zobacz szerzej w materiałach prasowych).
Jeśli władza polityczna instrumentalizuje prawo i procedury, aby skutecznie osiągnąć cel polityczny z pominięciem ważnych standardów debaty parlamentarnej, obawy społeczeństwa o stan państwa demokratycznego stają się uzasadnione. Nawet jeśli organy władzy publicznej starają się zachować pozory legalizmu (przykład z piątku: pośpieszne uchwalenie przez komisję regulaminową interpretacji wskazującej na dopuszczalność zbiorczego przegłosowania wszystkich poprawek do ustawy), naginanie przepisów i łamanie procedur jest w rzeczywistości deliktem przeciwko demokratycznemu państwu prawnemu i jako takie może spotkać się z oburzeniem i usprawiedliwionym protestem Suwerena.
Podjęte przez konstytucyjne organy Sejmu czynności faktyczne, których zgodność z procedurami i prawem była w znacznym zakresie pozorna, naruszały przyjętą w państwie demokratycznym konwencję tworzenia prawa, w ramach której poszczególne etapy procesu legislacyjnego powinny przebiegać w zgodzie ze standardami Konstytucji. Na temat kluczowego znaczenia czynności konwencjonalnych dla mocy prawnej uchwał władzy ustawodawczej wypowiadał się niedawno przy innej okazji dr hab. Michał Warciński, najnowszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli konwencji nie stało się zadość, określone czynności faktyczne nie mają mocy prawnej (zob. wypowiedzi doktora Warcińskiego podczas obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka dnia 13 grudnia 2016 r.).
Podczas piątkowej nocy w Sejmie konwencji uchwalania prawa nie stało się zadość przynajmniej w kilku aspektach. Przede wszystkim „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej”, a więc wszyscy posłowie, nie mieli fizycznej możliwości wzięcia udziału w obradach, czy to z powodu braku miejsca w sali kolumnowej, czy to z powodu braku fizycznego dostępu do Marszałka prowadzącego obrady, by zgłosić skutecznie wnioski regulaminowe. Obrady posłów w sali kolumnowej Sejmu jawią się więc jako spotkanie kolędowe przy przysłowiowych ciasteczkach (zob. wywiad z dr Ryszardem Piotrowskim na temat braku mocy prawnej tego posiedzenia).
Pokojowy sprzeciw
Publiczny sprzeciw Suwerena wobec działań władzy politycznej powinien podlegać szczególnej ochronie w duchu wartości demokratycznego państwa prawnego. Działania podejmowane w ramach pokojowej manifestacji nie mogą pociągać za sobą odpowiedzialności karnej, nawet jeżeli w innym kontekście i okolicznościach mogłyby zostać uznane za wyczerpanie znamion czynu zabronionego pod groźbą kary (wykroczenia lub przestępstwa). Dotyczy to w szczególności kontynuowania manifestacji mimo jej formalnego rozwiązania czy dopuszczenia się różnych wykroczeń przeciwko porządkowi publicznemu.
Bezduszna, z istoty rzeczy, litera prawa, musi być nasycona dobrym duchem prawa. Tym bardziej, im bardziej wątpliwe i poruszające są wydarzenia, jakie mają miejsce w Sejmie.
Ma to szczególne znaczenie dla interpretacji przepisów prawa represyjnego, w znacznym stopniu ingerujących w wolności i prawa obywatelskie. Treść każdego przepisu należy odczytywać w szerokim kontekście systemowym, w duchu wartości konstytucyjnych i celów ochronnych danej normy prawnej. Te zaś wskazują, w omawianym kontekście, na konieczność usprawiedliwienia obywatelskiego protestu wobec wątpliwych prawnie działań organów władzy ustawodawczej.
Obywatelowi należy się w omawianej sytuacji szczególna ochrona, gdyż w starciu z instytucjami państwa, dysponującymi przymusem fizycznym, jest on z założenia na przegranej pozycji; tym bardziej w kontekście ewentualnego postępowania karnego, jeśli przełożonym wszystkich prokuratorów w państwie jest urzędujący Minister Sprawiedliwości, biorący udział w obradach legislatywy.
Gdy obawy społeczne stają się uzasadnione w obliczu łamania standardów państwa prawa, sprzeciw wobec działań władzy nie może być uznany za atak na spokój i porządek publiczny, gdyż sytuacja wymaga wówczas od obywatela właśnie obywatelskiego niepokoju. Jest to generalna zasada całkowicie niezależna od tego, jaka partia polityczna sprawuje w danej chwili władzę. Manifestacja niepokoju społecznego w obawie o stan państwa prawa jest wartością chronioną konstytucyjnie: Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.
Pokojowe wyrażenie sprzeciwu Suwerena wobec naruszania standardów państwa prawa, w ramach demonstrowania poglądów i przekonań w przestrzeni publicznej, nie stanowi przestępstwa ani zawinionego wykroczenia.
W zależności od okoliczności zdarzenia dany czyn nie powinien pociągnąć za sobą odpowiedzialności karnej czy to z powodu braku lub znikomej społecznej szkodliwości czynu, czy to niemożliwości przypisania sprawcy czynu zabronionego winy z uwagi na szczególną sytuację motywacyjną.
Formalnym wyrazem tych treści są kolejno art. 1 § 1 Kodeksu karnego i art. 1 § 1 Kodeksu wykroczeń (czyn społecznie opłacalny nie realizuje w ogóle znamion czynu zabronionego), art. 1 § 2 k.k. (czyn niekarygodny nie jest in concreto przestępstwem) oraz art. 1 § 3 k.k. i 1 § 2 k.w. (brak możliwości przypisania winy sprawcy czynu wyklucza możliwość uznania popełnionego czynu za przestępstwo lub wykroczenie).
Duch prawa
W historii Rzeczypospolitej Polskiej w podobnym kontekście orzekali już, kierując się duchem prawa, sędziowie Sądu Najwyższego, gdy uniewinniali oskarżonych działających w słusznej sprawie przeciwko władzy państwowej. W sprawie zakończonej w 1991 r. najwyższa instancja sądowa stwierdzała:
Działanie będące próbą przeciwstawienia się systemowi totalitarnemu, podjęte w celu krytyki oraz naprawy istniejącej rzeczywistości i będące realizacją przysługujących każdej osobie praw politycznych – chociaż formalnie wyczerpuje znamiona ustawy karnej […] – nie jest przestępstwem ze względu na brak w takim czynie społecznego niebezpieczeństwa.
Twierdzenie to należałoby uogólnić przez wskazanie, że czynem karygodnym nie jest nie tylko przeciwstawienie się systemowi totalitarnemu pojmowanemu jako aktualny ustrój państwowy, ale nie jest nim również żaden pokojowy sprzeciw wobec działalności najwyższych instytucji państwa, która nosi znamiona antykonstytucyjne czy totalizujące.
Ci sami sędziowie Sądu Najwyższego pisali dalej:
Odnosząc te okoliczności do działania oskarżonych, w żadnym razie nie można uznać, by czyny ich zawierały społeczne niebezpieczeństwo. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę elementy podmiotowe, a w szczególności pobudki i cele działania oskarżonych, które nie tylko że nie zasługiwały na potępienie, ale wręcz przeciwnie – na uznanie. Oskarżeni nie występowali bowiem we własnym, wąsko pojętym interesie, lecz dla dobra ogólnego. Próbowali – głównie przez działalność publicystyczną – zwrócić uwagę czynnikom opiniotwórczym i społeczeństwu na panujące w kraju nieprawidłowości; wskazywali na drogi naprawy istniejącej rzeczywistości.
Zob. postanowienie 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 25 kwietnia 1991 r., WRN 45/91, OSNKW 1991, nr 10-12, poz. 49.
Warto zaznaczyć, że Sąd Najwyższy usprawiedliwiał w tamtej sprawie działania obywateli zakwalifikowane kumulatywnie z kilku przepisów ustawy karnej, m.in. jako zagrożone surową karą przygotowanie do zamachu stanu. Tym bardziej tezy te powinny znaleźć zastosowanie w stosunkowo drobnych sprawach o naruszenie nocnego spoczynku bądź w sprawach o udział w formalnie rozwiązanym, lecz pokojowym zgromadzeniu.
Jeszcze inne orzecznictwo z okresu przełomu politycznego cytował przed 20 laty prof. Andrzej Zoll, w artykule poświęconym okolicznościom wyłączającym bezprawność w okresie politycznej zmiany systemu państwowego:
[…] Sąd Najwyższy jako okoliczność wyłączającą bezprawność czynu traktował m.in. popełnienie czynu jako wyraz „społecznego oporu wobec powszechnego, oficjalnego łamania praw człowieka przez władzę państwową i tłumienia wszelkich przejawów rzeczywistej woli narodu” (wyrok z 15 lutego 1991 r., V KRN 396/90. Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach sformułował kontratyp „samoobrony Narodu”, którego znamionami było działanie z pobudek patriotycznych metodami pokojowymi, działalność była protestem przeciwko terrorowi władzy komunistycznej (wyrok z 28 marca 1991 r., V KRN 267/90). Charakterystyczne jest podkreślanie, jako warunku uznania legalności czynu, braku stosowania przemocy (tak równiż np. w wyroku z 27 września 1990 r., V KRN 208/90).
Zob. A. Zoll, Problem okoliczności wyłączających bezprawność czynu w okresie politycznej zmiany systemu, „Czasopismo Prawa Karnego i Nauk Penalnych” 1997, z. 1, s. 100–101.
Kryteria niekaralności
Okoliczności wskazujące na konieczność uwolnienia osoby formalnie wyczerpującej znamiona występku lub wykroczenia od odpowiedzialności karnej, np. za zakłócanie ciszy nocnej czy znieważanie posła, w ramach protestu związanego z omawianym kryzysem sejmowym, powinny spełniać (łącznie) następujące przesłanki:
- działania mają charakter pokojowy i nie są podejmowane w celu zastosowania przemocy fizycznej, przy czym dopuszczalny jest tzw. bierny opór,
- celem demonstracji jest wskazanie na zagrożenie praw i wolności człowieka i obywatela w związku z działaniami najwyższych władz państwowych, ocenianymi w świetle wartości konstytucyjnych,
- manifestacja jest reakcją na wątpliwe pod względem prawnym bądź niezgodne z prawem, aktualne bądź zapowiadane działania najwyższych instytucji władzy.
Czy naprawdę czeka nas czas takich argumentów?
10 komentarzy
1. W sali kolumnowej odbywało się już posiedzenie Sejmu, miało to miejsce 12 sierpnia 2010. Nie mogło się ono odbyć w Sali Posiedzeń ze względu na jej remont, natomiast nie przypominam sobie, żeby wtedy ktoś mówił o tym, że ""Sejm Rzeczypospolitej Polskiej”, a więc wszyscy posłowie, nie mieli fizycznej możliwości wzięcia udziału w obradach, czy to z powodu braku miejsca w sali kolumnowej, czy to z powodu braku fizycznego dostępu do Marszałka prowadzącego obrady, by zgłosić skutecznie wnioski regulaminowe." Nie mam informacji, żeby wtedy śpiewano kolędy.
2. Ciekawe że w perspektywie tych protestów pan Doktor odkopał kontratyp "samoobrony Narodu", który pozostał zakryty i nie był przywoływany w czasie protestów przeciw rządom PO-PSL.
1. Ale nie ad hoc, lecz w sposób zawczasu zaplanowany i bez ograniczania posłom prawa do zabierania głosu i dostępu do mównicy.
2. Był zakryty i nie był przywoływany, bo może nie było potrzeby go przywoływać albo wówczas w ogóle nie miałem jeszcze bloga 🙂 Nie wiem, o jakie protesty chodzi. Przy czym sprawa jest bardziej ogólna – nie chodzi o protest przeciwko określonej partii, tylko o protest przeciwko łamaniu standardów, naruszaniu procedur i niszczeniu instytucji państwa prawa.
Postaram się odpowiedzieć
1. Podstawowa różnica – tutaj straż marszałkowska na polecenie marszałka sejmu nie wpuściła posłów opozycji.
2. A kto został wtedy postawiony w stan oskarżenia. Bo zdaje się, że tylko Ci którzy rzucali kamieniami i kostką brukową – a to wyklucza pokojowy charakter o którym mowa w w/w artykule.
Suwerenności nie jest PO, czy ludzie starego systemu, ale ogół społeczeństwa. Ten właśnie ogół w wolnych i demokratycznych wyborach wybrał swoich przedstawicieli. Może w końcu opozycja uszanuje wolę suwerena ? A nie odstawiamy szopki.
Demonstracja nie była ani spontaniczna ( zarejestrowana 13.12 ), ani pokojowa ( użycie agresji wb posłów, dziennikarzy ). Jeśli ktoś złamał prawo to i poniesie odpowiedzialność, to chyba oczywiste. A suweren wypowiedział się już w wyborach i to jasno i konkretnie.
Jestem zawiedziony i rozczarowany pana wpisem. Trudno nazwać grupkę protestujących suwerenem, bo suweren wypowiedział się w wyborach i jeżeli jest tak źle w kraju jak twierdzą to z pewnością wygrają w następnych wyborach. A jeżeli nie to znaczy, że należą do mniejszości, a mniejszość musi uszanować wolę większości, bo taka jest istota demokracji. Był pan dla mnie Panie Doktorze wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o argumentację prawniczą. Teraz stał się pan jedynie pionkiem w politycznej grze. Kontratyp samoobrony narodu pan powołał dopiero teraz? Nie przypominam sobie z wykładów prof. Zolla, ale wtedy była inna władza. Myślałam, że jest pan niezależnym naukowcem. A tak lubiłem tego bloga… ( Żeby nie było ja też jestem przeciwny karaniu tych protestujących, ale z ten kontratyp powoływany na polityczne zawołanie to już przesada.
"Suweren" to oczywista gra językowa. Mogło być tylko 10 protestujących – nie jest to istotne, bo odpowiedzialność karną ocenia się indywidualnie. Każdy odpowiada za SWÓJ czyn.
Kontratyp samoobrony narodu jest przywołany historycznie. Jest wyraźnie wskazane, jaki przepisy są aktualnie podstawą oceny opisywanych zachowań. Nie jest nim pozaustawowy kontratyp.
Narzuca Pan wpisowi ton polityczny, ale jego treść do tego nie uprawnia. Jest wyraźnie stwierdzone: "Jest to generalna zasada całkowicie niezależna od tego, jaka partia polityczna sprawuje w danej chwili władzę". Rzecz jasna istnieje ryzyko, że Czytelnik odczyta poszczególne treści przez pryzmat własnych sympatii i antypatii, ale na to już nie mam wpływu i nie mogę (ani bym nie śmiał) zakazywać ludziom interpretowania rzeczywistości tak jak jest im wygodniej.
Nie wiem czy jest potrzeba budowania dodatkowego kontratypu pozaustawowego ( taka argumentacja jest zawsze polityczna – tak jak polityczna jest ocena prawnokarna dokonanego udanego zamachu stanu).
Jak najbardziej wystarczająca powinna być ocena stopnia społecznej szkodliwości (sposób i okoliczności oraz motywacja być może wskazują na całkowity brak społecznej szkodliwości jeśli naruszone dobra maja marginalne znaczenie), być może tez brak jest możliwości przypisania winy.
Jak najbardziej, podałem w tym celu stosowne podstawy prawne.
wpuściła