Pytanie prawne, czyli problem pozorny
Dzisiaj nieco dłuższa analiza, bo sprawa jest gorąca. Już jutro o godz. 14 Sąd Najwyższy w Izbie Karnej rozpozna zagadnienie prawne przekazane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku (sygnatura akt I KZP 12/12): „Czy przestępstwo z art. 196 k.k. można popełnić jedynie działając w zamiarze bezpośrednim, czy także działając w zamiarze ewentualnym?”
Rzekomy problem wykładni pojawił się w toku rozpoznawania sprawy Adama Darskiego, oskarżonego o obrazę uczuć religijnych. We wrześniu 2007 Nergal na jednym z koncertów (w jednym z klubów w Gdyni) nazwał Biblię kłamliwą księgą, a Kościół zbrodniczą sektą, a także rozrzucił wyrwane kartki z Biblii wśród publiczności. Na koncert można było wejść po wykupieniu biletu. Na biletach i plakatach znajdowała się informacja o zakazie rozpowszechniania w internecie nagrań z koncertu. Pomimo tego w sieci pojawił się filmik (nakręcony w klubie przez dziennikarza „Gazety Świętojańskiej”), którym jakiś czas po incydencie poczuło się urażonych kilku internautów (za: M. Górlikowski, Nergal nie zamierzał obrażać, „Gazeta Wyborcza” z 19 sierpnia 2011, s. 6).
Postępowania przed sądami niższych instancji, które uniewinniały Nergala od zarzutu popełnienia przestępstwa, były już komentowane w prasie (zob. np. M. Derlatka, Granice w sztuce też istnieją; D. Kaczmarska, Czy Nergal obraził wierzących?).
Art. 196 k.k. stanowi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. W sprawie Nergala interesuje nas pierwsza odmiana tego przestępstwa, to znaczy publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej (podarcie Biblii i rozrzucenie kartek wśród publiczności) i obrażenie w ten sposób uczuć religijnych innych osób (internautów, którzy obejrzeli nagranie z koncertu).
Każdy przepis opisujący przestępstwo określa również stronę podmiotową czynu, to znaczy stosunek psychiczny sprawcy do jego zachowania. Zasadą jest umyślne popełnienie przestępstwa (czego dowiadujemy się z części ogólnej Kodeksu karnego, z art. 7 i 8). Definicję umyślnego popełnienia czynu zabronionego zawiera art. 9 § 1 k.k., według którego „czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia, to jest chce go popełnić albo przewidując możliwość jego popełnienia, na to się godzi”.
Chęć popełnienia czynu zabronionego nazywamy zamiarem bezpośrednim, zaś przewidywanie możliwości jego popełnienia i godzenie się na to – zamiarem ewentualnym (trafniej określanym jako „zamiar wynikowy”). Owo „godzenie się” polega na tym, że sprawca – który nie chce popełnić przestępstwa – nie podejmuje jednak żadnych czynności mających zmniejszyć prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego, które jest przez niego uświadomione. W literaturze mówi się o braku obiektywnej manifestacji woli, który można określać również jako obojętność woli sprawcy: sprawca co prawda nie chce, żeby czyn nastąpił, ale zarazem nie chce, żeby nie nastąpił (a przynajmniej nie ujawnia chęci zapobiegnięcia popełnieniu czynu zabronionego).
Przekładając to na grunt art. 196 k.k. w interesującym nas zakresie należałoby powiedzieć, że za przestępstwo obrażenia uczyć religijnych odpowiadałby ten, kto umyślnie obraził uczucia religijne innych osób, umyślnie znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, to znaczy chciał albo przynajmniej godził się na obrażenie uczyć religijnych innych osób, chcąc albo przynajmniej godząc się na publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej. I właśnie odnośnie do takiego sformułowania zacytowanego przepisu miał wątpliwości sąd zadający Sądowi Najwyższemu pytanie prawne.
Wydaje mi się, że pytanie prawne zadane Sądowi Najwyższemu – jakkolwiek jest ogólnie rzecz biorąc ciekawe – nie ma za bardzo związku z rozstrzygnięciem analizowanej sprawy Nergala. Jeśliby bowiem przyjąć wersję najbardziej niekorzystną dla oskarżonego i założyć, że karalne jest również obrażenie uczuć religijnych innych osób z zamiarem wynikowym, to i tak – w mojej ocenie – nie da się powiedzieć, że Nergal w omawianej sprawie godził się na obrażenie uczuć religijnych innych osób. Pamiętać przy tym należy, że stronę podmiotową (zamiar) sprawcy badamy w odniesieniu do konkretnego zachowania danej osoby w określonych okolicznościach. A zatem: co chciał zrobić sprawca, a czego nie chciał – na co się godził, a na co zgody nie wyrażał?
W analizowanej sprawie prawno-karnie istotną, obiektywną manifestacją braku zgody na obrażenie uczuć religijnych innych osób, była informacja zawarta na bilecie wstępu, że nie jest dozwolone nagrywanie treści koncertu i jej rozpowszechnianie w Internecie. Umieszczenie takiej informacji to obiektywny (czy również subiektywny – tego nie wiemy) przejaw braku obojętności Nergala na ewentualne naruszenia wolności religijnej osób, które nie akceptują tego typu twórczości i mogłyby poczuć się urażone jego zachowaniami z koncertu.
Bez względu więc na to, że Nergal niewątpliwie znieważył przedmiot czci religijnej (podarł Biblię), a nawet bez względu na to, że zrobił to publicznie (przed „publicznością” zgromadzoną na koncercie; choć można mieć pewne wątpliwości co do tego, czy norma postępowania działa w tym aspekcie bez względu na cechy owej „publiczności”), a także zgadzając się, że chciał on znieważyć przedmiot czci religijnej, nie można jednakowoż stwierdzić, że oskarżony chciał albo przynajmniej godził się na obrażenie w wyżej wymieniony sposób uczuć religijnych innych osób w danych okolicznościach faktycznych. Nie było bowiem zgody (zamiaru) na obrażenie osób nieuczestniczących w koncercie – a wiemy to z informacji zawartej na biletach i plakacie. Nie było zgody na obrażenie uczuć religijnych w taki sposób, w jaki się to faktycznie stało, to znaczy po (nieakceptowanym przez oskarżonego) nagraniu filmu z koncertu i umieszczeniu go w sieci internetowej.
Stanowisko Sądu Najwyższego w kwestii strony podmiotowej czynu zabronionego z art. 196 k.k. nie będzie więc miało żadnego znaczenia dla odpowiedzialności karnej Nergala za opisany czyn. Sprawa jest jednak interesująca z nieco innych powodów.
Prawdziwe problemy art. 196 k.k.
Na marginesie tematu strony podmiotowej czynu warto zapytać, czy obiektywna manifestacja braku zgody na popełnienie czynu zabronionego wystarczy do stwierdzenia, że oskarżony nie działał z zamiarem w rozumieniu art. 9 § 1 k.k., czy też możliwy jest w postępowaniu karnym przeciwdowód wskazujący na to, że obiektywnie wskazujące na brak godzenia się działania danej osoby były działaniami jedynie pozornie posiadającymi taki charakter i nie uzewnętrzniały jego rzeczywistej chęci uniknięcia popełnienia czynu zabronionego? W sprawie Nergala zapytać musielibyśmy, czy obiektywny brak godzenia się na obrażenie uczuć religijnych, zamanifestowany przez umieszczenie stosownej adnotacji na biletach i plakatach, jeśliby nie pokrywał się z rzeczywistym zamiarem sprawcy, miałby jakiekolwiek znaczenie dla wyłączenia odpowiedzialności za przestępstwo umyślne?
Na to pytanie będzie musiał sobie odpowiedzieć Sąd Okręgowy w Gdańsku, jeśliby Sąd Najwyższy wskazał, że przestępstwo z art. 196 k.k. można popełnić również z zamiarem wynikowym. Według mnie, skoro „godzenie się” jest znamieniem strony podmiotowej, to decydujące znaczenie musi mieć faktyczna strona podmiotowa czynu (faktyczny zamiar, zamysł, zły cel działania sprawcy), a nie jego strona przedmiotowa. Jeśli jednak nie ma dowodu na rozbieżność pomiędzy czynem zamanifestowanym a skrytym zamiarem sprawcy, kierować należałoby się ustalonymi w sprawie faktami, nie zaś domysłami na temat czyichś nieujawnionych intencji.
Zupełnie zasadniczy w omawianej sprawie problem – wbrew kierunkom poszukiwań, zarysowanym w zagadnieniu prawnym, które jutro rozpatrzy Sąd Najwyższy – wywołuje interpretacja znamion strony przedmiotowej przestępstwa z art. 196 k.k. już to w jego warstwie językowej.
Ograniczmy dalsze analizy do zdania: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej”. Zauważmy, że jest tutaj mowa o dwóch czynnościach: „obrażaniu” i „znieważaniu”. Jak nietrudno dostrzec, pojęcia te występują w dwóch różnych formach gramatycznych. Mianowicie wyraz „znieważać” przybrał postać imiesłowu przysłówkowego współczesnego, czyli bezosobowej formy czasownika, która mówi o czynności trwającej równocześnie z inną czynnością. Zasady gramatyki języka polskiego wymagają, aby czynność wyrażona imiesłowem zakończonym na –ąc była równoczesna z tą, o której informuje zdanie główne (jest to jednoznaczna zasada gramatyczna: Z. Klemensiewicz, Podstawowe wiadomości z gramatyki języka polskiego, Warszawa 2001, s. 105-106).
W omawianym wypadku zdanie główne to: „Kto obraża uczucia religijne innych osób”. „Znieważanie” ma być równoczesne z „obrażaniem”. Jednocześnie czynność znieważania posiada szerszy zakres czasowy niż obrażanie. Przedstawiając sytuację opisowo należałoby powiedzieć, że ktoś podczas czynności znieważania dokonuje zarazem obrażenia uczuć religijnych innych osób (tak samo jak np. w zdaniach: „Jadąc samochodem odebrał telefon”, „Atakując piłkę dotknął dłonią antenki”).
Wnioski? Otóż z konstrukcji językowej art. 196 k.k. w powyżej przedstawionym świetle wynikałoby, że do obrażenia uczuć religijnych innych osób może dojść tylko w czasie znieważania przedmiotu czci religijnej. Dopóki sprawca zachowuje się w taki sposób, że znieważa przedmiot czci religijnej, dopóty może dojść do karalnego obrażenia uczuć innych osób. Gdy sprawca zakończy czynność znieważania, późniejsze urażenie uczyć religijnych innych osób nie byłoby czynem karalnym. Tego typu interpretację potwierdzałby wymóg, aby znieważanie miało cechę działania publicznego. To wśród publiczności będącej świadkiem znieważania przedmiotu czci religijnej mają się pojawić osoby, których uczucia religijne zostały obrażone.
Zauważmy, że w powyższym ujęciu krąg zachowań zabronionych pod groźbą kary przez art. 196 k.k. zostaje istotnie zawężony. Jeżeli sprawca opublikuje w prasie obsceniczną karykaturę Mahometa albo domaluje wąsy na obrazie Matki Boskiej w przydrożnej kapliczce, to do karalnego obrażenia uczuć religijnych – w myśl powyższej interpretacji – mogłoby dojść tylko w chwili, gdy sprawca projektował karykaturę Mahometa (a skoro nie robił tego publicznie, nie można byłoby mówić o zachowaniu karalnym) oraz malował wąsy na obrazie. Późniejsze zapoznanie się z obrażającą treścią byłoby oderwane od zachowania sprawcy, a więc nie zaistniałoby w czasie rozumianej wąsko czynności „znieważania”. Przyjęcie tego poglądu wykluczałoby odpowiedzialność Nergala za obrażenie uczuć internautów nie dlatego, że nie miał on zamiaru ich obrażenia, ale z powodu pierwotnego niewyczerpania znamion przedmiotowych czynu zabronionego – braku zbieżności czasowej pomiędzy podarciem Biblii i obrażeniem osób oglądających to wydarzenie na filmie, umieszczonym później w internecie.
Dochodzimy jednak w tym miejscu do bardzo interesującego pytania, co to znaczy, że sprawca zachowuje się w taki sposób, że znieważa przedmiot czci religijnej. Czy musi on fizycznie wykonywać daną czynność, czy też znieważaniem będzie także wywołany przezeń stan rzeczy (karykatura Mahometa opublikowana w prasie, przemalowany obraz Matki Boskiej wiszący w kapliczce). W tym drugim ujęciu znieważanie byłoby przestępstwem trwającym dopóty, dopóki dana treść nie zostanie przez jej autora lub inną osobę usunięta z oczu publiczności (wykasowana z serwera, zniszczona, schowana). Przy szerokim rozumieniu czynu polegającego na znieważaniu przedmiotu czci religijnej, w każdym momencie trwania stanu rzeczy wytworzonego przez czynność sprawcy mogłoby dojść do obrażenia uczuć religijnych innej osoby (wymóg koincydencji znieważania i obrażenia postawiony w art. 196 k.k. zostałby spełniony).
Sądzę, że nie tylko z powodów kryminalno-politycznych trafne jest szerokie rozumienie znieważania, właśnie jako czynu trwającego (co wcale nie znaczy, że czyn ten nie jest popełniony w chwili działania sprawcy, którym jest moment swoiście rozumianego wytworzenia zniewagi – art. 6 § 1 k.k.). W art. 216 § 1 k.k. ustawodawca sugeruje, że swoistym efektem znieważania jest „zniewaga”, która może dotrzeć do określonego odbiorcy jako treść uwłaczająca jego godności. Działanie znieważające może się już zakończyć – „zniewaga” trwa nadal.
Pierwotna przyczyna niewinności Nergala
Przyjęta interpretacja w ramach zwrotu „znieważając” pozwala sformułować ważną uwagę odnośnie do znamienia „obraża uczucia religijne”. Przy szerokim rozumieniu znieważania znamię to należałoby rozumieć nie jako czynność sprawczą, którą twórca zniewagi musi dodatkowo podjąć, aby odpowiadać za przestępstwo z art. 196 k.k., lecz jako skutek znieważania, którego istnienie zależy od tego, czy uczucia religijne osób znajdujących się wśród publiczności, przed którą prezentowane są treści znieważające, zostaną przez ich prezentację obrażone. Samo pojęcie „obrażać” nie jest w tym zakresie jednoznaczne, a zatem oparcie się na wykładni językowej nie jest wystarczające:
– oznaczać może wyrażanie się w sposób uchybiający godności innej osoby, a więc być synonimem „znieważania”,
– ale może oznaczać także „naruszenie czegoś” (zob. Słownik języka polskiego PWN, L-P, Warszawa 1999, s. 402 pod red. M. Szymczaka; oraz Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego w wersji on-line).
W omawianym wypadku mogłoby chodzić o naruszenie wolności religijnej innych osób w taki sposób, że poczułyby się one urażone z powodu znieważenia przedmiotu czci religijnej, który jest dla nich wartością godną ochrony i przedmiotem kultu. Obrażenie uczuć byłoby więc skutkiem czynności znieważania. Skutek ten mógłby powstać już po zakończeniu działania znieważającego, w trakcie, gdy znieważające treści byłyby nadal dostępne dla publiczności.
Przyjęcie, że publiczne znieważanie przedmiotu czci religijnej nie kończy się z chwilą podjęcia określonego działania sprawczego, ale trwa tak długo, jak długo znieważające treści prezentowane są publicznie w sposób zamierzony przez sprawcę, zaś karalność przestępstwa z art. 196 k.k. zależy od nastąpienia w tym stanie rzeczy skutku w postaci obrażenia uczuć religijnych innych osób, rzutuje na możliwość uwolnienia się sprawcy od odpowiedzialności karnej, jeżeli do obrażenia uczuć innych osób wskutek jego działania jeszcze nie doszło. Sprawca musiałby wówczas dobrowolnie zapobiec temu skutkowi, np. poprzez usunięcie znieważających treści z oczu publiczności (art. 15 § 1 k.k.).
Dla przykładu – autor rysunku-karykatury Mahometa, który został oddany do druku, musiałby zapobiec rozpowszechnieniu gazety; autor wąsów domalowanych Matce Boskiej musiałby je zetrzeć z obrazu zanim do kapliczki przyjdą inne osoby. W wypadku niepowodzenia akcji zapobiegającej dokonaniu czynu, to znaczy gdy np. cały nakład gazety trafił już do kiosków albo mieszkanki wioski udały się do kapliczki na „majowe” i zobaczyły sprofanowany obraz, sąd mógłby stosować nadzwyczajne złagodzenie kary w stosunku do osoby, która dobrowolnie starała się zapobiec obrażeniu uczuć religijnych (na podstawie art. 15 § 2 k.k.).
Gdybyśmy natomiast przyjęli, że obrażenie uczuć religijnych ma charakter formalny i wystarczające jest zaprezentowanie znieważenia przedmiotu czci religijnej na oczach publiczności, popełnienie i dokonanie przestępstwa z art. 196 k.k. następowałoby już w momencie podjęcia tego właśnie zachowania sprawczego.
Propozycja skutkowego rozumienia przestępstwa z art. 196 k.k. ogranicza zakres karalności czynów względem interpretacji opowiadającej się za jego formalnym charakterem. Zwrócenie uwagi na skutek automatycznie kieruje naszą uwagę na przesłanki jego obiektywnego przypisania do zachowania sprawcy: powiązania obrazy uczuć religijnych innych osób z zachowaniem polegającym na publicznym znieważaniu przedmiotu czci religijnej. Jednym z warunków przypisania skutku jest naruszenie zasad wymaganego w danych okolicznościach postępowania z dobrem prawnym, chroniących przed danym sposobem nastąpienia niepożądanego skutku.
Uwzględnienie powyższych informacji na temat skutkowego charakteru przestępstwa z art. 196 k.k. prowadzi do następujących konkluzji:
1) Podarcie Biblii w klubie, do którego wstęp miały wyłącznie osoby, które dobrowolnie kupiły bilet na konkretną imprezę, utrzymaną konsekwentnie w określonym klimacie, dość wyraźnie chyba uprzedzone o stylu występów Nergala, nie naruszało reguły postępowania z wolnością religijną (wolnością sumienia i wyznania) innego człowieka (uczestnika koncertu).
2) Nergal nie spowodował prawno-karnie relewantnego skutku wśród publiczności, przed którą występował. Gdyby tak się stało, należałoby tę sytuację ocenić przez pryzmat samonarażenia się pokrzywdzonego na niedogodności związane z naruszeniem wolności jego sumienia i wyznania.
3) Nie można też mówić o naruszeniu reguły postępowania z wolnością religijną drugiego człowieka, chroniącej przed danym sposobem nastąpienia skutku, to znaczy obrażeniem internautów na skutek zapoznania się przez nich z nagraniem z koncertu. Postępowanie zgodne z regułą w tym aspekcie przejawiało się w pieczy nad zamkniętym charakterem imprezy, w postaci informacji o zakazie sporządzania i rozpowszechniania nagrań z jej przebiegu.
Pierwotnym zatem powodem niewypełnienia przez oskarżonego znamion przestępstwa z art. 196 k.k. jest brak realizacji jego znamion przedmiotowych. Koniec końców badanie strony podmiotowej typu czynu zabronionego z art. 196 k.k. nie ma dla prawidłowego rozwiązania sprawy Nergala żadnego znaczenia.
Analizowane zachowanie ocenić należy zupełnie inaczej niż bezceremonialne podarcie Biblii w parlamencie czy znieważenie jej autorów w wywiadzie prasowym. Zachowanie Nergala jest być może szczeniackie, niegrzeczne i grzeszne, ale w aktualnym stanie prawnym nie jest przestępne.