Start Nauka Dwie uchwały, dużo wątpliwości

Dwie uchwały, dużo wątpliwości

przez Dogmaty Karnisty

Sąd Najwyższy podjął dzisiaj dwie bardzo istotne uchwały.

Pierwsza uchwała dotyczy skomplikowanego, teoretycznego problemu zbiegu przepisów i reguł redukowania prawnokarnych ocen w celu zastosowania w kwalifikacji prawnej tylko niektórych ze zbiegających się przepisów, na styku prawa karnego powszechnego i prawa karnego skarbowego. Sąd Najwyższy stwierdził, że reguły wyłączania wielości ocen mają zastosowanie jedynie w wypadku zbiegu przepisów ustawy, natomiast nie stosuje się ich w razie idealnego zbiegu czynów zabronionych, o którym mowa w art. 8 § 1 Kodeksu karnego skarbowego (sygnatura sprawy: I KZP 19/12, na stronach internetowych Sądu Najwyższego dostępne jest uzasadnienie uchwały).

Po krótkiej wymianie zdań na temat tej uchwały doszliśmy do wniosku, że Profesor Piotr Kardas z Uniwersytetu Jagiellońskiego będzie miał w najbliższym czasie o czym pisać.

Druga uchwała dotyczy wykładni znamion art. 231 § 1 Kodeksu karnego, który penalizuje przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, czym działa on na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do Sądu Najwyższego z pytaniem, czy przestępstwo określone w art. 231 § 1 k.k. ma charakter formalny czy też materialny, tj. czy penalizowane jest samo przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków bez względu na skutki, jakie wynikną z zachowania funkcjonariusza publicznego, czy może dla przypisania odpowiedzialności za przestępstwo z art. 231 § 1 k.k. konieczne jest ustalenie istnienia skutku w postaci bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo wystąpienia szkody dla zindywidualizowanego i skonkretyzowanego w danych okolicznościach faktycznych interesu publicznego lub prywatnego wskutek nadużycia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego?

Sąd Najwyższy opowiedział się za skutkowym charakterem przestępstwa z art. 231 § 1 k.k. Należy on do kategorii przestępstw z konkretnego narażenia na niebezpieczeństwo, a więc znamiennych skutkiem, którym jest wystąpienie niebezpieczeństwa powstania szkody w interesie publicznym lub prywatnym (sygnatura akt: I KZP 24/12, ukazało się już uzasadnienie uchwały). Pogląd o skutkowym charakterze tego przestępstwa podziela dr Marek Bielski (zob. „Przegląd Sądowy” z września 2011, s. 72–83).

W uzasadnieniu drugiej uchwały, przed przystąpieniem do rozważań na temat art. 231 k.k., siedmiu sędziów przedstawia ogólne założenia dotyczące podziału przestępstw na skutkowe i formalne, a także próbuje poddać analizie normatywnej niektóre typy przestępstw.

Po przeczytaniu fragmentu uchwały o mało co nie spadłem z krzesła. Pierwszy cytat (str. 9):

Niespornymi przykładami przestępstw z abstrakcyjnego narażenia są: składanie fałszywych zeznań (art. 233 k.k.), fałszywe oskarżanie (art. 234 k.k.), posiadanie broni palnej lub amunicji bez zezwolenia (art. 263 § 2 k.k.), prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości (art. 178a § 1 i 2 k.k.) czy używanie w bójce lub pobiciu niebezpiecznych narzędzi (art. 159 k.k.)”.

Nic bardziej błędnego. Przestępstwo z art. 159 k.k. jest typowym przykładem przestępstwa skutkowego, konkretnego narażenia dobra prawnego na niebezpieczeństwo. Sprawca tego przestępstwa wypełnia bowiem wszystkie znamiona opisane w art. 158 § 1 k.k. i dodatkowo znamiona kwalifikujące opisane w art. 159 k.k. Jest to przestepstwo kwalifikowane przez znamię statyczne w stosunku do typu z art. 158 § 1 k.k. Używanie narzędzia w nim wskazanego nie jest czynnością sprawczą przestępstwa rodzajowego, lecz znamieniem modyfikującym odpowiedzialność za zachowanie sprawcze opisane w art. 158 § 1 k.k.

Gdyby zaakceptować tok rozumowania Sądu Najwyższego, to przestępstwo z art. 280 § 2 k.k., czyli posłużenie się podczas rozboju nożem, także należałoby uznać za przestepstwo abstrakcyjnego narażenia dobra prawnego na niebezpieczeństwo, ponieważ samo posługiwanie się nożem (np. jego demonstrowanie) nie rodzi niebezpieczeństwa dla mienia ani zdrowia człowieka.

Jeszcze więcej radości sprawia lektura kolejnych fragmentów uzasadnienia (str. 9), w których całkowicie błędnie używa się pojęcia „norma sankcjonowana”. Pozwólmy sobie na dłuższy cytat:

„Abstrakcyjność” tego narażenia nie wynika zatem z tego, że te przestępstwa nie stwarzają zagrożenia dla dóbr chronionych prawem, ale z tego, iż stwarzane przez nie niebezpieczeństwo nie należy do znamion ustawowych i nie wymaga dowodzenia, gdyż tkwi już w samym znamieniu czasownikowym (czynnościowym). Zatem, do zakresu zastosowania norm sankcjonowanych (zbiór wszystkich sytuacji, do których normy te mają zastosowanie) wynikających z przepisów typizujących ten typ przestępstw nie należą jakiekolwiek konsekwencje (skutki) wynikające ze zrealizowania owego „znamienia czynnościowego” – konsekwencje te dla zastosowania normy są po prostu obojętne. Przykładowo, dla zastosowania norm sankcjonowanych wynikających z art. 178a § 1 k.k., a więc dla istoty określonej w nim odpowiedzialności karnej, obojętne jest to, czy in concreto prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości stworzyło jakiekolwiek niebezpieczeństwo, czy też takiego nie wywołało”.

Otóż do zakresu zastosowania jakiejkolwiek normy sankcjonowanej nigdy nie należą żadne skutki czynu! Zakres zastosowania normy sankcjonowanej to najczęściej zwrot: „nigdy, nigdzie, nikomu” (np. nie wolno zabijać człowieka). Nigdy nie znajdzie się tam skutek w postaci niebezpieczeństwa dla dobra prawnego (zob. W. Wróbel, A. Zoll, Polskie prawo karne. Część ogólna, Kraków 2012, w szczególności strony 110116, tak zwany „Zoll niebieski”).

Problem w tym, że pojawienie się w uzasadnieniu uchwały takich „kwiatków” podważa wiarygodność rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego, jak bardzo słuszne by ono nie było.

Dzisiejsze uchwały to wskazówka dla studentów prawa karnego: czasami wiedza o podziałach przestępstw na skutkowe i formalne, oraz o normie sankcjonowanej i normie sankcjonującej przydaje się w praktyce!

PS. Na Uniwersytecie Jagiellońskim odbył się dzisiaj ostatni wykład akademicki Profesora Andrzeja Zolla, z długimi minutami oklasków tysiąca studentów zgromadzonych w Auditorium Maximum, podziękowaniami i wręczeniem pamiątkowej tablicy, wzruszającym wystąpieniem Profesora i kolejką po autografy (zob. relację w mediach).

Podobne tematy

8 komentarzy

Anonimowy 28 grudnia 2014 - 11:46

Artykuł przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Trafne spostrzeżenia dotyczące błędnego określenia wymienionych przestępstwa jako bezskutkowe, np. art. 159 k.k. Czuję jednak pewien "niedosyt", jeżeli chodzi o określenie konsekwencji uchwały, tj. wpływu na wykładnię przepisów posługujących się zbliżonym znamieniem. Mam tu na myśli art. 305 k.k. W mojej ocenie prowadzi to do de(penalizacji) zmów przetargowych.

http://issuu.com/czasopismopalestra/docs/palestra_3_4_2014_int

Chciałbym przy okazji, także poruszyć problem związany z problematyką obiektywnego przypisania skutku, a mianowicie roli znamienia czasownikowego w zakresie przypisania skutku. Kwestia sprawdza się do pytania, czy można zarzucić sprawcy popełnienie czynu zabronionego, jeżeli wprawdzie jego zachowanie przekracza normę sankcjonowaną, działanie jest bezprawne i pozostaje w kauzalnym związku ze skutkiem, ale zachowanie sprawcy nie mieści się w zakresie znaczeniowym znamienia czasownikowego?
m.makowski@wp.pl

Reply
Mikołaj Małecki 28 grudnia 2014 - 13:04

Poruszył Pan w swoim artykule bardzo ciekawą kwestię dotyczącą art. 305 k.k., która rozjaśniła mi pewne sprawy i potwierdziła pewną moją tezę, którą będę forsował w przygotowywanej książce o przygotowaniu do przestępstwa.

Ale po kolei – art. 305 posługuje się zwrotem: "wchodzi w porozumienie z inną osobą działając na szkodę właściciela (…)". Tak skonstruowany opis czynu zabronionego sugeruje, że czynnością główną jest "działanie na szkodę", wejście w porozumienie jest zaś czynnością towarzyszącą tej głównej czynności i doprecyzowującą jej okoliczności (konsekwencja użycia imiesłowu przysłówkowego współczesnego "działając na szkodę"). Analogicznie zbudowane jest np. zdanie: "Adam stracił równowagę jadąc na rowerze". Ergo: działanie na szkodę w kontekście przetargu może się przejawiać w różnych czynnościach, zaś penalizowana jest w omawianym zakresie tylko jedna z nich: wejście w porozumienie z inną osobą.

Zauważmy, że wchodzenie w porozumienie z inną osobą w celu osiągnięcia korzyści majątkowej nie jest bezprawne; np. sprzedaję swój samochód i kontaktuję się z nabywcą w celu wynegocjowania ceny – to jest oczywiście legalne. Dlatego w art. 305 musiało się pojawić dopowiedzenie, że wejście w porozumienie następuje w kontekście NA SZKODĘ konkretnej osoby.

W zależności od przyjętej racjonalizacji art. 305, wynikającej z różnych przesłanek możemy twierdzić, że wejście w porozumienie jest bezprawne już wówczas, gdy zostaje podjęte w celu wyrządzenia szkody wierzycielowi albo gdy dotyczy zachowania, które będzie w stanie wywołać szkodę (w związku z przetargiem). W oby wypadkach mamy do czynienia z abstrakcyjnym zagrożeniem dla dobra prawnego i typizacją czynu bezskutkowego. Jak Pan bowiem słusznie zauważył, samo wejście w porozumienie nie jest zdatne do spowodowania szkody – nie jest więc tak, że zwrot "działając na szkodę" oznacza w art. 305 "powoduje bezpośrednie niebezpieczeństwo szkody", bo zachowanie, którego ten zwrot dotyczy, a mianowicie wchodzenie w porozumienie nie jest w stanie samo z siebie takiego niebezpieczeństwa wywołać. Do tego potrzebny jest zawsze jakiś kolejny czyn, podjęty w efekcie zawartego porozumienia. Można to łatwo zweryfikować, wchodząc z kimś w porozumienie dotyczące obdarowania kogoś prezentem urodzinowym. Samo wejście w porozumienie nie sprawia, że solenizant już prawie otrzymał prezent (żeby to się stało, trzeba jechać do sklepu, wybrać prezent, kupić go i zawieźć solenizantowi, a to są przecież czyny zupełnie innego typu niż samo wejście w porozumienie).

CIĄG DALSZY PONIŻEJ

Reply
Mikołaj Małecki 28 grudnia 2014 - 13:05

KONTYNUACJA:

Przy przyjęciu skutkowej konstrukcji art. 305 z uwagi na konsekwentne trzymanie się w omawianym zakresie interpretacji „działania na szkodę” jako wywołania skutku w postaci niebezpieczeństwa szkody mielibyśmy do czynienia z czymś, co można nazwać penalizacją zakamuflowaną, to znaczy przepis ten kryminalizowałby w rzeczywistości inny czyn niż ten, o którym byłaby w nim mowa. Do wykazania, że wejście w porozumienie sprowadziło niebezpieczeństwo szkody należałoby bowiem wykazać, że strony porozumienia podjęły jakieś inne czynności związane z przetargiem i wpływające na sytuację właściciela lub osoby, na rzecz której przetarg jest dokonywany. Tylko bowiem, jako się rzekło, kolejne zachowanie będące wykonaniem zawartego porozumienia może sprowadzić „skutek” w postaci niebezpieczeństwa dla dobra prawnego. Nie wiem, czy taka zakamuflowana penalizacja jest sytuacją pożądaną w państwie prawnym.

Suma summarum można twierdzić, że w omawianym przepisie wejście w porozumienie przypomina penalizację przygotowania (choć nią nie jest w sensie ścisłym), zaś zwrot "działając na szkodę" doprecyzowuje jedynie, na czym polega bezprawność wejścia w porozumienie w perspektywie ochrony dobra prawnego (mienie). Mamy więc do czynienia z typem formalnym.

Można jednak twierdzić, że penalizowane jest jakiekolwiek działanie zmierzające do wywołania szkody (to właśnie oznacza zwrot "działając na szkodę" – interpretowany skutkowo), ale karalne jest ono jedynie wówczas, gdy sprawca dodatkowo wejdzie w porozumienie z inną osobą w związku z przetargiem albo w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W tej sytuacji mielibyśmy do czynienia z niejako dwuczynnościowym typem czynu zabronionego, który wymaga: 1) działania na szkodę jakimkolwiek czynem, 2) wejścia w porozumienie z inną osobą.

Nie dam rady tutaj rozstrzygnąć, która z interpretacji jest lepsza, ale jedno jest pewne – globalna interpretacja wyrażenia "działa na szkodę" może doprowadzić do wniosku, że w różnych przepisach zwrot ten trzeba różnie rozumieć.

Reply
Anonimowy 28 grudnia 2014 - 15:07

Bardzo dziękuję za cenne uwagi. Pozwolę sobie w nawiązaniu, rozwinąć kilka jeszcze kwestii:
1) Zgadzam się, że w państwie prawa trudno pogodzić z "zakamuflowaną" penalizacją. Stąd problem, który ujmuje w kategoriach zakresu (pola) znaczeniowego znamienia czasownikowego, czy można "zmieścić" w znamieniu czasownikowym "wejście w porozumienie" zachowania następcze polegające na jego wykonaniu? W mojej ocenie nie, a więc mamy do rozbieżność pomiędzy zakresem normy sankcjonowanej a sankcjonującej. Wykonanie porozumienia, a więc realizacja zmowy przetargowej to zachowania bezprawne, ale nie penalizowane.
2) Odnośnie tezy, że mówimy o typie formalnym przestępstwa, to osobiście też tak uważam, zarówno na gruncie art. 305 k.k., jak i art. 231 k.k. Ustawodawca nie posługuje się znamieniem wyrażającym przyczynowość takim jak "wyrządza szkodę","sprowadza niebezpieczeństwo szkody". Sąd Najwyższy w ogóle nie wziął pod uwagę wykładni systemowej i argumentów wynikających z sposobu wyrażenia skutku na gruncie art. 296 ust. 1 a k.k.
Problem w tym, co trafnie Pan zauważył, że mamy do czynienia jednak z tzw. "siódemką", co w praktyce zamyka dyskusje czy art. 231 k.k. to czyn zabroniony skutkowy, czy bezskutkowy. Dlatego wychodząc z czysto praktycznych założeń przyjmuje rozumienie znamienia "działa na szkodę" jako "wiążące" przy analogicznym znamieniu na gruncie art. 305 k.k.
3) I tu przechodzę do Pana koncepcji "dwu czynnościowego" wyrażenie tego typu przestępstwa. Wydaje mi się, że nie możemy tu jednak mówić o złożonym przestępstwem. Właśnie dlatego, że brakuje to odrębnych znamion czasownikowych, jak np. przy art. 281 k.k. Moim skromnym zdaniem, wejście w porozumienie, tak jak udaremnienie, czy utrudnienie to dookreślenie czynności wykonawczej. Tak więc z pojemnego zakresowego "działania na szkodę" ustawodawca zawęża zbiór penalizowanych zachowań do tych wyraźnie określonych. Uczynił to mojej ocenie błędnie, gdyż nie powielił ujętego na przedpolu zagrożenia, tak jak to uczyniono w art. 283 kk. z 1932. Nie sądzę, aby można zatem odstąpić od zasady jednolitości terminologicznej i znamię działania na szkodę inaczej interpretować na gruncie art. 231 k.k. i art. 305 k.k. Pamiętajmy, że jeżeli ujmiemy to znamię jako wyrażające kierunek działania – wskazujący na bezprawność, to problemu "przypadkowej" depenalizacji przecież nie ma.

Reply
Anonimowy 28 grudnia 2014 - 15:08

ciąg dalszy

Chciałbym jeśli mogę zwrócić Pana uwagę na jedną ciekawą kwestię, która zamierzam poruszać w artykule na temat art. 305 k.k. Otóż communis opinio – czyn zabroniony w zakresie § 1 ar. 305 kk to przestępstwo powszechne. Zaimek "Kto" nie przesądza jednak kwestii. Proszę zauważyć, że "udaremnienie" immanentnie łączy się się z unieważnieniem przetargu, a to czynność, która może wykonać jedynie tylko zamawiający, a nie wykonawca, który swoim zachowaniem powoduje czynność unieważnienia, np. nie uzupełnia dokumentów, co czyni bezprawnie i jako jedyny oferent zostaje wykluczony, a w konsekwencji dochodzi do udaremnienia przetargu. Tu może zauważyć kolejny problem, gdyż czyn zabroniony jawi się jako podwójnie skutkowy: udaremnienia skutkujące zagrożeniem wystąpienia szkody.

I tu wracamy do kwestii obiektywnego przypisania skutku. Pytanie: Czy można przypisać typowanemu sprawcy (wykonawcy) skutek w postaci "udaremnienia" przetargu, skoro jest to czynność dokonana zawsze przez zamawiającego? Tu znowu dla mnie przeszkodą jest zakres znaczeniowy znamienia "udaremnia", gdyż wykonawca tylko swoim zachowaniem sprawdza niebezpieczeństwo wystąpienia tego skutku , powoduje unieważnienie itp. Jego zachowanie może jawić zatem jako usiłowanie udaremnienia, ale to prowadzi do karkołomnego wniosku, że może on popełnić czyn tylko w formie stadialnej mniej zaawansowanej.

Pozostaje tylko konstrukcja podżegania, ale i na nie jest oczywista. Zachowanie Zamawiającego nie będzie, bowiem czynem zabronionym i to nie tylko, ze względu na brak świadomości o przestępnym działaniu wykonawcy-podżegacza. Unieważnienie jest bowiem w sytuacji ww. opisanej działaniem wynikającym z nakazu prawa.

PS Byłbym wdzięczny za wskazanie literatury, która by dotyczyła zagadnienia ww. poruszanego. Zakres znamienia czasownikowego a możliwość przypisania skutku. Pomimo solidnej kwerendy nie odszukałem wypowiedzi, które by ten temat podejmowały.

Reply
Mikołaj Małecki 28 grudnia 2014 - 17:42

Przy zakreślaniu granic odpowiedzialności za skutek opisany w danym typie czynu zabronionego najpierw musimy zinterpretować znamię czasownikowe danego typu przestępstwa. W wypadku "udaremniania" czyn zabroniony jest dokonany, gdy nastąpiło "udaremnienie" przetargu (czas przeszły dokonany). Zabronione jest zachowanie, którym da się udaremnić przetarg, to znaczy np. takie zachowanie, które pociągnie za sobą z dużym prawdopodobieństwem jego unieważnienie. Gdy moje zachowanie sprowadza zagrożenie dla dobra prawnego (mienia, obrotu gospodarczego itp.) i postępuję niezgodnie z zasadami (bezprawnie), to jest to naruszenie normy sankcjonowanej i to daje podstawę do przypisania mi skutku . Chcę przez to powiedzieć, że norma zakazuje zachowania niebezpiecznego, a to, czy nastąpi skutek, czy nie, to już kwestia karalności mojego zachowania (norma sankcjonująca). To czy przetarg będzie skutecznie udaremniony czy tylko nastąpi zagrożenie jego udaremnienia to kwestia odpowiedzialności za dokonanie albo usiłowanie – w obu wypadkach zachowanie jest bezprawne i spełnione są – po stronie zachowania sprawczego – przesłanki przypisania skutku. Podobnie np. w wypadku zabójstwa norma zakazuje podejmowania zachowania groźnego dla życia człowieka, a w zależności od tego, czy nastąpi skutek, czy nie, odpowiem za dokonanie albo za usiłowanie (jeśli miałem zamiar). Tak więc w tym zakresie kwestia przypisania skutku w perspektywie znamienia "udaremnia" nie wydaje mi się jakoś szczególnie kontrowersyjna.

Oczywiście może być tak, że ustawa zawęzi możliwość przypisania skutku tylko do zachowań ściśle określonych, np. w wypadku zgwałcenia (197 k.k.) będzie to groźba bezprawna, podstęp albo przemoc, i nic ponadto, choćby to rzeczywiście doprowadziło inną osobę do obcowania płciowego. Podobnie pewnie będzie w wypadku naszego "wejścia w porozumienie z inną osobą" działając na szkodę właściciela – karalny jest czyn sprowadzający ryzyko powstania szkody związany tylko i wyłącznie z wejściem w porozumienie i żaden inny czyn (tak się przynajmniej wydaje prima vista, ale wiemy już, że de facto pomiędzy owym wejściem w porozumienie a skutkiem w postaci wywołania szkody albo powstaniem niebezpieczeństwa szkody musi być jeszcze jakiś inny, nieco bardziej konkretny czyn, którym będzie się dało sprowadzić szkodę – problem (nie)adekwatności opisu czynu zabronionego to inna sprawa, przesłanki przypisania skutku musimy zaś sobie zdekodować na podstawie tego, co mamy obecnie w art. 305 k.k.).

O ogólnych właściwościach znamion wyrażających przyczynowość ("powoduje", "sprowadza", "doprowadza", "wyrządza") jest dość bogata literatura (Sarkowicz, Majewski, Giezek, Dębski, Bielski), z tym że autorzy ci koncentrują się raczej na kwestiach teoretycznych i ogólnych, nie wdając się w problematykę poszczególnych typów.

Co do siódemkowej uchwały – zawsze można twierdzić, że SN zastosował nietrafne nazewnictwo do wyrażania swoich trafnych spostrzeżeń (mamy wszak niejeden argument na poparcie tezy, że nazewnictwo zastosowane w uzasadnieniu tej uchwały jest nieadekwatne). Można więc się uprzeć i twierdzić, że mówiąc o typie skutkowym z narażenia konkretnego SN miał tak naprawdę na myśli typ abstrakcyjnego narażenia należący do podgrupy typów z właściwości, cechujących się koniecznością weryfikowania, czy zachowanie sprawcze mogło sprowadzić in concreto niebezpieczeństwo dla dobra prawnego 🙂 Słowem: SN trafnie przeanalizował, ale "machnął się" przy subsumowaniu i nazewnictwie, zresztą nie pierwszy raz 😉

Reply
Anonimowy 28 grudnia 2014 - 19:05

Prawie mnie Pan przekonał z "udaremnieniem" ale jednak zgłoszę wątpliwości ;-). Przykład z zabójstwem nie wydaje się mi całkowicie adekwatny, bo znamię zabija jest jednak wyrażone bardziej pojemnie, charakterystycznie dla przestępstw materialnych. Istotą zabójstwa jest umyślne spowodowanie śmierci człowieka (tak np. A. Marek, Komentarz do art. 148 k.k.), czy też sprowadzeniem śmierci człowieka (A.Zoll, Komentarz do art. 148 k.k.). Mamy tu zatem de facto z "klasycznym" wyrażeniem znamienia – obejmującym wszelkie zachowania prowadzące do skutku przestępnego, czyli "ukryte" wyrażenia przyczynowe "spowodowania". Innymi słowy, nie dostrzegam tutaj problemu "wyjścia" poza granice zakresu znaczeniowego znamienia "udaremnienia".

Dziękuję za wskazanie Autorów. Mam za sobą lekturę ich kilku pozycji, w tym Systemu Prawa Karnego i rozważań prof. Giezka, czy dr Bielskiego. I to właśnie one potęguję moje wątpliwości, co do funkcji zakresu znaczeniowego znamienia czasownikowego w kontekście przypisania skutku, a ostateczne karalności czynu, bo przecież to w praktyce jest istotą sprawy karnej, a nie tylko dekodowanie normy sankcjonowanej.

Reply

Co o tym sądzisz?