Dzisiaj w nocy skończyłem pisać doktorat. Temat: Odpowiedzialność karna za przygotowanie do przestępstwa.
W podtytule doprecyzowanie, że będzie to analiza dogmatyczna na gruncie obowiązującego Kodeksu karnego z 1997 r. Praca złożona dzisiaj przed południem na ręce Promotora, z niecierpliwością czekam na opinie i uwagi.
Dla wszystkich piszących (licencjaty, magisterki, doktoraty) moje trzy subiektywne spostrzeżenia po efektywnym zakończeniu pisania pracy. Są to trzy „koszmary” pisania doktoratu – rzeczy spędzające mi w ostatnich dniach sen z powiek. Puste przypisy, drugie czytanie, temat rzeka: nie wiem, czy się ze mną zgodzicie?
Puste przypisy
Nie ma to jak skończyć pisanie pracy, wrócić na sam początek i zorientować się, że w wielu miejscach rozprawy zostały do uzupełnienia puste przypisy. Trzeba na nowo odgrzebywać wszystkie książki i czasami wertować strona po stronie w poszukiwaniu miejsca, z którego pochodziła myśl przytoczona w tekście.
Pół biedy, jeśli w przypisie odnotowałem nazwisko autora. Było jednak kilkanaście odnośników całkowicie pustych, a ponadto nie dotyczących cytatu. Co Mikołaj miał na myśli dwa miesiące temu umieszczając przypis w danym miejscu pracy? W większości wypadków jakoś do tego doszedłem, ale kilka takich pustych przypisów postanowiłem po prostu usunąć.
A zatem przypisy (i to najlepiej kompletne) warto sporządzać na bieżąco.
Drugie czytanie
Zasadnicza część rozprawy powstawała w minione wakacje 2012 r. Od października do grudnia praktycznie nie ruszyłem z miejsca. Kilkunastotygodniowa przerwa dała mi jednak możliwość spojrzenia na to, co napisałem, świeżym okiem, z dystansu, tak jakbym czytał pracę napisaną przez kogoś innego. Efektem była gruntowna autokorekta i bez mała kilkaset poprawek stylistycznych, składniowych, wiele uzupełnień i przesunięć treści.
Dowodem niech będzie poniższe zdjęcie, przedstawiające (oprócz mojej lewej dłoni) to co zostało po tzw. pierwszym czytaniu rozprawy:
Teraz będzie drugie czytanie i idę o zakład, że na literówkach się nie skończy. Najgorsze jest jednak to, co następuje później, to znaczy wprowadzanie naniesionych na wydruku zmian do tekstu w komputerze. Mało elokwentne zajęcie i bardzo czasochłonne, ale jednak ważne.
Wnioski? Po napisaniu pracy radzę włożyć pracę do szuflady co najmniej na kilka dni.
Praca okrzepnie, zaś autor nabierze dystansu do swojego dzieła. Po takiej przerwie, z dystansu widzi się więcej niedociągnięć językowych i różnych innych braków niż zaraz po napisaniu danego tekstu.
Nie należy się bać wprowadzania poprawek!
Temat rzeka
Trzeci koszmar pisania doktoratu na temat danej instytucji prawnej to nieograniczone możliwości rozbudowywania tekstu. Rozprawa w obecnej postaci liczy 453 strony (milion znaków z kawałkiem). Zapewniam was, że równie dobrze mogłaby liczyć 600 stron. A jakby mnie fantazja poniosła, to nawet 800: ściśle trzymając się tematu!
Nie jest więc problemem napisanie grubej pracy, lecz napisanie rozprawy wyczerpującej dany temat.
Skąd się to bierze szczególnie w naukach prawnych? Otóż dana instytucja prawna jest ulokowana w określonej strukturze innych regulacji prawnych. To system naczyń połączonych. Rozważając problemy przygotowania do przestępstwa, musimy podjąć wątek strony podmiotowej czynu, tożsamości czynu i zbiegu prawnokarnych wartościowań, czynnego żalu, relacji form stadialnych do form przestępnego współdziałania, czy wreszcie kwestię struktur normatywnych, nie wspominając o założeniach teoretycznych analizy dogmatycznej.
Każde z tych zagadnień posiada swoje własne problemy i bogatą literaturę. Możliwości snucia różnych dygresji na styku przygotowania z wymienionymi instytucjami są więc nieograniczone, podobnie jak rozbudowywanie bibliografii o prace na temat wymienionych wątków pobocznych.
Kwestia objętości
Na marginesie mogę dodać, że wbrew pozorom objętość pracy nie zależy aż tak bardzo od ustawień akapitów czy interlinii w ramach standardowych wielkości czcionek. Dla przykładu: gdybym zwiększył dla przejrzystości tekstu odstępy między poszczególnymi przypisami do 2 punktów, praca powiększyłaby się tylko o 10 stron. A likwidując margines na oprawę zyskałbym niecałe 20 stron. Taką liczbę stron jestem w stanie dopisać od ręki bez uciekania się do forteli z formatowaniem.
Mój wniosek: pisać tyle, ile trzeba, a nie tyle ile się da.
Dla każdego z wątków pobocznych należy wybrać wyłącznie wiodące opracowania na dany temat i powoływać się w tekście wyłącznie na nie.
Warto ograniczać liczbę dygresji i minimalizować objętość przypisów. Szerokość spojrzenia na dany problem jest rzeczą wartościową, ale to nie oznacza (jak podpowiedział mi mój Promotor), że w jednej pracy rozwiązać trzeba wszystkie problemy prawa karnego.
23 komentarze
Świetne uwagi. Przy okazji pytanie – ile czasu zajęło samo pisanie (oczywiście nie mówię o zbieraniu materiałów czy wymyślaniu koncepcji)?
Ta informacja bez dodatkowych uszczegółowień może być myląca, ale generalnie "samo pisanie" po zebraniu materiałów, zaplanowaniu kolejności rozdziałów i mając gotowy pomysł na kluczowe kwestie – trwało od lipca do września 2012, i od połowy stycznia 2013 do wczoraj. Po drodze w tak zwanym międzyczasie docierałem do kolejnych materiałów, zmieniałem też czasem kolejność rozdziałów, poprawiałem niektóre fragmenty itd.
Gratuluję zakończenia pisania pracy. Sam jestem doktorantem w PAN i jestem w trakcie pisania doktoratu o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych.
Etap dość wczesny choć na pewno nie początkowy. Do dziś udało mi się zebrać już całkiem pokaźną literaturę, mam zaakceptowany plan pracy jak i również pierwsze naście stron za sobą (na pewno do poprawy po licznych uwagach promotora).
Jeśli mogę, mam jedno, być może banalne (choć mam nadzieję, nie głupie) pytanie.
Jak technicznie i praktycznie ogarnąć właśnie te stosy materiałów w momencie już pisania pracy? Czy jest jakaś sensowna metoda aby nie żonglować tekstami nad klawiaturą? Oczywiście swoje materiały staram się grupować zgodnie z zawartością ale prawda jest taka, że znakomita większość porusza kwestie przewijające się niemal w każdym rozdziale i tak naprawdę powinienem mieć cały czas w głowie i przed oczami każdy z nich. Zapamiętanie gdzie co było jest przecież niemożliwe przy dziesiątkach artykułów. Zaczyna mnie to po prostu przytłaczać a przecież to nie koniec ich zbierania.
Będę ogromnie wdzięczny za jakiekolwiek wskazówki w tej kwestii.
Pozdrawiam serdecznie,
Nie chciałbym aby zabrzmiało to jak "porada" – nie wiem, czy jestem kompetentny – ale może po prostu powiem, jak ja to robiłem, a co w moim wypadku się sprawdziło.
Na pewno trzeba najpierw dokładnie przejrzeć literaturę i zobaczyć, gdzie co jest, ze szczególnym zwróceniem uwagi na ewentualne rozbieżności w poglądach. W fazie pisania pracy korzystałem natomiast z dwóch-trzech wiądących publikacji na dany temat (tzn. takich, które omawiają dany temat lub dane zagadnienie najbardziej kompleksowo/szczegółowo). W moim wypadku nie było trudno wskazać takich publikacji. Innym kryterium może być chronologicznie najwcześniejsza praca, na którą potem powołują się inni. Te dwie-trzy (kilka) prac warto mieć cały czas pod ręką. Mogą to być różne prace w zależności od rozdziału.
Na pewno nie jest tak, że cała literatura jest tak samo ważna. Najczęściej w tekstach znajdują się liczne odwołania do tego, co już powiedzieli inni. Te mniej ważne publikacje uwzględniałem po napisaniu tekstu zasadniczego (odnotowywanie ich w przypisach).
Jeśli w jakiejś kwestii pojawiają się rozbieżności, warto wskazać je od razu w tekście głównym i omówić. Trzeba więc dość dobrze znać literaturę, aby wychwycić te rozbieżności. Natomiast jeśli co do jakiejś kwestii panuje zgoda, przypis służy w zasadzie jedynie odnotowaniu, którzy autorzy na dany temat się wypowiadali.
W pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć: dość. Dla każdego tematu można znaleźć nieograniczoną literaturę traktującą o wątkach pobocznych, jeśli w to wejdziemy to nigdy nie skończymy pisać. Stąd też mocno zawęziłem sobie pole badawcze i wprost zaznaczyłem to i uzasadniłem w pracy. Bogata literatura to walor pracy, ale tylko wówczas, jeśli jest optymalna.
Mam nadzieję, że w jakiejś mierze te uwagi będą pomocne. Dziękuję za wpis i pozdrawiam
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź. Myślę, że porada bardzo się przyda. Czas wziąć się do roboty.
Pozdrawiam serdecznie!
Super cenne uwagi, mam do Ciebie takie pytanie, jako osoby doświadczonej. Czy jest możliwe napisanie doktoratu (w tym plan pracy, literatura) w 1,5 roku? dodam, że mam życzliwego promotora;) mam takie założenie i dużo czasu, ale nie wiem czy się uda. Będę Ci wdzięczna za odpowiedź.
Jak najbardziej jest to możliwe (mówimy o doktoracie z prawa). Fizycznie da się napisać dobrą pracę w 2-3 miesiące, nie przemęczając się pisaniem po 10 godzin dziennie 🙂 , a uwzględniając drugie/trzecie czytania i korekty – wyjdzie jakieś 4-5 miesięcy. Mówimy oczywiście o pisaniu doktoratu na poważnie, czyli poświęceniu jakiegoś czasu tylko na doktorat (a nie np. pisanie po 8 godzinach pracy w kancelarii).
Najtrudniejszy etap – moim zdaniem – to wymyślenie koncepcji pracy, zgromadzenie i wybór strategii odnośnie do literatury (trzeba mieć wszystkie ważne pozycje, ale nie wszystkie pozycje są tak samo istotne) – jest to więc etap równie czasochłonny co pisanie.
Powodzenia!
Nawet nie wiesz jaka jestm Ci wdzięczna za te uwagi. Tak piszę doktorat z prawa. Mam teraz dużo czasu I w sumie to pomyślałam, że nie chce mi się marnować 4 lata skoro (jeśli mam czas) to mogę zrobić to wcześniej. Mam jeszcze jedno pytanie. Jak długo zajmuje zbieranie literatury? Już Cię więcej nie męcze;) I dziękuję.
To rzecz bardzo względna; zależy od tematu, rodzaju literatury (polska, zagraniczna) itd. Część literatury dochodzi w trakcie pisania. Polecam w każdym razie od razu gromadzenie wszystkiego co potrzebne (ksera, skany całości artykułów/książek), żeby potem nie wracać do tego podczas pisania, co jest bardzo irytujące (gdy widziało się książkę na półce w czytelni, ale odłożyło się jej skserowanie na później, a teraz okazuje się ona potrzebna).
Dziękuję serdecznie;)
Myśłałam, że już nie napiszę ale przyszło mi na myśl jeszcze jedno pytanie a Ty jesteś w moim przekonaniu kompetentną osobą do udzielenia odpowiedzi. Chodzi mi o to, jak wygląda sytuacja kiedy chce się skrócić studia doktoranckie tzn. mam pracę I chcę się bronić – upraszczając. Udało Ci się bez problemu zaliczyć wszytskie przedmioty objęte reg. studio. Mnie obow. ten reg. od 1 X 2012 r. I powiem tak, że dużo tego jest. Wydaje mi się, że z zaliczeniem tylu przedmiotów może być problem a 60 pkt ects trzeba mieć.
Z samego tytułu pracy można wywnioskować że nic nie wnosi do świata nauki. Sry. Temat rzeka. "Analiza dogmatyczna wg. k.k. 1997r. ?" Szkoda, brak odniesień do zachodniej (może i wschodniej byłoby oryginalnie???) literatury. Pewnie powtarzanie mantry "Boskiego" Zolla, zwykły austriacko-galicyjski bełkot. W rozwiniętych krajach pisze się na temat instytucji które są przydatne praktyce. U nas niestety jest "ars pro ars boni." Sam temat nie jest sformułowany w sposób analityczny. Nawet mimo użycia takiego słowa w podtytule… Najprawdopodobniej jest to kompilacja już istniejących stanowisk.
Smutne to…
Czytam dalej że jest Pan adwokatem. Rozumiem że interesuje Pana teoria, ale myślę że powinna ona czemuś służyć.
To zależy od indywidualnych możliwości, że tak powiem 🙂
Jest mi bardzo przykro, że zasmuciłem Pana tytułem swojego doktoratu.
Teoria służy tylko prawdzie.
Przez duże P można dodać 🙂
ależ teoria ma ma ogromne znaczenie w praktyce – chociażby, m.in., poprzez pewne porządkowanie rzeczywistości. i tak, opierając się na pewnym teoretycznym uporządkowaniu zjawisk w cyberprzestrzeni, moim zdaniem z teoretycznego punktu widzenia komentarz osoby zasmuconej tytułem to tzw. trolling, którym z praktycznego (już) punktu widzenia nie należy się przejmować. teoria podpowiada też, że trollowi nie warto próbować tłumaczyć dlaczego jest trollem i że kopanie innych zza anonimowej zasłony tylko po to, aby im sprawić przykrość to mało merytoryczna dyskusja,
pozdrawiam,
adam
Interesuje mnie sposób zarządzania materiałami – w sensie korzystanie z innych programów oprócz MS Word. Czy i jakie były wykorzystywane? Jaki miałeś system na robienie notatek/fiszek do pracy? Zdarza mi się, że po raz kolejny wracam do tej samej pozycji.
Nie używałem innego oprogramowania. Sposób na rozplanowanie pracy to duża kartka, na której napisałem (ręcznie) tematy rozdziałów i ich subpodziały 🙂 W kilku plikach wordowskich miałem notatki, zbierane przez jakiś czas; kilkanaście kartek z zapiskami, zakładki w kilku książkach w ważniejszych miejscach. Nie wykorzystywałem po kolei poszczególnych materiałów, ale dobierałem potrzebne materiały do aktualnie pisanej części pracy. Np. gdy pisałem o funkcji modelowej spełnianej przez art. 16 k.k., gromadziłem wokół siebie potrzebne rzeczy (notatki z worda, pdfy, zapiski ręczne wybrane, wydruki, książki) i w miarę upływu czasu po kolei je wykorzystywałem. Tak więc do tej samej pozycji zdarzało się wracać i to kilkakrotnie, wtedy gdy była potrzebna. Często zdarzało mi się numerować notatki zapisane ręcznie, by wiedzieć co po kolei opisywać w pracy. Ręcznie zrobione notatki po wykorzystaniu najlepiej niszczyć i teatralnym gestem wyrzucać za siebie 🙂
Witaj
Jeśli możesz to opisz proszę jak wygląda sama obrona – jestem na etapie pisania swojego doktoratu, ale ilekroć pomyślę o publicznej obronie przed sporej wielkości komisją to mnie najzwyczajniej w świecie paraliżuje…
Ile mniej więcej czasu upływa od oddania swej rozprawy promotorowi a obroną ?
Hej, a myślałeś o wydaniu swojej pracy doktorskiej? Ja szukam właśnie wydawnictwa, może masz jakieś doświadczenia?
Hej, ja mogę polecić Ci wydawnictwo PWN, moja siora tam wydawała swój doktorat i jest zadowolona.