Start Zdarzenia Uwaga na grzyby! Ich konsument sam naraża się na niebezpieczeństwo

Uwaga na grzyby! Ich konsument sam naraża się na niebezpieczeństwo

przez Dogmaty Karnisty

W sezonie grzybiarskim analiza Dogmatyczna zjedzenia grzybów kupionych od przydrożnego handlarza. A jeżeli grzyby okazały się trujące, lecz ani grzybiarz, ani konsument nie rozpoznali zagrożenia?

Media doniosły, że dwie kobiety śmiertelnie zatruły się grzybami. Zdarzenie miało miejsce na przełomie września i października 2020. “Była to młoda, mała forma muchomora sromotnikowego, które panie nazywały pieczarką. Nie były na grzybobraniu, podobno je dostały” – czytamy w materiale prasowym.

Zastanówmy się, czy grzybiarz/sprzedawca grzybów, czy też mówiąc ogólnie “osobowe źródło” grzybów może ponosić odpowiedzialność karną za zatrucie się grzybami przyszłego konsumenta?

Poniżej kilka zasad, które powinniśmy brać pod uwagę przy Dogmatycznej ocenie tej sytuacji.

Zamiar czyni zabójcę

Jeżeli sprawca ma zamiar wprowadzić w błąd konsumenta i specjalnie daje mu grzyby trujące, aby spowodować śmierć lub rozstrój zdrowia tej osoby, może ponosić odpowiedzialność karną za sprawstwo danego skutku. Grzyb jest tu jedynie narzędziem zbrodni, a nieostrożność konsumenta (który nie wie, że je muchomora) nie usprawiedliwia sprawcy ani nie umniejsza jego winy.

W tym wypadku mówimy o zwyczajnym zabójstwie czy umyślnym spowodowaniu uszczerbków na zdrowiu.

Bardziej skomplikowany jest przypadek, w którym obie strony transakcji działają nieświadomie.

Grzybiarz jest w błędzie co do właściwości grzybów: uważa, że sprzedaje/daje innej osobie owocniki jadalnego gatunku grzyba. Nie wie, że się pomylił. Z kolei nabywca-konsument nie zna się na grzybach i uważa, że ma do czynienia z gatunkiem zdatnym do zjedzenia (pieczarką, gąską, kanią itp).

W opisanej sytuacji należy przede wszystkim sprawdzić, w jak bardzo sformalizowanych okolicznościach doszło do nabycia/zjedzenia danej partii grzybów. Ocena prawna muchomora zjedzonego w restauracji czy kupionego w supermarkecie będzie różnić się od kwalifikacji prawnej zjedzenia muchomora, którego nabyliśmy w okolicznościach wysoce niesformalizowanych.

(Nie)formalny obrót

Zauważmy, że żaden przepis prawa nie wymaga ani od przydrożnej osoby handlującej grzybami, ani od jej kontrahenta umiejętności rozróżniania gatunków grzybów zdatnych do jedzenia. Dlatego w przypadku niesformalizowanego obrotu grzybami wymagalibyśmy co najmniej takiej samej ostrożności zarówno od sprzedawcy, jak i nabywcy-konsumenta grzybów.

Na kwestie wprowadzenia do obrotu trujących grzybów zwrócił uwagę Czytelnik Dogmatów. Zacytujmy jego dłuższą wypowiedź:

W mojej ocenie należy w przypadkach tego typu uwzględnić ponadto przepisy ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia, która w art. 42 ust. 4 przewiduje obowiązek uzyskania atestu na sprzedaż grzybów świeżych, przed ich dopuszczeniem do obrotu, wydanego przez klasyfikatora grzybów lub grzyboznawcę. Tryb uzyskania takiego atestu oraz szczegółowe warunki obrotu grzybami precyzuje Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 17 maja 2011 r. w sprawie grzybów dopuszczonych do obrotu lub produkcji przetworów grzybowych, środków spożywczych zawierających grzyby oraz uprawnień klasyfikatora grzybów i grzyboznawcy, które całkowicie zakazuje sprzedaży sprzedaży grzybów poza placówkami handlowymi i targowiskami. W mojej opinii w sprawie tego typu odpowiedzialność sprzedawcy uzależniona jest zatem od tego, czy uzyskał wymagany atest przed dopuszczeniem grzybów do obrotu. Jeżeli taki atest został wystawiony, odpowiedzialność co najmniej z art. 155 poniesie klasyfikator grzybów lub grzyboznawca, który wystawił certyfikat. Z kolei w razie braku atestu (co jest dużo bardziej prawdopodobne) trudno mówić o zachowaniu przez sprzedawce reguł ostrożności wymaganych w danych okolicznościach, a to winno skutkować jego odpowiedzialnością z art. 155 kk. Kupujący ma bowiem prawo przewidywać, iż sprzedawca stosuje się do obwiązującego prawa i posiada stosowny atest. Warto również zastanowić się, czy obowiązek posiadania atestu nie czyni ze sprzedawcy gwaranta nienastąpienia skutku

Komentarz z 4.10.2020 pod analizą Dogmatyczną na Facebooku

Z Dogmatycznego punktu widzenia przytoczone regulacje prawne nie wywierają decydującego wpływu na przypisanie odpowiedzialności karnej za skutki zatrucia grzybami nabytymi lub otrzymanymi w niepewnych okolicznościach.

Po pierwsze, przytoczone przez Czytelnika warunki “obrotu” mogą rodzić odpowiedzialność karną w przypadku legalnego handlowania grzybami, które jednak okazały się trujące. Za pomyłkę może wówczas odpowiadać grzyboznawca. Należy odróżnić zatem obrót sformalizowany – regulowany przepisami – od sytuacji niesformalizowanej.

Dzisiejsza analiza dotyczy przede wszystkim sytuacji poza obrotem; właśnie tych, w których nie ma żadnego domniemania czy rękojmi, że ktoś oferuje mi produkt atestowany i zdatny do spożycia. Pokrzywdzonemu powinna więc zapalić się czerwona lampka. W omawianym przypadku mamy zaś jeszcze inną sytuację – ktoś komuś po sąsiedzku podarował trujące grzyby. Tego typu sytuacji nie możemy oceniać kategoriami rozporządzenia i atestu.

Co istotne, przytaczanej ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia “nie stosuje się do osób zbierających indywidualnie grzyby rosnące w warunkach naturalnych” (art. 2 ustęp 2).

Ostrożność po obu stronach

Po drugie, samo niezachowanie ostrożności nie uzasadnia przypisania skutku, jeżeli okoliczności zdarzenia wskazują na istotną rolę pokrzywdzonego w trosce (lub braku troski) o własne dobra prawne.

Oznacza to, że przydrożny sprzedawca nie jest zobowiązany “bardziej” od nabywcy, by zagwarantować mu, że to, co będzie jadł, nadaje się do zjedzenia.

Odrębną sprawą jest odpowiedzialność cywilnoprawna za sprzedaż towaru niezgodnego z umową. Nie mówimy tu jednak o kimś szczególnie zobowiązanym do troski o życie i zdrowie drugiej osoby, bo okoliczności zawarcia transakcji czy też podarowania grzybów wskazują właśnie na to, że sam pokrzywdzony powinien upewnić się, czy to, co zamierza zjeść, nadaje się do jedzenia.

Nie musimy tego weryfikować w restauracji, supermarkecie czy w aptece, bo w tych miejscach reguły obrotu cywilnoprawnego dają nam gwarancję otrzymania produktów nieszkodliwych dla zdrowia, zbadanych przez grzyboznawców.

Grzyby kupione od handlarza stojącego przy szosie są w pewnym sensie jak grzyby uzbierane własnoręcznie. Handlarz jest ogniwem nieistotnym, bo finalnie ja sam muszę zachować ostrożność w kontakcie z obcym towarem.

Reguła Królewny Śnieżki

Przechodzimy więc do bardzo ważnego kryterium przypisania skutku: należy sprawdzić, jak bardzo pokrzywdzony sam naraził się na zagrożenie.

Jeżeli handel odbywa się w niesformalizowanych warunkach, należałoby wymagać od osób finalnie spożywających grzyby, aby upewniły się, czy mają do czynienia z produktem zdatnym do jedzenia. Przydrożny grzybiarz nie jest im tego w stanie formalnie zagwarantować.

Im bardziej niepewne / niesformalizowane / ryzykowne okoliczności, tym istotniejsza rola potencjalnego pokrzywdzonego w trosce o własne bezpieczeństwo.

Znaczenie powinna mieć też rozpoznawalność gatunku grzyba: im bardziej oczywiste, że to owocnik trujący, tym większe samopokrzywdzenie się konsumenta. Jeśli ktoś natomiast nie zna się na grzybach, to można oczekiwać, że kupi je w sklepie, a nie weźmie od innej osoby, co do której nie ma obiektywnych gwarancji, że ona sama faktycznie zna się na grzybach.

W takiej sytuacji ryzyko stworzone przez grzybiarza, który zebrał trujące muchomory, nie było na tyle istotne, by dało się przypisać mu finalny skutek sprowadzający się do nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu czy śmierci innego człowieka (art. 155, 156, 157 Kodeksu karnego).

Dorosły człowiek powinien upewnić się, co je. To konsument jest istotnym ogniwem opisanego przebiegu zdarzeń: ma określoną partię grzybów i powinien uważać, czy przypadkiem nie je muchomorów.

Reguła praktyki życia wskazuje na to, by sprawdzić, co się zjada, jeśli okoliczności nabycia towaru nie dają rękojmi zdatności do zjedzenia danego produktu.

Można to nazwać Regułą Królewny Śnieżki czy też Regułą Rajskiego Jabłka: sprawdź, co jesz, jeśli formalnie nikt nie gwarantuje ci, że jest to bezpieczne. To reguła “wiążąca” – w rozsądnej praktyce życia – przede wszystkim konsumenta. Sam zapewnij sobie bezpieczeństwo!

Niebezpieczny grzyb

Nie ma również podstaw, by przypisać grzybiarzowi odpowiedzialność karną za samo stworzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia innej osoby (art 160 k.k.).

Rozważmy w tym aspekcie trzy punkty czasowe.

1. W momencie wystawienia towaru na sprzedaż zagrożenie nie jest jeszcze bezpośrednie: nie jest skonkretyzowane wobec danego pokrzywdzonego i nie jest zdeterminowane co do dalszej eskalacji zagrożenia dla dobra prawnego. Zbyt dużo tu ogniw pośrednich.

2. W momencie nawiązywania transakcji zagrożenie nie staje się realne, bo wszystko zależy od tego, co nabywca zrobi z grzybami w przyszłości. Ostatecznie to od nabywcy zależy, czy dojdzie do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo jego własnego dobra prawnego – powinien sam upewnić się, czy to, co zjada, a co nabył w tych niesformalizowanych okolicznościach nadaje się do spożycia.

3. Bezpośrednie niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia człowieka urzeczywistnia się wskutek decyzji i działań osoby przyrządzającej lub jedzącej trujące owocniki. Jeśli “genezą” zagrożenia jest pozyskanie grzybów z niepewnego źródła, to decyzja nieostrożnego pokrzywdzonego ma znaczenie prawne, bo to ona powoduje tragiczny skutek.

Dlatego, Dogmatycznie rzecz biorąc, nie widzę podstaw, by prawo karne interweniowało w opisanych wyżej przypadkach obustronnej nieostrożności i nieświadomości grzybiarza i konsumenta, skutkującej zatruciem się niejadalnymi grzybami.

Zbierajmy tylko sobie znane, popularne, dojrzałe grzyby. Kupując lub otrzymując grzyby z niesprawdzonego źródła samodzielnie zweryfikujmy, czy są to grzyby zdatne do spożycia, na przykład w najbliższej stacjo sanitarno-epidemiologicznej, gdzie dyżurują grzyboznawcy.

W razie wątpliwości: lepiej nie zjeść, niż zjeść i żałować.


Zachęcam do udostępniania linku do analizy w mediach społecznościowych. Portal Dogmaty Karnisty to zarejestrowane czasopismo, które możesz cytować również w swojej publikacji naukowej. Skorzystaj z poniższego wzoru:

  • M. Małecki, Uwaga na grzyby! Ich konsument sam naraża się na niebezpieczeństwo, Dogmaty Karnisty z 4.10.2020, dogmatykarnisty.pl

Podobne tematy

Co o tym sądzisz?