Start NaukaInterpretacja Grzybobranie: czy sprzedawca grzybów odpowiada za zatrucie muchomorem?

Grzybobranie: czy sprzedawca grzybów odpowiada za zatrucie muchomorem?

przez Dogmaty Karnisty

W ramach wrześniowego cyklu poświęconego kryteriom przypisania skutku w prawie karnym, kolejny stan faktyczny, nawiązujący do klimatów jesieni i sezonu grzybiarskiego.

Przydrożna handlarka – oprócz gąsek i gołąbków – uzbierała młode owocniki śmiertelnie trującego muchomora sromotnikowego. Kobieta słabo znała się na grzybach i kompletnie nie zdawała sobie sprawy ze swojej pomyłki. Kobiałkę tych grzybów kupił od niej przy trasie szybkiego ruchu przypadkowy podróżny. Mężczyzna przyrządził grzyby, zjadł je i zatruł się, w konsekwencji czego w ciężkim stanie trafił do szpitala.

Czy handlarce możemy przypisać skutek, polegający na spowodowaniu ciężkiego rozstroju zdrowia mężczyzny, który kupił od niej feralne grzybki?

Zauważmy, że żaden przepis prawa nie wymaga ani od handlarki, ani od jej kontrahenta umiejętności rozróżniania gatunków grzybów zdatnych do jedzenia. Dorywczy handel przy szosie odbywa się w niesformalizowanych warunkach, innych niż np. sprzedaż lekarstw w aptece, przez osobę posiadającą uprawnienia do prowadzenia tego typu działalności.

Transakcja zawarta przy szosie jest niewątpliwie bardziej ryzykowna niż realizacja recepty w aptece. Od osób spożywających grzyby zakupione w takich okolicznościach należałoby wymagać upewnienia się, czy mają do czynienia z grzybami zdatnymi do jedzenia. Przydrożna handlarka nie jest im tego w stanie formalnie zagwarantować.

Co prawda właściwości towaru, w opisanej sytuacji, nie były zgodne z treścią zawartej umowy sprzedaży: mężczyzna chciał kupić grzyby zdatne do zjedzenia i o takich właściwościach towaru zapewniła go nieświadoma stanu rzeczy kobieta. Może to rodzić po stronie sprzedawcy odpowiedzialność cywilno-prawną, z tytułu nienależytego wykonania umowy, ale nie uzasadnia to jeszcze odpowiedzialności karnej nierzetelnego zbywcy za następstwa spożycia trujących grzybów przez kupującego.

Jakie kryterium przypisania skutku można sformułować na kanwie tego przypadku?

Im bardziej niepewne / niesformalizowane / ryzykowne okoliczności, tym istotniejsza rola potencjalnego pokrzywdzonego w trosce o własne bezpieczeństwo.

Zaznaczmy tylko, że jeżeli na danej osobie ciążył obowiązek wyeliminowania ryzyka dla dóbr prawnych innego człowieka, związany z koniecznością posiadania fachowej wiedzy, fachowiec powinien odpowiadać karnie za skutek swojego niestrożnego zachowania, chyba że pomyłka, jaką popełnił, była do tego stopnia oczywista, że istniała możliwość jej łatwego wychwycenia przez pokrzywdzonego.

Z tą ostatnią sytuacją (fachowiec + oczywista pomyłka) mieliśmy do czynienia w opisywanym wcześniej przypadku syropu na wszy. Usługa świadczona przez przydrożnego sprzedawcę nie jest “fachowa”; nie da się również stwierdzić, aby ryzyko dla zdrowia usługobiorcy było w tym wypadku oczywiste dla przeciętnego człowieka.

Sądzę, że konsekwencje zjedzenia trujących grzybów, zakupionych przy szosie, obciążają samych konsumentów. Sposób, w jaki doszło do skutku, wskazuje na winnego takiego stanu rzeczy: w opisanych, niepewnych okolicznościach, nabywca grzybów sam jest sobie winien.

Ryzyko stworzone przez grzybiarza, który zebrał trujące muchomory, nie było na tyle istotne, by dało się przypisać mu finalny skutek sprowadzający się do spowodowania uszczerbku na zdrowiu innego człowieka. Dorosły człowiek powinien w takiej sytuacji upewnić się, co je.

Nie ma również podstaw, by przypisać grzybiarzowi odpowiedzialność karną za stworzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia innej osoby (art 160 k.k.).

W momencie wystawienia towaru na sprzedaż zagrożenie nie jest jeszcze bezpośrednie (skonkretyzowane wobec pokrzywdzonego i zdeterminowane co do dalszej eskalacji zagrożenia dla dobra prawnego). W momencie nawiązywania transakcji zagrożenie nie staje się realne, bo wszystko zależy od tego, co nabywca zrobi z grzybami. Ostatecznie to od niego zależy to, czy dojdzie do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo jego własnego dobra prawnego – powinien sam upewnić się, czy to, co zjada, a co nabył w tych niesformalizowanych okolicznościach nadaje się do spożycia.

Dlatego, Dogmatycznie rzecz biorąc, nie widzę podstaw, by prawo karne interweniowało w przypadku opisanej nieostrożności grzybiarza i nabywcy.

Podobne tematy

Co o tym sądzisz?