Start Przepisy Ile można ukraść, żeby nie zostać przestępcą?

Ile można ukraść, żeby nie zostać przestępcą?

(Stan prawny na dzień publikacji artykułu)

przez Dogmaty Karnisty

W 2017 r. – maksymalnie 500 zł. Kradzież mienia o wartości nie przekraczającej 500 zł jest w obecnym stanie prawnym tylko wykroczeniem. Sytuacja ta może ulec zmianie. 400 zł – tyle będzie można ukraść, nie narażając się na odpowiedzialność za przestępstwo, po wejściu w życie propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości.

Resort sprawiedliwości przymierza się do nowelizacji przepisów prawa karnego, dotyczących tzw. typów przepołowionych, m.in. kradzieży czy zniszczenia mienia – pisze dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna. Tak zwane przepołowienie kradzieży wynika z art. 119 § 1 Kodeksu wykroczeń:

Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 1/4 minimalnego wynagrodzenia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Analogiczna granica dotyczy zniszczenia mienia oraz paserstwa (art. 122 i 124 k.w.). Zmiana w stosunku do obowiązującego stanu prawnego miałaby dwojaki charakter:  

  1. zmianie uległby sposób określenia granicy przepołowienia, obowiązujący od 2013 r.: planowane jest wskazanie konkretnej kwoty (400 zł), w przeciwieństwie do aktualnego odesłania do wysokości płacy minimalnej, ustalanej corocznie w osobnych przepisach (1/4 minimalnego miesięcznego wynagrodzenia);
  2. odpowiedzialność karna względem aktualnego stanu prawnego zostałaby zaostrzona, co polegałoby na obniżeniu kwoty decydującej o popełnieniu przestępstwa z 500 zł (wg przelicznika na 2017 r.) na 400 zł.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Tylko po co?

Projektodawca chce powrócić do dawnego sposobu wyznaczania granicy dzielącej przestępstwo i wykroczenie, który obowiązywał od wejścia w życie Kodeksu karnego z 1997 r. aż do 2013 r. Granicę stanowiła kwota 250 zł. Okazało się jednak, że po upływie kilkunastu lat od wejścia w życie ustawy karnej, na skutek przemian ekonomicznych, realna wartość 250 zł znacząco się zmniejszyła, co unaoczniono jakiś czas temu w ciekawym artykule opublikowanym w „Państwie i Prawie” (P. M. Dudek, Inflacja pieniądza a prawo karne, PiP 2014, nr 10, s. 69–84).

Autor wskazywał, że wartość wyrażona w kwocie ulokowanej na poziomie 250 zł jest tylko pozornie niezmienna, ponieważ w rzeczywistości sukcesywnie obniża się, wskutek czego następuje niekontrolowana przez nikogo kryminalizacja coraz bardziej błahych czynów.

Gdy w 2005 r. zaczynałem studia w Krakowie, w barze mlecznym przy ul. Grodzkiej obiad dnia kosztował 7 zł. Jeśli ktoś 11 lat temu ukradł komuś 7 zł, było go stać na dwudaniowy obiad. Dzisiaj za ten sam obiad trzeba tam zapłacić 12 zł. Te same 7 zł ma więc różną wartość w czasie.

Z tego powodu kilka lat temu ustawodawca zmienił sposób wyznaczania kwoty decydującej o odpowiedzialności karnej i wprowadził przelicznik odsyłający do aktualnej kwoty minimalnego miesięcznego wynagrodzenia, uwzględniającej ekonomiczne otoczenie przepisów prawa karnego, tak aby granica przepołowienia usytuowana była cały czas na tym samym poziomie.

Z punktu widzenia czytelności przepisu dla obywatela niewątpliwie określenie progu kwotowo jest lepsze. Z drugiej strony oddzielenie przestępstwa od wykroczenia ma nam wskazywać na społeczną szkodliwość czynu. Wraz z upływem czasu i spadkiem siły nabywczej pieniądza coraz więcej błahych czynów będzie przestępstwami – zaznacza dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

P. Szymaniak, Wyższe kary dla drobnych złodziei„Dziennik Gazeta Prawna”, 16 stycznia 2017 r., nr 10 (4409), s. B7

W tym kontekście pojawia się proste pytanie: po co? Po co wracać do starego sposobu wyznaczania granicy kontrawencjonalizacji, skoro w dłuższej perspektywie czasowej nie pozwala on odzwierciedlić zakładanego przez ustawodawcę stopnia społecznej szkodliwości czynu. Wspólnie z Pawłem Dudkiem miałem już okazję krytykować omawiane pomysły, szczególnie w kontekście mało merytorycznych wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa, mówiących coś o rozzuchwalaniu drobnych złodziejaszków.

Sygnalizowaliśmy, że zamiast zmieniać granicę przepołowienia, należałoby raczej zrozumieć zjawisko inflacji (zobacz wpis z 14 września 2016 r.).

Za powrotem do kwotowego systemu wyznaczanie granicy przepołowienia przemawia, zdaniem niektórych komentatorów, argument intertemporalny, czyli zwrócenie uwagi na konsekwencje prawne corocznego aktualizowania się płacy minimalnej, której ułamek wyznacza aktualnie granicę kontrawencjonalizacji:

Kłopot w tym, że minimalne wynagrodzenie zmienia się co roku, więc wraz z nim tzw. próg kradzieży. To powoduje, że część czynów, które jeszcze w grudniu stanowiły przestępstwa, w styczniu w efekcie kontrawencjonalizacji jest już tylko wykroczeniami. Skutek – zamieszanie w sądach. – Już pod koniec roku otrzymujemy z wydziałów wykonawczych stosy spraw, w których trzeba zmienić wyroki. Czasami jest to problematyczne, bo kara jest już wykonywana albo dany człowiek niedługo ma trafić do zakładu karnego – mówi sędzia Piotr Mgłosiek z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków. – Poza tym kontrawencjonalizacja jest trudna w przypadku kar łącznych. Trzeba rozwiązać węzeł kary, zmienić część czynów z przestępstw na wykroczenia, a następnie wydać nowy wyrok. Nie znam sędziego karnego, który by uważał, że ustalanie progu kradzieży jako odsetku minimalnego wynagrodzenia było dobrym rozwiązaniem – tłumaczy sędzia. Z tego samego założenia wychodzi Ministerstwo Sprawiedliwości, które opracowało projekt nowelizacji kodeksu wykroczeń. Zastępuje w nim parametryczny sposób ustalania progu stałą kwotą.
P. Szymaniak, Wyższe kary dla drobnych złodziei„Dziennik Gazeta Prawna”, 16 stycznia 2017 r., nr 10 (4409), s. B7.

Słowem: trzeba wrócić do określenia granicy w sposób kwotowy, ponieważ w obecnym stanie prawnym z roku na rok pojawia się konieczność zmiany mnóstwa wyroków (kradzież 480 zł stanowiła w 2016 r. przestępstwo, a w 2017 r. jest już tylko wykroczeniem – zob. grafikę na początku artykułu).

Interesująco i przekonująco odpiera ten argument Paweł Marcin Dudek, który ujmuje całą rzecz tak:

Ratio wprowadzonego trzy lata temu rozwiązania [czyli 1/4 minimalnego wynagrodzenia – dop. Dogmatów] zasadza się na tym, że:
po pierwsze: wzrost płacy minimalnej odzwierciedla wzrost cen (dla 15 lat wstecz tak było);
po drugie: coroczny wzrost granicy przepołowienia to wzrost wyrażony w wartościach nominalnych pieniądza (a nie w realnej wartości rzeczy);
po trzecie wartości realne dóbr – rok do roku – pozostają z gruntu takie same, tj. granica 462,5 zł w roku 2016 oznacza to samo realnie co 500 zł w roku 2017 – w ujęciu modelowym (jak to, które zaproponował ustawodawca);
po czwarte więc – co wynika trzech powyższych założeń – ani ustawa nowa nie jest co roku lepsza, ani stara ustawa nie jest lżejsza względem nowej co roku, gdyż stara i nowa dekodują taką sama normę i opisują identyczne desygnaty, co na płaszczyźnie normy, chronionego dobra i jego zakresu stanowi o ich identyczności.
Dlatego też zasada wyrażona w art 4 k.k. (a dokładniej: w art. 2 k.w., ewentualnie art. 2a k.w.) nie ma zastosowania. Argumentację ściśle intertemporalną można przedstawić dużo bardziej subtelnie dla tego przypadku, lecz to temat raczej na artykuł naukowy.

Oczywiście, mówimy tu o rozwiązaniu modelowym, które lokalnie może się odchylać, co jednak go nie falsyfikuje. Słowem: pod rządami aktualnych przepisów nie ma potrzeby aktualizowania wyroków. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, ulega tzw. złudzeniu inflacyjnemu, czyli utożsamia nominalną wartość pieniądza z jego wartością realną – dodaje w rozmowie ze mną P. Dudek. Przejawem opisanego tu złudzenia jest cytowana wcześniej wypowiedź o konieczności corocznych zmian wyroków, a także następująca wypowiedź przedstawiciela władzy sądowniczej, zwolennika modelu kwotowego:

Kradzież powinna być kwalifikowana jako wykroczenie lub przestępstwo zawsze według realnej wartości mienia, a nie wysokości wynagrodzenia minimalnego – uważa sędzia Mariusz Banasiak.

Kolejnego przykładu dostarcza stanowisko handlowców:

Takie automatyczne podnoszenie kwoty bezkarności uderza też we właścicieli sklepów, szczególnie tych małych. Handlowcy narzekają, że złodzieje kradnąc kalkulują, ile jest wart łup, aby w razie złapania odpowiadać za wykroczenie. A ponieważ kwota minimalnej płacy stale rośnie, rośnie też granica i sprzedawcy są coraz bardziej stratni.

Dlaczego 400 zł?

To kolejna, ważna kwestia: czemu 400, a nie 350 czy 500 zł. W stosunku do aktualnego stanu prawnego, wejście w życie proponowanych zmian będzie oznaczało zaostrzenie reżimu odpowiedzialności karnej, ponieważ granica przepołowienia zostanie zmniejszona o 100 zł. Pomysł ten wymaga skrupulatnego uzasadnienia w kontekście konstytucyjnej zasady proporcjonalności, w aspekcie konieczności i przydatności reakcji karnej w rozumieniu art. 31 ust. 3 Konstytucji RP (ustawodawca musi wyjaśnić, że odpowiedzialność za przestępstwo jest konieczna dla osiągnięcia celów ochronnych normy, w tym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego odpowiedzialność za wykroczenie nie jest wystarczająca, oraz udowodnić, że proponowane rozwiązanie efektywnie przyczyni się do ochrony dobra prawnego).

Jeśli granica przepołowienia skorelowana jest z płacą minimalną, łatwo uzasadnić, że zakładany stopień karygodności czynu stanowiącego przestępstwo, wyrażony w odpowiednim ułamku wynagrodzenia minimalnego, odpowiada aktualnej i realnej wartości skradzionego lub zniszczonego mienia. Nie da się tego uzasadnić w systemie kwotowym, którego specyfiką jest nieustanna erozja kwoty oddzielającej wykroczenie i przestępstwo w określonym otoczeniu ekonomicznym.

Trudno domyślić się, z jakiego powodu ustawodawca uznaje, że aktualna granica ulokowana na pułapie 500 zł jest za wysoka, że trzeba ją zmniejszyć do 400 zł.

Nie jest to „reset” systemu i powrót do pierwotnej kwoty wynoszącej 250 zł, nie jest to wprowadzenie do przepisu sztywnej kwoty wynikającej z przelicznika płacy minimalnej dla 2017 r., czyli 500 zł.

W wypowiedzi dla „Dziennika Gazety Prawnej” zwracam uwagę na jeszcze jedną kwestię. Zamiast po raz kolejny grzebać w przepisie i zmieniać go dla samej (dobrej) zmiany, może warto zastanowić się przez chwilę nad rozwiązaniem ogólnosystemowym, w szczególności nad sensem istnienia typów przepołowionych.

Może należałoby w ogóle zrezygnować z przepołowienia. Wówczas sędzia każdorazowo decydowałby, czy dany czyn traktować jako wykroczenie, czy przestępstwo w zależności od szkodliwości czynu – zastanawia się prawnik. Tego typu rozwiązanie było już rozważane w MS w 2013 r., kiedy jeszcze obowiązywał stary kwotowy próg kradzieży wynoszący 250 zł (notabene ustanowiony w 1997 r.).

P. Szymaniak, Wyższe kary dla drobnych złodziei„Dziennik Gazeta Prawna”, 16 stycznia 2017 r., nr 10 (4409), s. B7.

Całkowita rezygnacja z przepołowienia na rzecz oceny ad casum, czy mamy do czynienia z przestępstwem czy wykroczeniem, musiałaby zostać skorelowana z przepisami proceduralnymi, co mogłoby wywołać pewne komplikacje na styku dwóch reżimów odpowiedzialności karnej.

Wyraźne określenie granicy dzielącej odpowiedzialność za przestępstwo i wykroczenie ma swoje plusy, szczególnie z perspektywy zasady równości wobec prawa (w różnych sądach podobne przypadki będą oceniane identycznie) i względów ekonomii procesowej (nie trzeba się zastanawiać, czy dany sprawca powinien odpowiadać za przestępstwo, czy za wykroczenie).

Chodzi jednak o to, by granica kontrawencjonalizacji nie zmieniała się wskutek arbitralnych decyzji ustawodawcy, lecz w sposób względnie stabilny odzwierciedlała stopień społecznej szkodliwości danej kategorii czynów.

Tytułowe pytanie pozostaje jednak otwarte: ile można ukraść, żeby nie zostać przestępcą? Współcześnie ma ono sens, bo prawo karne uznaje kradzież określonej kwoty pieniędzy albo zniszczenie mienia wartego określoną sumę za czyn zabroniony, który już z założenia nie może stanowić przestępstwa, lecz wykroczenie.

W rezultacie sklepowy złodziejaszek idzie na zakupy z kalkulatorem, ponieważ wie, że kradzież rzeczy o niskiej wartości nie będzie uznana za przestępstwo. Ale przecież stopień karygodności czynu nie wynika wyłącznie z wartości mienia (art. 115 § 2 k.k.). Warto o tym pamiętać, zabierając się do zmiany przepisów prawa karnego.

Podobne tematy

6 komentarzy

Anonimowy 17 stycznia 2017 - 09:49

Moim zdaniem problem należałoby rozwiązać w następujący sposób: kwotę graniczną trzeba waloryzować, ale nie o wzrost płacy minimalnej, lecz o wskaźnik zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych publikowany przez GUS. Wysokość wzrostu płacy minimalnej nie zawsze ma ekonomiczne uzasadnienie, często jest to decyzja polityczna, aby przypodobać się części wyborców. I gdy pojawi się zjawisko deflacji, ta kwota graniczna powinna zmaleć, nawet jeśli najniższa pensja w tym czasie nie zmaleje.

Reply
Mikołaj Małecki 18 stycznia 2017 - 22:46

Najważniejsze by obowiązywał mechanizm przelicznikowy. W jego ramach można wyobrazić sobie różne opcje, ta podana przez Pana jest całkiem ciekawa

Reply
Anonimowy 19 stycznia 2017 - 15:34

Tak jak wiele osób również jestem za tym, aby utrzymać ruchomy poziom przepołowienia. Tylko jaki wskaźnik byłby najlepszy do określenia minimalnego progu w którym przestępstwo staje się kradzieżą ? W internecie kiedyś na pewnym forum była propozycja uzależnienia progu przepołowienia od dominanty zarobków. Moim zdaniem dominanta mogłaby tutaj dość dobrze się spełnić. W ten sposób próg kradzieży zostałby określony na poziomie tych najmniej zarabiających, co mogłoby pomóc małym przedsiębiorstwom, które nie osiągają dużych dochodów. Oprócz tego mam dwa swoje pomysły na czyny przepołowione na obecny stan prawny. Pierwszym pomysłem za kradzież,przywłaszczenie,paserstwo czy zniszczenie mienia jest zmienienie progu z 1/4 minimalnego na 1/5 minimalnego wynagrodzenia minimalnego. Drugim pomysłem jest drobna zmiana w art 19 i 20. Powyższe artykuły można delikatnie zmienić w ten sposób, że górny próg zwiększamy z 30 dni aresztu/miesiąca ograniczenia wolności na powiedzmy 120 dni aresztu/4 miesiące ograniczenia wolności. Moim zdaniem tego typu zmiana ograniczyłaby ilość kradzieży, ponieważ złodziej po spędzeniu dłuższego czasu w areszcie straciłby rentowność interesu. Lepiej to pokażę na przykładzie. Powiedzmy, że taki wyrachowany złodziej może na kradzieżach zarabiać do 3000 złotych na miesiąc. Któregoś razu zostaje złapany i dostaje na przykład 75 dni aresztu. Przez 75 dni nie zarabia bo nie kradnie. Po wyjściu z aresztu złodziej dostrzega, że ukradzione 3000 złotych w przeliczeniu na 3,5 miesiąca jest równoważne wartości 860 złotych na miesiąc. Złodziej zauważa, że legalnie pracując można otrzymywać większy dochód, więc rezygnuje z kradzieży.

Reply
Tomasz Pragmatyk 12 kwietnia 2017 - 13:19

.. no chyba że "praca nie jest dla niego".

Reply
Tomasz Pragmatyk 12 kwietnia 2017 - 13:41

Ogólnie zagadnienie jest trudne, ponieważ "szkodliwość społeczna" jest subiektywnym odczuciem. Jeżeli ktoś ukradnie 1000zł majętnej osobie, to nie jest to wielka strata (dla okradzionego). Jeżeli obiektem kradzieży będzie używany wózek inwalidzki (wartość rynkowa poniżej 400zł), to szkodliwość czynu będzie nieporównywalnie wyższa…

Moim zdaniem naczelną zasadą prawa powinna być rekompensata szkód, obciążająca sprawcę na rzecz ofiary. Niestety jest to znacznie trudniejsze niż kodyfikacja kar, mających za zadanie odstraszać – co nie działa, jeżeli wskaźnik nieuchronności i natychmiastowości kary nie jest bliski 100%. Na potwierdzenie tej tezy wystarczy sprawdzić ilu mamy aktualnie skazanych…

Myślę że w KK brakuje skutecznej opcji, jaką jest kara na czci – konieczność sprzątania chodników przez np. miesiąc w okolicach miejsca zamieszkania, w pomarańczowym kombinezonie z napisem "jestem złodziejem" powodowałoby bardzo skuteczny efekt nie tylko na danym przestępcy, ale również na tych potencjalnych. Oczywiście w duchu humanitaryzmu i nie zmuszaniu nikogo do pracy ekwiwalentem mogłaby być bardzo surowa kara – np. rok więzienia, wybór należałby do przestępcy. Przy odpowiednio dobranej proporcji kar, więzienia by opustoszały a ilość przestępstw spadła (pod warunkiem wspomnianej, wysokiej nieuchronności kary).

Kwotowe określanie poziomu "szkodliwości", a co za tym idzie – przepołowienia nigdy nie będzie sprawiedliwe, bez względu na to jak ta kwota jest określana. Z tym faktem trzeba się pogodzić.

Reply
realia 11 lipca 2020 - 01:17

Dokładnie, dla kogoś kto nie ma dochodów strata na skutek kradzieży np. 50 zł będzie dużą startą, bo nie będzie miał co jeść.

Te przepisy prawa są złe, a tzw. “niska szkodliwość czynu” jest wykorzystywana by nie karać, znam sprawę urzędniczki w wydziale spraw obywatelskich, która podrobiła podpis kogoś i potem miał problemy nawet komorniczne niesłusznie , sprawa była w sądzie i nic urzędniczce nie było ze względy na “niską szkodliwość czynu” a potem jeszcze dostała awans i wyższą pensję.
Znam też sprawę pobitego emeryta gdzie było to samo…ciekawe czy jakby ten prokurator czy sędzina dostała w twarz to też by uznała to za niską szkodliwość czynu…

Wynika z tego, że prawo nie chroni najbiedniejszych a już na pewno nie jest równe dla wszystkich.

“Moim zdaniem naczelną zasadą prawa powinna być rekompensata szkód, obciążająca sprawcę na rzecz ofiary.”

Zgadzam się.

“Kwotowe określanie poziomu “szkodliwości”, a co za tym idzie – przepołowienia nigdy nie będzie sprawiedliwe, bez względu na to jak ta kwota jest określana. Z tym faktem trzeba się pogodzić.”

Z niczym nie powinniśmy się godzić, wszystko można zmienić.

Reply

Co o tym sądzisz?