Start Zdarzenia Położyła się, by zginąć. Fatalny wypadek w noc sylwestrową

Położyła się, by zginąć. Fatalny wypadek w noc sylwestrową

przez Dogmaty Karnisty

1 stycznia ubiegłego roku odnotowałem na Dogmatach następujący incydent, do którego doszło podczas sylwestrowo-noworocznej nocy.

Grupa młodych ludzi otoczyła samochód, którym podróżował starszy mężczyzna z żoną i wnukiem. Grupa zachowywała się agresywnie. Jeden z mężczyzn zaczął uderzać kijem w przednią lewą szybę pojazdu, a pozostali szarpali za klamki.  Wystraszony kierowca ruszył. Nie widział, że w międzyczasie przed pojazdem położyła się na jezdni pijana kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży. Przez kilkadziesiąt metrów samochód pchał kobietę przednimi kołami, a potem po niej przejechał.

Matka zmarła w szpitalu, dziecko po zabiegu cesarskiego cięcia walczyło o życie przez kilkanaście godzin, niestety również zmarło.

Według pierwszych ustaleń z ubiegłego roku kobieta miała zahaczyć o przejeżdżający pojazd i dostać się pod koła. Uczestnicy zdarzenia, którzy atakowali samochód konsekwentnie twierdzili, że kobieta nie kładła się na jezdni, lecz została potrącona. Prokuratorom udało się jednak zweryfikować tę wersję wydarzeń. Według zeznań trzech niezależnych świadków kobieta sama położyła się przed samochodem. Miała mówić, że zatrzymanym „nie pozwoli odjechać”. Ten przebieg wydarzeń potwierdziło nagranie video zarejestrowane kamerą umieszczoną w innym samochodzie (zob. relację prasową).

Śledztwo zostało umorzone i kierowca nie usłyszał żadnych zarzutów.

W toku prowadzonego śledztwa poprosiliśmy o opinię biegłych m.in z zakresu psychologii. Stwierdził on, że kierowca był w bardzo niekorzystnym stanie emocjonalnym, który utrudniał jego możliwości postrzegania i analizowania – tłumaczy prokurator Kopania. Zdaniem biegłych, uwagę kierowcy od tego, co działo się przed maską pojazdu odciągał fakt, że jeden z napastników uderzał kijem w szybę od strony kierowcy. – Mężczyzna bał się o bezpieczeństwo rodziny, dlatego ruszył. Nie można obciążyć go winą za tragedię, która miała miejsce – podsumowuje Kopania” (zob. relacja prasowa jw.).

Kobieta oczywiście sama jest sobie winna. Tragedia polega tylko na tym, że w wyniku skrajnie lekkomyślnego działania pijanej matki śmierć poniosło niewinne dziecko.

Odpowiedzialność karna kierowcy jest wykluczona, gdyż w opisanym stanie faktycznym możliwość spowodowania śmierci człowieka nie była obiektywnie przewidywalna. Położenie się pod kołami samochodu na środku drogi to zachowanie nietypowe, w praktyce życia prawie nigdy niespotykane i dla każdego postronnego obserwatora zaskakujące. Analizując tę sytuację z punktu widzenia dobrego kierowcy należy uznać, że nawet wzorowo wykonujący swe obowiązki kierowca nie mógł się spodziewać, że ruszając i jadąc samochodem spowoduje śmierć człowieka, który sam położył się na jezdni.

W opisanych okolicznościach nie zaktualizowała się norma postępowania, zakazująca kierowcy jechać samochodem, gdyż możliwość zagrożenia tym zachowaniem leżącej na jezdni osobie nie była rozpoznawalna.

Kierowca nie miał obowiązku sprawdzać, czy przypadkiem ktoś nie położył się na jezdni. Prawo zezwalało więc kierowcy na kontynuowanie jazdy niezależnie od tego, że zachowanie to in concreto wiązało się z przejechaniem pijanej kobiety.

Zarysowane argumenty prowadzą do wniosku, że zachowanie kierowcy było prawnie dozwolone i w związku z tym nie zrealizował on znamion żadnego czynu zabronionego. Mówiąc językiem ustawy procesowej, czyn kierowcy nie zawierał znamion czynu zabronionego i podstawą umorzenia postępowania powinien być art. 17 § 1 pkt 2) zdanie 1 Kodeksu postępowania karnego.

Podobne tematy

Co o tym sądzisz?