Start Nauka Wyjęty z kontekstu

Wyjęty z kontekstu

przez Dogmaty Karnisty

W jednym z najpopularniejszych elektronicznych systemów informacji prawnej znalazłem ostatnio kilka cytatów z mojej publikacji na temat art. 231 § 1 k.k. (ukazała się w „Czasopiśmie Prawa Karnego i Nauk Penalnych” 2014, nr 1, s. 109–124). Gdybym sam miał wskazać najważniejsze tezy tego artykułu, byłyby one pewnie nieco inne od tych wybranych przez redakcję serwisu, jednak szczególną uwagę zwróciłem na jeden z zacytowanych fragmentów mojego tekstu. Cytat został przyporządkowany do art. 160 k.k., mówiącego o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, i głosi:

„Naraża na niebezpieczeństwo już ten, kto działa w sposób ryzykowny, bez względu na to, czy wskutek tego zachowania dojdzie do bezpośredniego zagrożenia życia człowieka”.
 
Osoba, która zapozna się z tym twierdzeniem dojdzie zapewne do wniosku, że jego autor (czyli ja) ewidentnie minął się z prawdą. Przepis mówi bowiem wyraźnie o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, czyli – jak powszechnie uważa się w doktrynie – o sprowadzeniu konkretnego zagrożenia dla życia człowieka, a nie jedynie o ryzykownym działaniu danego sprawcy, z którego podjęciem nie jest związane żadne bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia człowieka. Wniosek ten będzie jak najbardziej trafny i ja się z nim zgadzam. Na czym polega nieporozumienie? Często mówi się, że ktoś kogoś nie zrozumiał, bo wyjął zdanie z kontekstu. Mamy tutaj do czynienia z takim właśnie przypadkiem.
 
Kontekst przytoczonego twierdzenia był bowiem następujący:
 
„Aby wstępnie zilustrować omawiane zagadnienie, przyjrzyjmy się konstrukcji typu czynu zabronionego z art. 160 § 1 k.k. Czasownik «naraża» opisuje zachowanie się sprawcy, którego negatywnym skutkiem może być niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia człowieka. Treść art. 160 § 1 k.k. sugeruje, że penalizowane jest samo narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo, to znaczy działanie lub zaniechanie, które może prowadzić do sytuacji niebezpiecznej, bez względu na to, czy tego rodzaju stan rzeczy zostanie faktycznie sprowadzony. W art. 160 § 1 k.k. nie ma przecież mowy ani o «sprowadzeniu niebezpieczeństwa dla życia» (tego typu określenie pojawia się w innych miejscach Kodeksu karnego), ani o «narażeniu człowieka na śmierć», lecz o: 1) narażeniu człowieka na 2) bezpośrednie niebezpieczeństwo 3) utraty życia. Słowem: naraża na niebezpieczeństwo już ten, kto działa w sposób ryzykowny, bez względu na to, czy wskutek tego zachowania dojdzie do bezpośredniego zagrożenia życia człowieka. […] Zaprezentowana interpretacja art. 160 § 1 k.k. nie jest jednak zgodna z poglądem przeważającej większości komentatorów. Powszechnie twierdzi się bowiem, że znamieniem tego typu czynu zabronionego jest sprowadzenie oderwanego od samej czynności sprawczej stanu bezpośredniego niebezpieczeństwa dla dobra prawnego, samo zaś ryzykowne zachowanie sprawcy nie jest wystarczające do zrealizowania znamion art. 160 § 1 k.k. Typ czynu zabronionego z art. 160 § 1 k.k., w myśl dominującej interpretacji, jest przestępstwem materialnym, konkretnego narażenia na niebezpieczeństwo. Celem niniejszych rozważań nie jest bynajmniej zakwestionowanie przeważającego sposobu wykładni art. 160 § 1 k.k. – wręcz przeciwnie, uważam, że nie można mu niczego zarzucić. […] skoro «narażenie na niebezpieczeństwo» powszechnie interpretuje się jako sprowadzenie niebezpieczeństwa, to czemu «działania na szkodę»” nie wykłada się jako sprowadzenia szkody?” (jw., s. 116-117).
 
Słowem, mamy tu do czynienia z intelektualną prowokacją (inna sprawa, czy na pewno udaną), mającą dość ciekawe przełożenie na interpretację art. 231 § 1 k.k. Sformułowanie „narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo” jest synonimiczne ze zwrotem „sprowadzenie niebezpieczeństwa” – dana osoba podjęła zachowanie, w efekcie którego inna osoba znalazła się w stanie niebezpieczeństwa. Wydaje mi się, że jest to teza uprawniona na gruncie ogólnego języka polskiego i dlatego art. 160 § 1 k.k. jest typem konkretnego narażenia na niebezpieczeństwo.
 
Pytanie, czy wyrażenie „działa na szkodę” nie funkcjonuje przypadkiem tak jak zwrot „naraża na niebezpieczeństwo”, co mogłoby oznaczać, że działanie na szkodę polega po prostu na powodowaniu szkody. W komentowanym przeze mnie orzeczeniu Sąd Najwyższy co prawda uznał, że działanie na szkodę nie jest jedynie samym działaniem, ale musi się z nim wiązać jakiś skutek; Sąd Najwyższy nie uzasadnił jednak, dlaczego uznał za ten skutek jedynie powstanie niebezpieczeństwa szkody, a nie sprowadzenie realnej szkody w interesie publicznym lub prywatnym. Jeśli zwrot „działa na…” niesie ze sobą znaczenie „powodować coś”, jak przyjął Sąd Najwyższy, to należałoby wyjaśnić, dlaczego chodzi dokładnie o taki a nie inny skutek. Jeśli argumenty językowe nie przyniosą rozstrzygającego rezultatu, należy odwołać się do argumentów pozajęzykowych (funkcjonalnych, kontekstowych, bacząc na spójność rozwiązań przewidzianych w kodeksie karnym).
 
Abstrahując od interpretacji wyjątkowo spornego art. 231 § 1 k.k., omówiony przykład to wskazówka dla użytkowników poszukujących w serwisach informacji prawnej wyłącznie określonych tez. Przed wykorzystaniem tezy z piśmiennictwa należałoby zapoznać się z oryginalną publikacją, szczególnie z całym kontekstem danej wypowiedzi. Może się bowiem zdarzyć, że nieopacznie przypiszemy komuś stwierdzenia, których ktoś nigdy nie sformułował. 

Podobne tematy

Co o tym sądzisz?