Start NaukaInterpretacja Ryzykowne hamowanie (cz. 2)

Ryzykowne hamowanie (cz. 2)

przez Dogmaty Karnisty

Dziś druga część cyklu o odpowiedzialności za wykroczenie drogowe. Tym razem rzut oka na zdarzenie, które było omawiane w jednym z popularnych programów telewizyjnych o pracy policjantów drogówki.

Samochód osobowy A wykonywał manewr wyprzedzania jadącej prawym pasem ruchu ciężarówki B (rysunek 1). Po jej wyprzedzeniu kierujący pojazdem A, co od początku było jego zamiarem, wyrzucił prawy kierunkowskaz i zwolnił, aby zjechać z głównej drogi na posesję. Kierowca ciężarówki zaczął hamować, jednak nie był już w stanie zatrzymać pojazdu i uderzył od tyłu w samochód skręcający w prawo (rysunek 2).

 
Rysunek własny

Na pierwszy rzut oka sprawcą kolizji jest kierowca ciężarówki. Mężczyzna nie zachował należytego odstępu od jadącego przed nim pojazdu, co doprowadziło do niemożliwości zatrzymania ciężarówki w momencie, gdy było to konieczne. Do takiego właśnie wniosku doszli funkcjonariusze Policji w audycji, z której zaczerpnąłem dzisiejszy przykład, zaś kierowca ciężarówki uznał swoją winę i przyjął mandat.

Podobnie jak wczoraj jestem zdania, że winy za tę kolizję nie ponosi kierowca drugiego pojazdu, lecz kierujący samochodem A.

Reguła mówiąca o poruszaniu się w bezpiecznej odległości od samochodu jadącego przed nami, tak aby monitorować sytuację na drodze i mieć możliwość bezkolizyjnego zatrzymania pojazdu w razie nagłego hamowania samochodów jadących z przodu, nie ma w omawianym wypadku zastosowania. Przed pojazdem B nie jechał bowiem żaden pojazd, który zawczasu, za pomocą sygnalizatora, poinformowałby innych uczestników ruchu o zamiarze skrętu w prawo. Kierowca ciężarówki nie mógł zachować bezpiecznego dystansu, gdyż nie było żadnego pojazdu, do którego ów dystans miałby być zachowany.

Kierowca ciężarówki nie mógł przewidzieć, że za kilka sekund wyrośnie przed nim hamujący prawie do zera pojazd, a gdy okazało się, co zamierza zrobić kierowca A, zatrzymanie jadącej prawidłowo ciężarówki, z uwagi na fizyczne właściwości poruszającego się pojazdu, nie było już możliwe. Prawo nie wymaga od ludzi czynienia rzeczy niemożliwych.

Rzecz jasna kierowca mógł przewidzieć, że wyprzedzający go samochód wróci za moment na właściwy pas ruchu i będzie się nim dalej poruszał, tak bowiem wygląda typowy manewr wyprzedzania. Po to się wyprzedza, żeby jechać szybciej, a nie po to, by jechać wolniej. Manewr wykonany przez kierowcę A był nietypowy, niebezpieczny i nieprzewidywalny (i po prostu mało kulturalny). Tego rodzaju manewry obciążają wyłącznie ich autora.

Podobne tematy

Co o tym sądzisz?