Start NaukaInterpretacja „Rozwalił system”

„Rozwalił system”

przez Dogmaty Karnisty

W nieco prowokacyjnym, jak to w nauce być powinno, wczorajszym wpisie zarysowałem interpretację, w myśl której Mariusza T. po upływie okresu odbywania kary można było nie wypuszczać z celi, wbrew prawu, ale w stanie wyższej konieczności (ratujemy bezpieczeństwo ludzi kosztem wolności mężczyzny). W złagodzonej wersji z tego typu zdarzeniem mogliśmy mieć do czynienia (gdy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak było naprawdę), gdy okazało się, że w celi osadzonego znaleziono rysunki młodych chłopców, a w poniedziałek wszyscy przypuszczali, że były to materiały pornograficzne.

Nawet Prof. Marian Filar argumentował, że poświęcenie w tym wypadku praworządności, poprzez podrzucenie osadzonemu zdjęć, na rzecz ochrony potencjalnych ofiar Mariusza T., który po wyjściu z zakładu karnego mógłby dopuścić się po raz kolejny zbrodni, byłoby słuszne i uzasadnione wyższą koniecznością (zob. wywiad z Prof. Filarem i notatkę prasową na ten temat).

komentarzach na moim blogu oraz na Facebooku pojawiły się liczne wpisy Czytelników, krytykujące koncepcję stanu wyższej konieczności. Na Prof. Filara rzucili się znawcy prawa.

Od początku sprawa Mariusza T. mroziła krew w żyłach i to nie tylko z powodu okoliczności popełnionych przez niego zabójstw. Obrońców praw człowieka zmroziła wieść o wymierzeniu mężczyźnie kary śmierci. Szarego obywatela zmroziła wiadomość o zmianie wymierzonej mu kary śmierci na 25 lat pozbawienia wolności. Nie mam wątpliwości, że wszystkie legislacyjne zabiegi, które miały miejsce pod koniec pobytu tego człowieka w więzieniu, ocierały się o granice praworządności.

Pora krótko podsumować tę emocjonującą historię.

1. Ktoś bardzo trafnie zauważył, że dogmatycy prawa karnego w pocie czoła budują spójny i sprawiedliwy system prawny, chroniący obywatela przed samowolą państwa, a tu nagle pojawia się Mariusz T. i „rozwala system”. Rzeczywiście system się rozwalił, ale także w nieco innym sensie: otóż na przełomie lat 80 i 90-tych XX wieku dosłownie rozwalał się ustrój PRL, efektem czego były regulacje amnestyjne i kara 25 lat pozbawienia wolności dla Mariusza T., skazanego na karę śmierci. Trudno mi komentować ten aspekt sprawy; był to jakiś bezprecedensowy eksperyment ustrojowy, zupełnie dla mnie niezrozumiały z racji braku doświadczenia życiowego.

2. Ryzyko rozwalenia systemu związane jest z wprowadzeniem do porządku prawnego ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, którzy stwarzają zagrożenie dla życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Nie można oprzeć się wrażeniu, że ustawa była pisana pod konkretne osoby, między innymi pod Mariusza T. z uwagi na upływ okresu odbywanej przez niego kary 25 lat pozbawienia wolności, przypadający na 11 lutego 2014 r.

Rozwalanie systemu to nie tylko tworzenie kontrowersyjnej ustawy, ale także brak zainteresowania przez te wszystkie lata przyszłością osób osadzonych w zakładach karnych, stwarzających zagrożenie dla innych ludzi. Tej ignorancji ustawodawcy nie można się jakoś specjalnie dziwić, wszak horyzonty myślowe polityków nie sięgają poza 4-letnią kadencję Sejmu.

Ustawa o osobach stwarzających zagrożenie jest kontrowersyjna, ale trzeba ją wreszcie zacząć analizować bez emocji. Ustawa dotyczy wszystkich osób z zaburzeniami osobowości: tych odbywających karę teraz, jak i wszystkich sprawców, którzy trafią do więzienia w przyszłości. Ustawa rozwiązuje więc pewien ogólny, a nie tylko jednostkowy, problem społeczny. Wyjście na wolność Mariusza T. jest tego najlepszym dowodem. Umieszczenie w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym nie jest przedłużeniem kary ani ponownym karaniem tej samej osoby za ten sam czyn. Stosowanie środka jest uzależnione od niebezpieczeństwa danej osoby, wynikającego z zaburzeń jej psychiki, a nie od faktu popełnienia przestępstwa. I tak punkt po punkcie należałoby sprawdzić, czy ustawa ma szansę obronić się w Trybunale Konstytucyjnym.

3. Ostatni aspekt wspomnianego rozwalania systemu to problematyka stosowania stanu wyższej konieczności w sprawie Mariusza T. Można dyskutować, czy wynikające z zaburzonej osobowości ryzyko popełnienia przez daną osobę przestępstwa jest już bezpośrednim niebezpieczeństwem dla dobra prawnego; czy niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć jak tylko przez zatrzymanie danej osoby w zakładzie karnym.

Niezależnie od tego, stan wyższej konieczności jest instytucją prawa karnego o charakterze usprawiedliwiającym. Wyższa konieczność wyłącza możliwość negatywnej oceny popełnionego czynu, a przez to nie daje podstaw do postawienia danej osobie zarzutu winy. Poczytanie danej osobie winy za popełniony czyn to jedna z istotnych cech odpowiedzialności karnej, do której, w mojej ocenie, nawiązywała kontrowersyjna wypowiedź Prof. Filara: przestępstwo to nie tylko czyn zabroniony, ale czyn zabroniony, który jest karygodny i szczególnie naganny.

Nie mam wątpliwości, że w pewnych sytuacjach czyny polegające na tworzeniu fałszywych dowodów celem skierowania przeciwko innej osobie postępowania karnego bądź zawiadamianiu o przestępstwie, którego nie popełniono, mogą być uznane za usprawiedliwione z uwagi na szczególne okoliczności i anormalną sytuację motywacyjną sprawcy. Sprawca takich czynów nie popełnia przestępstwa, na zasadzie art. 1 § 3 k.k., wyrażającego starorzymską zasadę nullum crimen sine culpa.

Należy jednak podkreślić, że w praworządnym państwie prawnym z tego typu wyjątkowego usprawiedliwienia nie może skorzystać samo państwo, a w ślad za nim jego funkcjonariusze, którzy zawsze powinni działać na podstawie i w granicach prawa. Stwierdzenie to, przynajmniej w warunkach pokoju, jest jednym z dogmatów współczesnego prawa karnego.

Podobne tematy

6 komentarzy

Mikołaj Zajączkowski 12 lutego 2014 - 23:44

Czy nazywanie Mariusza T. Mariuszem Trynkiewiczem przed 11.02.2014 w mediach, przez dziennikarzy, polityków itd. było zgodne z prawem? Czy nie naruszało to jego dóbr osobistych?

Reply
Mikołaj Małecki 12 lutego 2014 - 23:58

Z tego co mi wiadomo dane osobowe były jawne w zakresie wyroku za zabójstwa, natomiast anonimizacja dotyczyła kolejnych postępowań (np. umieszczenia M.T. w zakładzie dla osób stwarzających zagrożenie). Ale przecież to i tak nie ma sensu; nie widzę bowiem możliwości skutecznej anonimizacji danych w tego typu sprawach. Ciekawie pisze o tym m.in. na kanwie sprawy "matki Madzi" Kamil Mamak: "O niecelowości anonimizacji oskarżonych w sprawach medialnych", http://www.czpk.pl/2013/09/25/k-mamak-o-niecelowosci-anonimizacji-oskarzonych-w-sprawach-medialnych/ Okazało się, że po wpisaniu do wyszukiwarki frazy "Katarzyna W.", ta "właściwa" Katarzyna, z pełnym nazwiskiem, wyprzedziła w wynikach wyszukiwania carycę Katarzynę Wielką.

Reply
Mikołaj Zajączkowski 13 lutego 2014 - 01:47

A co Pan Doktor sądzi o postępowaniu adwokata Mariusza T.? Czy wyraźne dystansowanie się od swojego klienta jest niezgodne z etyką adwokacką?

Reply
Mikołaj Małecki 13 lutego 2014 - 08:36

Nie komentuję takich spraw 🙂 byłoby to niezgodne z etyką pracownika uniwersytetu

Reply
Anonimowy 1 kwietnia 2015 - 16:32

k. mamak pisze w taki sposób, jakby sam nie wiedzial o co chodzi

Reply
Janusz Tarnowski 15 marca 2024 - 10:44

Jestem bestią po 8 latach więzienia.gdzie strażnicy zrobili ze mnie kalekę na całe życie.bylem pierwszy raz karany.nie mam renty ani innej pomocy od polskiego państwa.po to zrobiliście ten tzw “ośrodek w Gostyninie”? zapraszam do dyskusji,ale nie znajdzie się żaden odważny do dyskusji merytorycznej bo nie macie żadnych argumentów na tę krzywdzę i bestialstwo które mi urzadziliscie.to hańba i wstyd dla ojczyzny że w tak okrutny i besprawny sposób traktuje swoich obywateli.

Reply

Co o tym sądzisz?