Start Zdarzenia Po prostu zamknijmy celę

Po prostu zamknijmy celę

przez Dogmaty Karnisty

To właśnie dzisiaj szatan z Piotrkowa, po 25 latach odbywania kary za poczwórne zabójstwo ma opuścić zakład karny. Szatan z Piotrkowa miał nie żyć. Niezawisły Sąd wymierzył mu karę śmierci za zabójstwo czterech chłopców na tle seksualnym. Ustawą amnestyjną z 7 grudnia 1989 r. karę główną zamieniono mu jednak na 25 lat więzienia. Czas mijał, a dzisiejszy dzień zbliżał się wielkimi krokami. Wreszcie ktoś się obudził. W pośpiechu i na granicy gwałtu na praworządności uchwalono ustawę o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, którzy stwarzają zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób – żeby szatana zatrzymać za murami. Ustawa weszła w życie 22 stycznia 2014 r. (niespełna miesiąc temu!). Niestety, zabrakło czasu; nie udało się dokończyć procedury umieszczenia sprawcy w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.

Rewelacje z celi Mariusza T. przekazał mi wczoraj po południu Dominik Zając. Przed południem rozmawialiśmy trochę w Katedrze o całej sprawie, poszliśmy na obiad, a później wróciłem do domu. Dzwoni Dominik i pyta: – Jesteś w internecie? Wiesz jak załatwili sprawę T…cza? – Nie wiem – odparłem, nie śledziłem w tym czasie mediów. No i się dowiedziałem. W celi osadzonego znaleziono niespodziewanie, pod jego nieobecność, zdjęcia i szkice przedstawiające dzieci. No i się zaczęło (zobacz notatkę prasową). Pojawiły się podejrzenia o manipulację i bezprawne podrzucenie skazanemu zdjęć dzieci po to, aby postawić mu kolejne zarzuty i tymczasowo go aresztować.

Po obejrzeniu zdjęć prokuratura nie znalazła jednak podstaw do zatrzymania Mariusza T.

Zamówiłem sobie w Bibliotece Jagiellońskiej książkę Eugeniusza Iwanickiego: Proces szatana?, Łódź 1990, poświęconą szatanowi z Piotrkowa, jestem czwarty w kolejce. Obejrzałem też polecony mi reportaż Magdaleny Majewskiej z 1989 r. pt. „Cichy, spokojny” (zob. tutaj). O całej tej sprawie będą kiedyś kręcone filmy, nie mam co do tego wątpliwości. Wczorajszy wieczór upłynął na śledzeniu najnowszych informacji i komentarzy. A dzisiaj rano przypomniałem sobie słowa, które wzbudziły we mnie swego czasu trudny do określenia niepokój. Teraz już wiem, z czego mógł on wynikać.

Słowa wypowiedział prof. Andrzej Zoll w wywiadzie poświęconym wspomnianej wcześniej, kontrowersyjnej ustawie o osobach stwarzających zagrożenie (zob. cały wywiad). Profesor stwierdził: „Jeszcze raz powtarzam: mamy do czynienia z osobami rzeczywiście niebezpiecznymi. To działanie w stanie wyższej konieczności. Natomiast na przyszłość ta sprawa będzie uregulowana poprawnie”.

Załóżmy, że Mariuszowi T. rzeczywiście ktoś podrzucił do celi pornografię dziecięcą. To bardzo nieładnie, ale czy bezprawnie? Czy nie byłoby to działanie w stanie wyższej konieczności?

Jeśli stan wyższej konieczności był uzasadniony w momencie uchwalania ustawy, to tym bardziej jest to uzasadnione w przeddzień wypuszczenia szatana z Piotrkowa na wolność.

Jeśli w wypadku Mariusza T. rzeczywiście zachodzi co najmniej wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy lub groźbą jej użycia przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności seksualnej, a taka jest przesłanka stosowania ustawy o osobach stwarzających zagrożenie, to mamy do czynienia z sytuacją aktualizującą warunki stosowania stanu wyższej konieczności, określone w art. 26 Kodeksu karnego. Procedury prawne pokazały, że niebezpieczeństwa nie da się na razie inaczej uniknąć; skazanego nie można jeszcze zamknąć w Gostyninie. Próba zatrzymania go w więzieniu w ten sposób, że fałszywie oskarża się go o popełnienie przestępstwa, jest uchylaniem bezpośredniego niebezpieczeństwa, grożącego dobrom prawnym innych ludzi ze strony Mariusza T. Czy rzeczywiście takie działania nie są przestępstwem?

Na tej samej zasadzie nie byłoby przestępstwem zamknięcie Mariusza T. w celi dziś po godzinie 23:59, gdy w świetle prawa będzie on już wolnym człowiekiem. Bezprawność działania funkcjonariusza publicznego, pozbawiającego bestię wolności po tym czasie, zostałaby uchylona przez istniejącą cały czas wyższą konieczność. Nietrudno już o wniosek, że Mariusza T. można w ten sposób trzymać za kratkami do czasu rozpatrzenia wniosku o umieszczeniu go w specjalnym zakładzie dla osób z zaburzeniami osobowości.

Państwo zawiodło, niech Państwo teraz ratuje obywateli w stanie wyższej konieczności… Czy wolno tak robić? Z pewnością nie można tego wywnioskować z zacytowanej wypowiedzi Profesora Zolla. Jeszcze nikomu nie przyszło to do głowy, ale interpretacji może być wiele, a przyszłość jest niepewna. Ten niepokój, o którym wspomniałem, wydaje się chyba uzasadniony.

Podobne tematy

14 komentarzy

Anonimowy 11 lutego 2014 - 14:30

Choćby nie wiem jak daleko interpretowanoby zastosowanie stanu wyższej konieczności to zarówno w stosunku do ustawy ani do podrzucenia zdjęć nie może być mowy o spełnieniu znamienia bezpośredniości niebezpieczeństwa… czy się mylę?

Reply
zając 11 lutego 2014 - 14:38

do głowy by mi nie przyszedł ten swk. wg mnie nie ma absolutnie przesłanek.
zając

Reply
Mikołaj Małecki 11 lutego 2014 - 14:48

Oczywiście, że nie ma przesłanek, przynajmniej nie powinno być. Ale wiecie – "bezpośredniość" to słowo, które podlega interpretacji. A może bezpośrednie niebezpieczeństwo = bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa?

Reply
Tomasz Piotr Mraz 11 lutego 2014 - 15:31

Nawet jeśli dokonamy takiej interpretacji znamienia bezpośredniości IMO problem pojawia się znów na gruncie subsydiarności swk. Możemy w inny sposób odwrócić niebezpieczeństwo bez konieczności dalszego trzymania go pod kluczem.

Reply
Anonimowy 11 lutego 2014 - 15:31

Zresztą w ogóle w imię zasady, że w razie wątpliwości interpretujemy na rzecz rozwiązania wolnościowego i ogólnie zawężającej interpretacji wyjątków (swk jest niewątpliwie wyjątkiem wobec ogólnej zasady ochrony dóbr prawnych), przyjęcie tu zastosowania swk byłoby plunięciem w twarz systemu prawa karnego w Polsce. To byłoby w najlepszym razie stalinowskie działanie. Tylko cel wróg inaczej zdefiniowany, ale to nie ma żadnego znaczenia. Prawo jest prawem a człowiek jest człowiekiem.

Reply
Mikołaj Małecki 11 lutego 2014 - 15:39

Właśnie odwrotnie: s.w.k. jest okolicznością usprawiedliwiającą, wyłączającą przestępność czynu, słowem: działającą na korzyść sprawcy, więc z punktu widzenia wolnościowego należy go interpretować możliwie szeroko.

Reply
Mateusz Popiel 11 lutego 2014 - 15:50

Moim zdaniem nie. Trzeba odrzucić emocje, odrzucić medialną nagonkę i spojrzeć jakie jest prawo. Autorytety autorytetami, ale każdy, gdy coś robi, jest w konkretnej roli społeczno-politycznej i musi do niej przystawać. Kodeks karny, gdy chodzi o prawa i wolności jednostki musi być stosowany ściśle i każda interpretacja rozszerzająca jest niedopuszczalna.

Reply
Anonimowy 11 lutego 2014 - 15:53

W mojej ocenie, w przedstawionym wnioskowaniu zaprezentowano istotny błąd terminologiczny.
O 'prawdopodobieństwie' a zapewne właściwiej – ryzyku – możemy mówić, gdy rozkład statystyczny pewnego zjawiska jest znany.
Czym innym jest niepewność – mówimy o niej, gdy rozkład zjawiska jest nam nieznany – nie jesteśmy w stanie zajściu lub jego niezajściu przypisać żadnej konkretnej wartości.

W przedstawionym stanie faktycznym, w mojej ocenie, mamy do czynienia raczej z tym drugim pojęciem.
O s.w.k. trudno więc mówić, gdyż wskazywane 'wysokie prawdopodobieństwo' interpretowane jako znamię bezpośredniości nie ma zastosowania.
(Myślę, że nie jest to dywagacja oderwana od karnistycznego mainstreamu, przykładem mogę wskazać rozważania prof. Dadaka: "Ryzyko i niepewność a zachowania naruszające zasady obrotu gospodarczego – aspekty kryminologiczne"; Czasopismo Prawa Karnego i Nauk Penalnych, 2009, z.2, str. 229)
/PD

Reply
Anonimowy 11 lutego 2014 - 15:58

No tak, patrząc na osobę która "zamknie drzwi", ale jest tu konflikt między wartością jaką jest wolność osoby zamkniętej. Idąc tym samym tropem zabójca może powiedzieć, że jedynie uprzedził możliwe zabójstwo ze strony swojej ofiary.
Poza tym takie działanie byłoby działaniem wymierzonym wprost w prawomocny wyrok sądu, który też jest prawem, więc byłaby to działalność w jakimś sensie prawotwórcza, czyli w praktyce działanie faktyczne klawisza (kogokolwiek) miałoby wyższą rolę niż prawomocny wyrok sądu. Skoro ustawodawca (racjonalny 😉 ) stworzył procedurę karną i kodek karny w taki a nie inny sposób, to nie można w żadnym wypadku przyjąć, że można z automatu uznać to za działanie błędne (w prawnym sensie). Idąc dalej tym tropem, można by zabijać osoby skazane za zabójstwo zaraz po zapadnięciu wyroku skazującego i powoływać się na SWK, co de facto wprowadziłoby karę śmierci do systemu prawnego. Podkreślam że byłoby to mimo wszystko dużo bardziej sensowne niż omawiane rozwiązanie, bo tu fkatycznie zachodziłaby jakaś forma bezpośredniości a co więcej, w świetle prawa Trynkiewicz odrobił swoją karę, więc odpokutował. Zabójca świeżo uznany (prawomocnie) winnym nie mógłby tego o sobie powiedzieć.
Ogólnie obracamy się w takich oparach (prawniczego) absurdu, że oczywiście można przerabiać najprzeróżniejsze instytucje prawa karnego w tej sytuacji dodając jeszcze jakieś szczegóły (kto miałby to zrobić, w jaki sposób), ale mam nadzieję że każdy traktuje to czysto akademicko.

Reply
Mikołaj Małecki 11 lutego 2014 - 16:31

Mateuszu, czy podejrzewasz że w swoich analizach kieruję się emocjami, a nie tym, jakie jest (właściwie interpretowane – to taki żart) prawo? 🙂

Reply
Anonimowy 11 lutego 2014 - 19:48

Stanem wyższej konieczności dla państwa jest tak naprawdę zatrzymanie oraz TA na gruncie kpk, szczególnie odnośnie przesłanki możliwej recydywy. Skoro racjonalny ustawodawca nie wyposażył państwa w inne instrumenty to nie powinny one organom państwa przysługiwać (zasada legalizmu). Proszę jeszcze ustosunkowanie się do przesłanki s.w.k. "jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć," wobec orzeczenia jakie wydał sąd w Rzeszowie odnośnie "zabezpieczenia roszczenia" stwierdzając, iż dozór i inne środki będą wystarczające.

pozdrawiam,
Maciek O.

Reply
Mikołaj Małecki 11 lutego 2014 - 20:10

Rzeczywiście z przesłanką subsydiarności byłby największy problem. Nie zapominajmy jednak, że jest jeszcze art. 1 par. 3 k.k., czyli ogólna klauzula winy, która w szczególnych okolicznościach może samoistnie wyłączyć przestępność czynu. Dotyczy to poszczególnych osób, które mogłyby próbować np. fabrykować dowody przeciwko Mariuszowi T. Ale na ten przepis Państwo nie może się powołać.

Reply
Mateusz Popiel 12 lutego 2014 - 08:47

Emocjami kierujemy się w pewnym stopniu wszyscy. Nikt nie jest odcięty zupełnie od mediów, ludzi, świata, a dodatkowo pozbawiony jakichkolwiek emocji. Wiem, że wiesz jakie jest prawo i w swych analizach kierujesz się prawem. Biorąc jednak pod uwagę stawiane przez Ciebie tutaj tezy i pomysły, które skądinąd mogą być odebrane jako postawienie się przez Ciebie po stronie nurtu wyższości "społeczeństwa" nad "jednostką", który obrały mainstream media. Dodając do tego Twoją powyższą relację, w której przytaczasz rozmowy z Twoim kolegą, a obok także cytat wielkiego autorytetu i Twojego mentora. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że jakieś emocje miały wpływ na Twoją analizę.

Reply
Mikołaj Małecki 12 lutego 2014 - 09:14

Owszem, jak napisałem, czułem się takimi konsekwencjami mocno zaniepokojony.

Reply

Co o tym sądzisz?