Śmiertelny bączek
Kierowca z Bielska (woj. wielkopolskie) postanowił uczcić nowy rok kręceniem „bączka” (trik polegający na tym, że auto obraca się wokół własnej osi). Kilka minut po północy pijany kierowca mercedesa, kręcąc bączka swoim wozem, stracił panowanie nad pojazdem, wjechał na chodnik i potrącił znajdujące się na nim osoby. 5-letnią dziewczynkę samochód przygniótł do ogrodzenia. Zginęła na miejscu. W aucie jechało dwóch pasażerów (zobacz notatkę prasową).
Zachowanie kierowcy będzie albo wypadkiem ze skutkiem śmiertelnym (art. 177 § 2 k.k.), albo sprowadzeniem katastrofy komunikacyjnej ze skutkiem śmiertelnym (art. 173 § 4 k.k.), w zależności od liczby osób znajdujących się w zasięgu „bączka”. Do katastrofy opisanej w art. 173 k.k. potrzebne jest zagrożenie bezpieczeństwu „wielu osób”; gdy zaś zagrożenie nie dotyczy wielu osób, mamy do czynienia z wypadkiem drogowym, opisanym w art. 177 k.k.
Istnieje kilka interpretacji znamienia „wiele osób”:
1) nieokreślona/niepoliczalna liczba osób (gdyż katastrofa ma zagrażać bezpieczeństwu powszechnemu, a nie dobrom indywidualnym);
2) minimum sześć osób (czyli pełny samochód + ktoś jeszcze z zewnątrz, ewentualnie: cała rodzina wielodzietna, tzn. rodzice + czworo dzieci);
3) co najmniej dziesięć osób („wiele” to znaczy więcej niż „kilka”).
Językowo broni się najbardziej opcja nr 3 i taki też pogląd pojawia się w orzecznictwie. Od ustalenia, jak liczna była grupa osób narażonych na niebezpieczeństwo, zależy kwalifikacja prawna czynu kierowcy. Licząc osoby znajdujące się w zasięgu niebezpiecznego bączka, wliczamy także pasażerów samochodu i zabitą dziewczynkę; w literaturze istnieje kontrowersja, czy należy również wliczać samego kierowcę/sprawcę zdarzenia.
Ustalenie, czy w zdarzeniu brało udział wiele osób, nie ma jednak decydującego znaczenia dla możliwości wymierzenia sprawcy surowej kary: za wypadek ze skutkiem śmiertelnym z art. 177 § 2 k.k. ustawa przewiduje bowiem taką samą sankcję jak za nieumyślną katastrofę z art. 173 § 4 k.k. Z pewnością łagodzi to konsekwencje arbitralnego opowiedzenia się po stronie którejś z zaprezentowanych interpretacji znamienia „wiele osób”.
Z uwagi na stan nietrzeźwości kierowcy, w omawianej sprawie wejdzie w grę typ kwalifikowany katastrofy bądź wypadku, opisany w art. 178 k.k. (sąd orzeka karę pozbawienia wolności przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę do górnej granicy tego zagrożenia zwiększonego o połowę). W konsekwencji za noworoczną głupotę grozi kierowcy kara pozbawienia wolności nawet do 12 lat.
Śmierć razy sześć
Druga sprawa, która zelektryzowała dzisiaj media, to tragiczny wypadek w Kamieniu Pomorskim (woj. zachodniopomorskie). Samochód jechał prawdopodobnie z bardzo dużą prędkością. Na łuku drogi pijany kierowca nie wyrobił się i wjechał w grupę ludzi. Zginęło sześć osób, dwoje dzieci znajduje się w szpitalu (zobacz notatkę prasową).
W tej tragicznej sprawie mamy w sumie ośmiu pokrzywdzonych. Zgodnie z trzecią z przedstawionych wcześniej interpretacji, nie jest to jeszcze „wiele osób”. Tylko w myśl dwóch pierwszych interpretacji (zagrożenie powszechne bądź przynajmniej sześć osób) można oskarżyć mężczyznę o sprowadzenie katastrofy komunikacyjnej. W tym kierunku będzie chyba zmierzała prokuratura. „Sprawcy wypadku grożą zarzuty związane ze spowodowaniem katastrofy w ruchu lądowym – poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz” (zob. notatkę prasową jw.). Jak już mówiłem, kwalifikacja prawna nie ma w tym wypadku bezpośredniego wpływu na możliwą do wymierzenia karę. Z pewnością można się spodziewać wniosku o wymierzenie mężczyźnie surowej kary więzienia, w górnych granicach ustawowego zagrożenia.
Śmierć człowieka
Dzisiejsza, sylwestrowa noc zakończyła się śmiercią pewnej ciężarnej kobiety. Zdarzenie miało miejsce w Łodzi. Jak czytamy w materiałach prasowych, „grupa kilku osób wyszła na ulicę, żeby przywitać nowy rok. Zatrzymali jadące pojazdy i odpalali petardy. Z czasem zaczęli zachowywać się coraz bardziej agresywnie. W pewnym momencie 67-letni kierowca jednego z aut, obawiając się o swoje bezpieczeństwo, chciał odjechać z tego miejsca. Przejechał kilka metrów i wtedy zauważył, że na ulicy leży kobieta, która najprawdopodobniej zaczepiła się o jego samochód”. Kobieta zmarła w szpitalu. Jej dziecko jest w ciężkim stanie i walczy o życie. Bawiąca się w sylwestra 31-letnia ofiara wypadku, która była w ciąży, miała ponad 2 promile alkoholu w organizmie (zobacz notatkę prasową).
Ciekawa jest w tym stanie faktycznym kwestia prawnokarnego statusu 9-miesięcznego dziecka (o winie kierowcy albo matki trudno się wypowiadać, gdyż nie znamy dokładnego przebiegu zdarzenia). Otóż spowodowanie uszczerbku na zdrowiu albo śmierci takiego dziecka, w efekcie wypadku drogowego, w obecnym stanie prawnym nie jest w ogóle przestępstwem. Kodeks karny śmierci takiego dziecka w ogóle nie zauważa. Jeśliby więc w podobnym stanie faktycznym nie zginęła matka, lecz jej dziecko, a winę za wypadek ponosił kierowca, nie ma możliwości ukarania go za przestępstwo.
Jest to jeden z powodów, dla których Komisja Kodyfikacyjna zaproponowała zrównanie prawkonarnej ochrony życia dziecka poczętego, zdolnego do życia poza organizmem matki, z ochroną życia człowieka narodzonego (zob. art. 162a w projekcie z 5 listopada 2013 r.). Nie mam wątpliwości, że spowodowanie wypadku drogowego, w którym śmierć ponosi 9-miesięczne dziecko (bez względu na to, czy już się urodziło, czy nie), powinno być czynem zabronionym pod groźbą kary.
Na marginesie opisanych spraw można sobie zadać pytanie, czy śmierć (i więzienie) nie jest aby za wysoką ceną za fajną zabawę sylwestrową.