Ciekawe zdarzenie „podrzucił mi” niedawno Bohdan Widła, z komentarzem: „do rozważań o naturze współsprawstwa”.
A było to tak:
Dwaj robotnicy wypili sporo piwa i wódki. Gdy w ich krwi płynęło ponad 1,7 promila alkoholu, postanowili przejechać się na dwuosobowym, czterokołowym rowerze, który stał zaparkowany przy jednym z ośrodków wypoczynkowych. Wyjechali na drogę publiczną. Tam zatrzymał ich patrol policji. – Obaj mężczyźni siłą swoich mięśni napędzali ten pojazd. Faktycznie tylko jeden z nich mógł nadawać kierunek jazdy. Drugi też pedałował i oświetlał telefonem komórkowym drogę. To dało podstawę do postawienia im zarzutu jazdy w stanie nietrzeźwości – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Sąd w Lubaniu doszedł jednak do wniosku, że odpowiedzialność może ponosić jedynie Adam B., ten, który siedział za kierownicą (zobacz: Dwaj pijani na tandemie. Ale wyrok usłyszał tylko jeden).
Sąd oczywiście nie ma racji. Prowadzenie roweru w stanie nietrzeźwości, o którym mowa w art. 87 Kodeksu wykroczeń, może polegać na:
a) nadawaniu prędkości (pedałowanie),
b) decydowaniu o kierunku ruchu (skręcanie kierownicą),
c) samej tylko możliwości zatrzymania pojazdu (prowadzi pojazd także ten, kto może użyć hamulca, np. instruktor nauki jazdy samochodem).
Jest to interpretacja powszechnie przyjmowana w orzecznictwie, moim zdaniem słuszna (zwięzłe omówienie problemu znajduje się np. w tym artykule). W omawianej sprawie obaj mężczyźni prowadzili pojazd, znajdując się w stanie nietrzeźwości, i robili to wspólnie i w porozumieniu. Ukaranie tylko jednego z nich to rozstrzygnięcie niezgodne z prawem i niesprawiedliwe.
O podobnej sprawie (tzw. BeerBus) pisałem na blogu 11 maja 2012.
17 komentarzy
poprzedni się nie dodał, więc ponownie:
1. podtrzymuję swoje stanowisko, wyrażone przy okazji BeerBusów – odpowiedzialność pijanego pedałującego jest wyłączona, jeśli cudo na pedała (pedały?) wyposażone jest w sprzęgło; wtedy nasz nietrzeźwy pełni rolę silnika,
ALE
2. w przypadku jednośladów mamy problem z wpływem pijanego silnika na zachowanie równowagi, co przemawia jednak za karanie w przypadku rowerów jednośladowych;
3. doszło do mnie dopiero teraz, że uzyskałem miano "pierwszorzędnego mąciciela" – co mi niezwykle schlebia. Będę nosić je z honorem.
zając
A czy wyrok byłby sprawiedliwy, gdyby kierujący był trzeźwy, a pasażer pedałujący nietrzeźwy i sąd skazałby pedałującego – według mnie taka sprawa w ogóle nie trafiłaby do sądu. Poza tym nie ma czegoś takiego jak współsprawstwo albowiem czyn ten można popełnić jedynie indywidualny. Nadto nie znalazłem orzecznictwa, które by wskazywało, że prowadzić można tylko napędzając pojazd. Pozdrawiam.
I jeszcze jedno – proszę prowadzić pojazd nie trzymając kierownicy (nie kierując) – chyba nie sposób. Można natomiast nie pedałują jechać i kierować pojazdem – to oczywiste.
da sie prowadzić pojazd rowerowy nie trzymając kierownicy – co więcej, pijany pasażer może wtedy w podobny sposób wpływać na kierunek jazdy – poprzez wykorzystanie efektu żyroskopowego. mało tego – osoba nietrzeźwa i pedałująca może rozpędzać pojazd wbrew woli kierującego, któremu w ten sposób utrudnia się hamowanie i reakcję na drodze.
wg mnie bez problemu można by ścigać takiego nietrzeźwego, tylnego tandemistę.
Dodatkowo – nie wiem skąd wniosek, że wykroczenia indywidualnego nie można popełnić we współsprawstwie :D.
zając
wszystkie wyżej argument upadają – bo to był gokart – pojazd czterokołowy.
"A czy wyrok byłby sprawiedliwy, gdyby kierujący był trzeźwy, a pasażer pedałujący nietrzeźwy i sąd skazałby pedałującego – według mnie taka sprawa w ogóle nie trafiłaby do sądu".
Uwaga jest bezprzedmiotowa, gdyż rozmawiamy o dwóch nietrzeźwych osobach. Również dalsze uwagi dotyczące zbiegu prowadzenia pojazdu przez osobę trzeźwą z prowadzeniem pojazdu przez osobę nietrzeźwą są nie na temat.
"I jeszcze jedno – proszę prowadzić pojazd nie trzymając kierownicy (nie kierując) – chyba nie sposób".
Zgadzam się z Zającem i to bez względu na to, czy mówimy o rowerze, gokarcie czy aucie. W myśl Pana twierdzenia, kierowca, który wchodzi do samochodu i rusza, nie trzymając kierownicy, i rozwala się na pobliskim zakręcie, nie może zostać skazany za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. Bo nie trzymał kierownicy!? A jak kierowca gokarta jest tak pijany, że nie jest w stanie utrzymać kierownicy – też Pan przyjmie, że nie prowadzi pojazdu? A co z pojazdami, które w ogóle nie mają kierownicy (np. tramwaj, drezyna, łódka) – też Pan przyjmie, że ich się nie da "prowadzić"?
Przykład z kierowcą nietrzymającym kierownicy czysto abstrakcyjny – kierowca nie udowodni, że nie trzymał kierownicy. Ważniejsze jest to, że mógł ją chwycić i kierować w odróżnieniu od pasażera gokarta, gdzie kierownica jest tylko atrapą. Odnośnie drezyny i tramwaju to wpływ na kierunek jazdy jest zachowany albowiem prowadzący może zmieniać trasę zwrotnicami. Łódka ma albo kierownice albo steruje się i to dość precyzyjnie wajchą silnika. Fajna dyskusja, bo prowadzona pomiędzy praktykiem a "doktryniarzami". Ciekawy wyrok i według mnie najbardziej słuszny. Zresztą widziałem rzecznika, który – co chcę podkreślić opierał się jedynie na wiedzy przekazanej przez dziennikarzy – wyrażał podobne zapatrywanie. Pozdrawiam.
(Zając, ty doktryniarzu!)
Dramatyzm dyskusji doktrynerów z praktykiem oddaje najlepiej następujące Pana stwierdzenie: "kierowca nie udowodni, że nie trzymał kierownicy". A ja myślałem, że to kierowcy trzeba udowodnić, że trzymał kierownicę…
Argument z możliwości przestawienia zwrotnicy, który Pan podał, również jest czysto abstrakcyjny, gdyż maszynista ma już podaną trasę i to dyspozytor ruchu wyprawia pociąg na określony tor. Maszynista sam nie ustawia sobie zwrotnic. A zatem pijany maszynista, prowadzący pociąg przez pół Polski, nie odpowiada za przestępstwo z art. 178a k.k., bo nie "prowadzi" pociągu?
Rzecz jasna pozdrawiam i przy okazji dziękuję za lekturę bloga.
(O, racjonalny ustawodawco!)
Zupełnie nie rozumiem dlaczego mając 1,7 promila alkoholu we krwi i jadąc czterokołowym pojazdem po drodze publicznej rzeczeni osobnicy mieliby odpowiadać za wykroczenie a nie za przestępstwo.
Ponieważ nie ma takiego przestępstwa?
Przestępstwo jest. Jednakże SN dawno temu się zagalopował i utożsamił pojazdy mechaniczne z silnikowymi. Choć empirycznie doświadczalna rzeczywistość wskazuje, że nie wszystkie mechaniczne takimi są.
Zgodnie z tą, moim zdaniem zupełnie nietrafną interpretacja, taki czterokołowy pojazd mechaniczny kwalifikowany jest jako "inny pojazd", choć powinien pod "pojazd mechaniczny" na drodze publicznej. Dlatego 178a kk przy odrobinie odwagi sędziego znajdzie zastosowanie.
W mojej skromnej ocenie "utrwalona linia orzecznicza" jest zupełnie niepoprawna w kontekście prymatu wykładni językowej.
[czym innym podejście celowościowe]
To już szerszy temat. Trzeba np. zerknąć do uzasadnienia k.k. z 1997 r. i zobaczyć, jak ustawodawca zapatrywał się na kwestię "pojazdu mechanicznego". Poza tym przez lata w świadomości społecznej zakorzeniło się przekonanie, że "piłeś – nie jedź AUTEM" i nie widzę powodu, by dzisiaj odstępować od takiego, społecznie zintegrowanego, rozumienia pojęcia "pojazd mechaniczny", stosując wykładnię rozszerzającą.
Ale jeśli uważa Pan, że to podpada pod art. 178a k.k., to oczywiście obaj mężczyźni odpowiadają za to przestępstwo; nawet jeśli tylko jeden z nich byłby pijany (to a propos wcześniejszych deliberacji na temat niemożliwości współdziałania przy prowadzeniu pojazdu w stanie nietrzeźwości).
ale jaki w takim razie byłby pojazd inny niż mechaniczny?
zając
zaprzęg, hulajnoga, wózek ręczny
ale tam też jest mechanizm. jest przełożenie siły na ruch. gdzie przebiega granica skomplikowania mechanizmu odgraniczająca mechaniczny pojazd od innego?
zając
Czy można bliżej dowiedzieć się: jaki mechanizm 'przekłada' w hulajnodze 'siłę na ruch'?
koła + platforma. proszę stanąć na ziemi i spróbować jechać bez hulajnogi.
zając