Spowodowanie rozstroju zdrowia innej osoby jest czynem zabronionym pod groźbą kary. W zależności od czasu trwania choroby, osoba, która ją spowodowała, ponosi odpowiedzialność karną za tak zwany lekki (co najwyżej 7-dniowy), średni (trwający ponad 7 dni) albo ciężki, poważny uszczerbek na zdrowiu chorego. Są to przestępstwa opisane w art. 156 i 157 Kodeksu karnego.
We wrześniu zastanawiamy się nad kryteriami przypisania skutku. Wspomnianym rozstrojem zdrowia, wyłączającym człowieka z aktywności zawodowej i towarzystkiej na przynajmniej kilka dni, może być np. grypa czy przeziębienie. Zadajmy sobie dzisiaj pytanie, czy można odpowiadać karnie za spowodowanie tego rodzaju choroby i w jakich okolicznościach.
Czy mogę oskarżyć kolegę z pracy o to, że zamiast zostać w domu i się kurować, przyszedł do firmy i zaraził mnie grypą?
Kto jest winny tego, że się przeziębiłem? Czy przypadkiem nie moja dobra znajoma, która, zamiast leżeć w swoim łóżku, odwiedziła mnie, kichała, kaszlała i zostawiła w moim mieszkaniu nieprzyjemne drobnoustroje?
Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba przyjrzeć się kilku kwestiom.
Kontakt z chorym, co oczywiste, może być przyczyną zachorowania. Nie będzie również nadużyciem stwierdzenie, że obecność chorego w pracy narusza pewne reguły postępowania w życiu społecznym, tym bardziej, jeśli lekarz zalecił mu pozostanie w domu lub leżenie w łóżku. Może to również godzić w interes pracodawcy: jeśli rozchoruje się nagle połowa załogi, firma może ponieść straty.
Zauważmy jednak, że na co dzień mamy styczność z milionami bakterii i wirusów, pochodzącymi od różnych osób. Wyeliminowanie ryzyka płynącego z tego kontaktu równałoby się ze śmiercią społeczeństwa, a i tak nie uchroniłoby nas stuprocentowo przed zachorowaniem. Mówimy więc w prawie karnym o tak zwanym ryzyku dnia codziennego, dostrzegając korzyści płynące z kontaktu z innymi ludźmi kosztem pewnej dozy niebezpieczeństwa, jakie nam w związku z tym grozi.
Pamiętajmy, że przeziębienie zależy od stanu zdrowia pokrzywdzonego. Osłabiona odporność, wynikająca ze spania przy otwartym oknie albo trenowania w ubraniu nieadekwatnym do pogody, nie jest już winą osoby, która „przyniosła” nam wirusy. A zatem trzeba o siebie dbać.
Przestępność czynu polegającego na spowodowaniu uszczerbku na zdrowiu zależy również od negatywnej, moralnej oceny czynu w określonych okolicznościach, co podkreśla ostatnio Sąd Najwyższy. Czy przeziębiona koleżanka, przychodząc do mnie w odwiedziny, zrobiła coś wyjątkowo złego i trzeba jej za to wymierzyć karę? Nie sądzę, by organy wymiaru sprawiedliwości musiały zaprzątać sobie głowę tego typu wypadkami. Dodajmy jedynie, że koniec końców gospodarz wpuścił znajomą do swojego mieszkania, a przecież mógł tego nie zrobić.
Dla przypisania skutku ma znaczenie rodzaj choroby oraz powszechnie przyjęty sposób postępowania w wypadku, gdy jest się na nią chorym. Sposób postępowania może wynikać z praktyki życia społecznego, z procedur medycznych lub z przepisów prawa. W pewnych sytuacjach państwo nakłada na obywateli obowiązek leczenia się (zapobieganie epidemiom), a także nakazuje powstrzymanie się od określonych zachowań (jest tak np. w wypadku nosicieli wirusa HIV, którym nie wolno narażać innych osób na zarażenie, co przekłada się z pewnością na sposób ich życia seksualnego).
Im bardziej inwazyjna i niebezpieczna choroba, tym większa ostrożność wymagana od chorego oraz od osób, które mają z nim kontakt.
Chory na grypę pracownik i przeziębiona znajoma, w okolicznościach opisanych na początku posta, nie powinni odpowiadać za ewentualne skutki na zdrowiu osób, z którymi miały kontakt. Waga tego rodzaju czynów nie uzasadnia ich odpowiedzialności karnej. Wystrzegałbym się jednak wszelkich generalizacji – ocena tego typu sytuacji zależy od niuansów konkretnego stanu faktycznego. Gdy bowiem dziewczyna zadaje przygodnie poznanemu chłopakowi pytanie, czy jest zdrowy, pragnąc go pocałować, a on zataja przed nią fakt leczenia się aktualnie na grzybicę jamy ustnej, spowodowanie u tej dziewczyny tego rodzaju choroby nosi znamiona umyślnego przestępstwa przeciwko zdrowiu człowieka.
2 komentarze
Mikołaju – serdecznie Ci gratuluję wspaniałej i niałatwej skądinąd obrony doktorskiej. Pokazałeś wielką klasę – w wielkim stylu. Co prawda jeszcze formalnie tydzień poczekasz na nadanie tytułu, ale już dziś mogę powiedzieć Ci: Gratuluję Panie Doktorze!
PS: Przy okazji powiem Ci jakie pytanie na obronę dla Ciebie przygotowałem…
Pawle, dziękuję za obecność, dobrą radę i wsparcie!