Start Nauka Naganne spowodowanie skutku

Naganne spowodowanie skutku

przez Dogmaty Karnisty

Równo rok temu w święto ludzi pracy wystartował mój blog, żeby się żyło lepiej po pracy 🙂 Tematem pierwszego wpisu na blogu było tak zwane obiektywne przypisanie skutku, czyli koncepcja służąca do wyjaśnienia odpowiedzialności karnej za skutki, które zostały spowodowane działaniami człowieka albo do których dopuścił on swoim zaniechaniem.

Po upływie roku raz jeszcze zerknijmy na koncepcję przypisania skutku. Do zadania nowych i fundamentalnych pytań na ten temat sprowokował Sąd Najwyższy w postanowieniu z 15 lutego 2012 r. (sygnatura akt: II KK 193/11, dostępne w internecie), które obrazowo nazywam sprawą płonącego anioła. W ubiegły piątek na zebraniu naukowym Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, podczas dyskusji wokół tego postanowienia ujawniło się kilka ważnych problemów związanych z tradycyjnymi poglądami na kwestię przypisania skutku.

Sąd Najwyższy w sprawie płonącego anioła starał się odpowiedzieć na pytanie, jaki charakter powinno mieć przyczynienie się do skutku, aby można je było uznać za realizację znamion skutkowego przestępstwa. Odpowiedź Sądu Najwyższego jest następująca:

„Mając na uwadze, że podstawą odpowiedzialności karnej może być wyłącznie taki czyn, który w ocenie społecznej charakteryzuje się szczególnym stopniem naganności i zasługuje na moralne potępienie, to nie każde przyczynienie się do powstania nagannego skutku uzasadnia postawienie sprawcy takiego przyczynienia zarzutu winy rozumianej jako przypisanie mu negatywnej oceny moralnej powstałych skutków”.

Gdy sprawca pobił ofiarę i ta umarła na miejscu wskutek odniesionych obrażeń, negatywna ocena przyczynienia się do skutku nie będzie stwarzała większych problemów. Sprawa się skomplikuje, gdy pomiędzy działaniem a skutkiem pojawią się czyny jakichś innych osób. Czy wpływają one na ocenę przyczynienia się do skutku tej osoby, która działała jako pierwsza? Sytuację zilustruje poniższy schemat:

Rozważmy dzisiaj jeden przypadek, polegający na przyczynieniu się samego pokrzywdzonego do negatywnego następstwa zdarzenia.

Szczególna, negatywna, moralna ocena czynu i jego społeczne potępienie (jak to ujął Sąd Najwyższy), jeśli chcemy być konsekwentni, musi przyświecać badaniu różnych zachowań osób trzecich, które wpływają na sposób nastąpienia określonego skutku. Każde przyczynienie się do skutku musi spełniać identyczne, normatywne kryteria. Nie może być zgody na „podwójne standardy” przy normatywnej ocenie czynów różnych podmiotów. W takim razie działanie samego pokrzywdzonego wpływające na negatywne następstwa czynu nie może być jakiekolwiek, aby skutecznie wyłączyć odpowiedzialność karną podmiotu działającego na jego szkodę.

Wziąwszy to pod uwagę należałoby raz jeszcze przemyśleć kazus świadka Jehowy, który po ciężkim pobiciu trafia do szpitala i tam całkowicie świadomie odmawia koniecznej dla uratowania jego życia transfuzji krwi. Tradycyjnie tego typu wypadek bywa określany jako autonomiczne samonarażenie się pokrzywdzonego, który rozpoznaje grożące mu niebezpieczeństwo i podejmuje zachowanie przesądzające o nastąpieniu uszczerbku w jego dobrach prawnych. Uzasadnieniem wyłączenia odpowiedzialności za skutek jest brak podstaw do obciążania podmiotu autonomicznymi decyzjami innej osoby.

Jednak czy przyczynienie się pokrzywdzonego do skutku w efekcie braku jego zgody na ratowanie życia z pobudek religijnych charakteryzuje się szczególnym stopniem naganności i zasługuje na moralne potępienie, wziąwszy rzecz jasna pod uwagę, że wolność sumienia i wyznania każdego człowieka pozostaje pod ochroną Konstytucji. Przykład można skomplikować dopowiadając, że sprawca pobicia miał wiedzę o religijnych przekonaniach ofiary i liczył na to, że pokrzywdzony odmówi transfuzji krwi, w efekcie czego umrze.

Rozważmy jeszcze inny przykład. Ranna w wypadku samochodowym kobieta w zaawansowanej ciąży świadomie odmawia zgody na całkiem prawdopodobne uratowanie jej życia kosztem życia płodu i nakazuje lekarzom ratowanie przede wszystkim dziecka, wskutek czego sama umiera. Czy matka dopuściła się moralnie nagannego samonarażenia się na niebezpieczeństwo i nie ma podstaw do przypisania kierowcy, który spowodował feralny wypadek, odpowiedzialności karnej za jej śmierć?

Sądzę, że na oba pytania w świetle przytoczonych na wstępie poglądów Sądu Najwyższego należałoby odpowiedzieć przecząco, a zatem sprawca, który stworzył niebezpieczeństwo dla dobra prawnego w opisanych sytuacjach może odpowiadać za skutek.

Podobne tematy

Co o tym sądzisz?