Start Warsztat Długość ma znaczenie. Czy tytuł referatu musi być długi?

Długość ma znaczenie. Czy tytuł referatu musi być długi?

przez Dogmaty Karnisty

Organizacja konferencji to nie lada wyzwanie. Przekonuję się o tym systematycznie od kilku lat jako członek komitetu organizacyjnego cyklu konferencji „Wokół myśli Michała Hellera”. Ile razy wadziliśmy się już z Dorotą Bentke i Zofią Sajdek o różne drobnostki w ramach przygotowań do konferencji – wszystko po to, aby wydarzenie wypadło jak najlepiej.

Kilkanaście dni temu zostałem poproszony o pomoc przy merytorycznej ocenie abstraktów na konferencję „Nowelizacja części ogólnej Kodeksu karnego: nieunikniona konieczność czy pozorna potrzeba?”, organizowaną przez Sekcję Prawa Karnego Towarzystwa Biblioteki Słuchaczów Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nikogo nie trzeba przekonywać, że od poziomu referatów zależy powodzenie konferencji. Wiąże się z tym bezpośrednio trudne zadanie wyboru najlepszych referatów spośród zgłoszonych propozycji. Jako członek zespołu oceniającego anonimowe streszczenia wystąpień nie mogę oczywiście wypowiadać się na temat konkretnych referatów, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby podzielić się z wami trzema uwagami ogólnymi, dotyczącymi – wydawać by się mogło – spraw pobocznych, w moim odczuciu jednak dość istotnych.

Niestrawne streszczenia

Spośród wszystkich kilkudziesięciu zgłoszeń mało było streszczeń o odpowiedniej objętości. Choć organizatorzy ustalili ją na dwie strony standardowego A4, to jednak kilka abstraktów było za długich nie w sensie regulaminowym, lecz merytorycznym (lanie wody). Zdarzały się nawet streszczenia (czy raczej należałoby powiedzieć: wstępne wersje wystąpień) na trzy strony A4. Dłuższy tekst nie zwiększa wcale szansy na pozytywną ocenę, a czasami jego efekt jest odwrotny od zamierzonego: długo się to czyta i trudno wychwycić najważniejsze informacje.

Z własnych doświadczeń wiem, że skondensowanie głównej myśli referatu na połówce strony A4 jest zadaniem o wiele bardziej wymagającym niż spisanie wszystkich wolnych myśli na pięciu stronach. Prawniczy żargon niestety ułatwia nadmierne rozpisywanie się. Śmiało można więc postawić tezę, że ten kto streścił sedno sprawy na połówce strony, najprawdopodobniej lepiej sobie wszystko przemyślał (a może nawet więcej się napracował) niż autor kilkustronicowego tekstu. Wiem to po sobie: napisanie tego samego krócej i ściślej wymaga większego nakładu pracy.

Bizantyjskie tytuły

Spoglądając na opublikowany harmonogram konferencji (jest już dostępny tutaj) wyraźnie rzuca się w oczy – przynajmniej dla mnie – zdecydowany brak symetrii w tytułach referatów. Piękno moi drodzy tkwi w prostocie. Takie tytuły jak „Ostrożność przy regułach ostrożności” czy „O potrzebie zdefiniowania odpowiedzialności karnej” mają zwięzłą formę, dobrze brzmią, są łatwe do percepcji i co nie bez znaczenia będą ładnie wyglądały na plakacie.

Moim zdecydowanym faworytem jeśli chodzi o sytuację odwrotną, to znaczy przekombinowanie tytułu i uczynienie go przytłaczającym, niekomunikatywnym i nieestetycznym, jest następujące zdanie: „Poszerzenie zakresu środków zabezpieczających jako potrzeba efektywnego monitorowania zachowania sprawców czynów zabronionych o wysokiej społecznej szkodliwości oraz stosowania wobec nich środków probacyjnych po odbyciu kary pozbawienia wolności”. Czy nie wystarczyłoby napisać: „Poszerzenie katalogu środków zapezpieczających”?

Drugi przykład typowo prawniczego mnożenia słów ponad potrzebę: „Sprawstwo pośrednie. Koncepcja wypełnienia luki w polskim systemie zasad odpowiedzialności karnej za sprawcze postacie przestępczego współdziałania w nowelizacji części ogólnej kodeksu karnego”. Optowałbym za skróceniem tytułu do postaci: „Sprawstwo pośrednie: luka w konstrukcji przestępnego współdziałania?”. Prawda, że lepiej brzmi? Pomijam już fakt, że tytuł w opublikowanej postaci w sposób zbędny powtarza rzecz oczywistą, która wynika z tematu konferencji („…w nowelizacji części ogólnej kodeksu karnego”).

Trzeci przykład ciekawego tematu o niestety mało strawnym tytule: „Rozwiązanie problemu niesztywności desygnowania pojęć definiowanych przez wartości nominalne pieniądza w części ogólnej kodeksu karnego”. Końcówka tytułu mówiąca o części ogólnej k.k. jest tak jak w poprzednim przypadku całkowicie zbędna, co zaś się tyczy meritum sprawy możnaby po prostu napisać: „Problem definiowania pojęć przez wartości nominalne pieniądza”.

Za tytuły referatów w przyjętym kształcie odpowiadają organizatorzy, którzy powinni zasugerować autorom ich skrócenie, najlepiej od razu proponując własną wersję tytułu. Nie każdy prawnik musi być przecież specjalistą-filologiem. Nie jestem fachowcem i nie twierdzę, że moje intuicje językowe są bez zarzutu, ale mam dziwne wrażenie, że tym razem jednak mam trochę racji 🙂 Myślę, że wielu uczestników konferencji byłoby wdzięcznych za dobrą radę organizatora dotyczącą ostatecznego kształtu tytułu referatu.

Referaty bez tytułu

Ostatnia rzecz również wiąże się z konstrukcją tytułów referatów przyjętych na konferencję. Proszę mi powiedzieć, o czym będzie referat zatytułowany: „O przedwczesnym rozstrzyganiu sporów”? Nie chodzi bynajmniej o jakiś teoretyczny i ogólny namysł nad istotą działalności kodyfikacyjnej, lecz o bardzo konkretne zagadnienie dogmatyczne w prawie karnym. Czytałem abstrakt – wiem o czym będzie mowa. Ale wy, czytelnicy plakatu nie wiecie i to jest pewien problem.

Druga grupa tytułów problematycznych z punktu widzenia ich informatywności to te zawierające numerki nieobowiązujących przepisów, które są dopiero na etapie projektowania i w związku z tym szerszej publiczności nic nie powiedzą. Przykład pierwszy: „Triumfy funkcji kompensacyjnej w prawie karnym na marginesie art. 59a k.k.”. Zauważmy, że jest to kolejny przykład multiplikowania zbędnych informacji: zwrot „w prawie karnym” należałoby wyrzucić, ponieważ z uwagi na charakter konferencji to się rozumie samo przez się. Numerek przepisu-widma trzeba natomiast rozwinąć do postaci opisowej, np.: „Triumfy funkcji kompensacyjnej na marginesie umorzenia postępowania na prośbę pokrzywdzonego”. Pawle, Kamilu, już dzisiaj szykuję się na wasz referat, ale chyba się ze mną zgodzicie?

Ciekawie zapowiada się również referat Marka Sławińskiego pt.: „W sprawie art. 1 § 1a k.k. i jego implikacji procesowych. Uwagi na marginesie obiektywnego przypisania i prawa procesowego”. Wszystko fajnie i pięknie, ale co to jest art. 1 § 1a k.k.? Zaryzykuję stwierdzenie, że tematem referatu Marka będzie: „Ustawowa regulacja obiektywnej przewidywalności popełnienia czynu zabronionego i jej procesowe implikacje”.

Nie za długo, nie za krótko!

Jak mieliście okazję zobaczyć piszę dzisiaj o samych techniczno-organizacyjnych drobnostkach. Konferencja o nowelizacji Kodeksu karnego w istocie rzeczy zapowiada się bardzo ciekawie i proszę sobie rezerwować 15-16 marca, to już za niecałe dwa tygodnie!

Kto natomiast chce się dowiedzieć, jak naprawdę nie należy organizować konferencji, niech zajrzy do harmonogramu III Zjazdu Studentów AdministratywistówPięć minut (całe 300 sekund!) na referat to przecież kompletne nieporozumienie. Czyżby organizatorzy tej fuszerki nie potrafili przeprowadzić selekcji najciekawszych 10-20 referatów, lecz przyjęli wszystkich jak leci? To nie jest konferencja, to jest bezceremonialne biuro wystawiania zaświadczeń.

Podobne tematy

8 komentarzy

Anonimowy 8 marca 2013 - 13:00

Abstrakty miały mieć maks. 2 strony A4 i wydaje mi się, że wszystkie zgłoszenia spełniały ten wymóg ; )

/jm

Reply
Mikołaj Małecki 8 marca 2013 - 16:11

Pomyliły mi się konferencje :P, dzięki za czujność. Sprostowałem już informację w poście.

Reply
Paweł Czarnecki 13 marca 2013 - 15:54

Szanowny Panie Mikołaju Małecki!
Panie Mikołaju! Mikołaju Drogi – Mikusiu Najdroższy! Królu złoty z którym niejedną… konferencyjną herbatę wypiłem.
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi – rzekł taka pewien biskup warmiński, który na konklawe purpuratem nie był i którego nazwisko wszyscy znamy, zatem chętnie odniosę się do paru słów, które zechciałeś pewnemu tytułowi niewypowiedzianego jeszcze referatu –zarzucić. Odpisałem ponieważ…. Uwielbiam dyskusje i twojego bloga – i żałuję, że nie mogę więcej czasu poświęcić na dłuższą wypowiedź, siedzę bowiem właśnie nad nowelizacją KK. Bliski mi jest ferwor każdej naukowej dysputy – bowiem mimo przeogromnej sympatii do Ciebie, mimo podziwu dla twych (nie tylko filozoficzno-prawniczo-siatkarskich) dokonań, muszę oddzielić jak każdy miłośnik naukowej debaty – Autora wypowiedzi, od wypowiedzianych przez niego słów.
Chylę czoła przed twą spostrzegawczością i …przyjmuję słowa krytyki – zasłużonej, choć w moim odczuciu niestety połowicznie. Rzeczywiście, nie spostrzegliśmy z Kamilem tytułowego superfluum – mea culpa (czytaj: „nostra culpa”)… I będziemy się z moim Drogim Współautorem mieć na przyszłość na baczności, dzięki Tobie! Za to Ci dziękuję. Bardzo chętnie i w pokorze się uczę – każdego dnia., szczególnie od najlepszych. Poważnie – obiecuję poprawę.
Spieszę jednak z wyjaśnieniami – otóż o ile faktycznie niezasadnie użyliśmy z Kamilem zwrotu „w prawie karnym” o tyle nie zgodzę się, że zamieszczenie na tej czy innej konferencji „numerków nieobowiązujących przepisów” jest błędem, uchybieniem legislacyjnym, niestosownością, niedopatrzeniem czy przejęzyczeniem; jakkolwiek to określać, jakkolwiek to zwać. Przywołam powody – bowiem wyłącznie argumenty są istotą każdej dyskusji naukowej.

Reply
Paweł Czarnecki 13 marca 2013 - 15:55

cd.
Po pierwsze miej proszę na względzie temat konferencji, który zakłada przecież omawianie materii nieobowiązującego stanu prawnego – a tam wszystkie przepisy są projektowane, tworzone na nowo. Nie obowiązują zatem jeszcze przepisy – i warto się nad nimi pochylić. Po to w końcu konferencja została zorganizowana.
Po drugie pamiętaj proszę o zaproszonym audytorium – na konferencję z założenia przychodzi się nie dla certyfikatu – lecz konferencje adresowane są do pasjonatów i laików. Może zbyt idealistycznie oczekuję, że uczestnicy konferencji nie są laikami, ale mam prawo wymagać, że osoby zgromadzone na konferencji, chociażby pobieżnie orientują się w materii i znają poczynania projektodawców. Biję się w pierś/klatę także dlatego, że po prostu nie zauważyłem mojej wtopy – bardziej skupiłem się czy zapisać „triumfy” czy „tryumfy”.
Po trzecie z kolei – standardy i wzorce publikacyjne, statystyczne, czy wynikające z systematyzacji publikacji naukowych wymagają niekiedy zamieszczenia numerków artykułów z oczywistych powodów (wyszukiwanie literatury do magisterek, doktoratów po tytule). Nie zawsze bowiem łatwo scharakteryzować daną instytucję, szczególnie gdy nie ma ona jeszcze nazwy, albo zakres desygnatów danego pojęcia jest nieostry. Spróbuj bez użycia odwołania do numeru artykułu lapidarnie opisać projektowane zmiany w art. 86 tzw. kary złącznej czy choćby instytucji z 95a k.k.– pomijam już trudności wynikające z bliższych mi instytucji karnoprocesowych nawet na gruncie niby-oczywistych art. 335 lub 387…. Co tu dużo mówić… szybki numerek (bez skojarzeń) ułatwia sprawę. Hawk!
Po czwarte – ironią losu jest fakt, że katedra prawa karnego UJ słynie z niezwykle kwiecistych i niekiedy przydługich tytułów (na marginesie – ja prywatnie lubię niezwykłe tytuły i znane mi są twoje teksty). Zapewne podobnie jak ja wiesz jaki problemem edytorskim jest wystawienie certyfikatu z takim tytułem nie mówiąc już o sprawozdaniach dla władz wydziału czy tłumaczeniach tytułów przy ubieganiu się o granty. Nie inaczej jest z abstraktami na konferencję, ich rolą, zgodnością z tematem– to dłuższy temat pogadamy na żywo (do soboty).
Po piąte wreszcie bez nowelizacyjnych artykułów w stylu „rozważania na kanwie projektowanego” ble ble ble – nie byłoby znaczącej ilości artykułów naukowych – obaj doskonale wiemy, że znacząca część artykułów (choć głównie z procedury karnej) poświęcona jest nowelizacjom. Właśnie one dostarczają inspiracji do mniej lub bardziej krytycznej oceny – podobnie jak pisanie glos…. Tu się tworzy prawdziwą naukę, w obszarach, o których jeszcze nikt nie pisał.
Sformułowanie tytułu jak doskonale wiesz jest piekielnie trudne. Na dowód, odniosę się do korekty twojej propozycji poprawienia naszego z Kamilem tematu, który zaproponowałeś jako: „Triumfy funkcji kompensacyjnej na marginesie umorzenia postępowania na prośbę pokrzywdzonego”. Po pierwsze zwrot prośba” jeśli mnie pamięć nie myli w k.k nie występuje (w k.pk. w zasadzie wpadkowo w przypadku ułaskawienia i jeszcze jednego przepisu, który nie mam siły sprawdzać”). Po drugie z kolei brak zamieszczenia numerku sugeruje że nie wiadomo o jaką instytucję chodzi (inicjowanie środków probacyjny 66 § 3 k.k.)– i czy z zakresu postępowania karnego, (mediacja 23a 9 § 2 k.p.k.?,, może 9 § 2 k.p.k.). Kto wie, czy zatem nie należałoby zostawić zwrotu „w prawie karnym” aby oddzielić go od postępowania karnego czy prawa karnego sensu largo? Nie wiem…. Z drugiej strony wówczas mógłbyś powiedzieć, Pawellasie – no ale jak będziesz mówił o kpk to bęzie nie na temat…. Na co z kolei ja odpowiem Mikołajku – po pierwsze 59a jest jedną z dwóch wrzutek karnomaterialnych w ustawie procesowej, a po wtóre oj jakże trudno oddzielić kodeks karny od postępowania karnego. No dwa bliźniaki są…. Służąc wzajemnie sobie
cdn

Reply
Paweł Czarnecki 13 marca 2013 - 15:59

Twój tytuł zatem jest …. Inny, nie wiem czy „lepsiejszy” acz inny no ale falsa demonstratio… Twój tytuł jest krótszy. Zresztą Mikołaju oboje wiemy. Nieważne czy długi, nieważne czy mały, ważne by był śmiały…. Tytuł oczywiście;-)
Twój Ulubiony Pawellas
PS: Uściski serdeczne!
PS2: Pozdrówek moc – niech twój Parmenides Z Elei…. Będzie nad Tobą czuwał, niech będzie z Toba na zawsze….w końcu „Byt (konferencyjny) jest a niebytu nie ma”.

Reply
Mikołaj Małecki 13 marca 2013 - 16:23

Szanowny Panie Doktorze Pawle,
wpisy na blogu również są przede wszystkim śmiałe 🙂 W tym duchu przyjmuję polemikę i oczywiście rozumiem powody, dla których "art. 59a" pojawił się w tytule Waszego referatu. Względy "uściślające" o których powiedziałeś teraz do mnie przemawiają – lepiej wskazać regulację "z numerka" niż narażać się na nieścisłość wyrażenia opisowego albo narażać się na za długi tytuł opisowy, który byłby dostatecznie sprecyzowany. Ja tylko nieśmiało zasugerowałem, że taki numerek "szerszej publiczności nic nie powie". Nie ośmieliłbym się określić tego "błędem, uchybieniem legislacyjnym, niestosownością, niedopatrzeniem czy przejęzyczeniem; jakkolwiek to określać, jakkolwiek to zwać". Tylko tyle i aż tyle 🙂 Faktem jest natomiast, że moje dywagacje to tylko kwestia "niebytu" (konferencyjnego), śmiało więc można na nie machnąć ręką szczególnie w obliczu argumentów, które przedstawiłeś. Jeśli zaś idzie o długość, to jesteś jak na razie bezkonkurencyjny 🙂

Reply
Paweł Czarnecki 14 marca 2013 - 00:03

Najdroższy Mikołaju, Drogi Doktorze (in spe)!
Ja tam doktorem nie jestem, wszak jeszcze nikogo nie wyleczyłem – tym niemniej jeśli temat konferencyjny, zawsze chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami.
W naszej quasi-korespondencji momentami wkraczamy na bardzo grząskie grunty, skojarzeń, niekoniecznie karnistycznej miary – słodząc sobie słówkami i nie zapominając na szczęście o nieudawanych uprzejmościach. Miejmy nadzieję tylko, że nasze niewiasty nie zapuszczają się na tegoż bloga. Na szczęście/nieszczęście?
Uprzejmości załączam i dalszych sukcesów zażyczam.

Reply
Dorota Bentke 8 października 2013 - 00:16

Drobnostki?!?!?! To były bardzo poważne kwestie! 😛

Reply

Co o tym sądzisz?