Start Media Co grozi przebierańcom w togach?

Co grozi przebierańcom w togach?

przez Dogmaty Karnisty

Kryzys konstytucyjny zmusza do odkurzenia rzadko stosowanych przepisów, np. art. 227 k.k., penalizującego fałszywe podawanie się za sędziego Trybunału Konstytucyjnego – piszę w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” wspólnie z Maciejem Pachem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

M. Małecki, M. Pach, Co grozi przebierańcom w togach, „Rzeczpospolita” z 21 lutego 2017 r., nr 43 (10681), s. C8.

W artykule analizujemy możliwość zastosowania art. 227 k.k. w przypadku osób, które podają się za funkcjonariuszy publicznych, faktycznie nimi nie będąc. Kanwą naszych rozważań jest status prawny trzech nadliczbowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego (dublerów, niby-sędziów czy antysędziów, jak określa się ich w piśmiennictwie), wskazanych przez Sejm obecnej kadencji do pełnienia urzędu sędziego TK mimo braku wakatów i niedopuszczaniu ich przez długi czas do orzekania przez poprzedniego prezesa TK.

Przepis Kodeksu karnego, o którym mowa, głosi:

Art. 227. Kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Wybrani w cudzysłowie

Na początku artykułu streszczamy stan faktyczny, który staje się kanwą dalszych rozważań. Wybór trzech sędziów Trybunału bierzemy, rzecz jasna, w cudzysłów:

Sejm „wybrał” H. Ciocha, L. Morawskiego i M. Muszyńskiego na sędziów TK 2 grudnia 2015 r. Czasownik nieprzypadkowo wymaga tu cudzysłowu, bo ów wybór miał charakter pozorny. W istocie do niego nie doszło, skoro wówczas nikt nie mógł być na sędziego TK wybrany. Wszystkie urzędy sędziów TK były obsadzone.

Następnie analizujemy nieco dokładniej przedstawiane w debacie interpretacje przepisów mających znaczenie dla rozeznania się w sytuacji prawnej nadliczbowych sędziów, w szczególności słynny już argument ze spójnika „oraz”.

W dalszej kolejności podnosimy:

Sejm nie ma prawa stwierdzić „braku mocy prawnej” uchwał o wyborze sędziów TK. To właśnie uchwały z 25 listopada 2015 r. są pozbawione mocy prawnej, tak jak i późniejszy wybór „antysędziów”. Sejm w państwie prawa nie może uzurpować sobie kompetencji do wyboru sędziów konstytucyjnych w dowolnym czasie. Złożone przez „antysędziów” ślubowanie nie mogło sanować nielegalnej procedury, a przyodzianie togi nie czyni nikogo sędzią Trybunału.

Nie szata zdobi sędziego

Z tego powodu zasadne wydaje się pytanie, czy trzech nadliczbowych „sędziów” kiedykolwiek podało się za prawdziwych sędziów. Aby na nie odpowiedzieć, trzeba przyjrzeć się art. 227 k.k.

Podaje się za określoną osobę ten, kto „przedstawia się jako ta osoba” (Inny słownik języka polskiego, red. M. Bańko, Warszawa 2000), „mówi, pisze, informuje, że jest tym kimś” (Współczesny słownik języka polskiego, red. B. Dunaj, Warszawa 2007), „ogłasza się nią” (Uniwersalny słownik języka polskiego, red. S. Dubisz, Warszawa 2003), „oświadcza, że jest nią niezgodnie z prawdą albo w okolicznościach, które w słuchającym wywołują nieufność” (Słownik języka polskiego, red. W. Doroszewski, Warszawa 1964).

O tym, czy dana osoba bezprawnie podała się za funkcjonariusza publicznego, decyduje obiektywna analiza stanu faktycznego, uwzględniająca zachowanie sprawcy i uwarunkowania prawne, w jakich dopuścił się czynu (…). Nie musi on skutecznie wprowadzić innej osoby w błąd co do bycia owym funkcjonariuszem. Wystarczy zmierzanie do wywołania takiego wrażenia (…) i stanowcze podejmowanie określonych czynności dla niego zarezerwowanych.

– interpretujemy zupełnie niekontrowersyjnie art. 227 k.k.

Równie ważna jest w omawianej sprawie tzw. strona podmiotowa czynu, a więc nastawienie osoby podającej się za funkcjonariusza publicznego do jej własnego czynu. Przepis nie wymaga, by sprawca miał złe intencje; nie wymaga chęci wprowadzenia innej osoby w błąd. Co ważne, art. 227 k.k. nie zawiera też żadnego znamienia wskazującego na szczególną wiedzę sprawcy („wiem na pewno, że nie jestem sędzią TK, ale chcę się za niego podać”). Niekiedy ustawodawca stosuje takie doprecyzowanie, np. w art. 161 § 1 k.k., który wymaga obiektywnej wiedzy sprawcy o danym stanie rzeczy, jednak nie dotyczy to przestępstwa z art. 227 k.k.

Wystarczy więc, by sprawca przewidywał możliwość (nie był pewien) bezprawnego podania się za funkcjonariusza, i godził się na to:

(…) odpowiada karnie także ten, kto przewiduje możliwość, że nie jest sędzią TK, i niepomny tych wątpliwości chce wykonywać jego funkcje, albo przynajmniej jest mu obojętne, czy przypuszczenie to okaże się zgodne z prawdą czy nie (art. 9 § 1 k.k.).

Wymagamy więcej

Osoby wyróżniające się wiedzą prawniczą powinny wiedzieć więcej od przeciętnego obywatela. Dlatego nasz artykuł kończymy stwierdzeniem:

Art. 194 ust. 1 Konstytucji wymaga wyróżniania się przez sędziego wiedzą prawniczą, ta zaś wskazuje na obiektywne wątpliwości co do statusu prawnego nadliczbowych sędziów TK. Od osób aspirujących do miana sędziego wolno oczekiwać więcej niż od przeciętnego obywatela, także w świadomości prawa.

Czy jednak art. 227 k.k. może znaleźć zastosowanie w omawianym przez nas przypadku? To już pytanie do organów ścigania, a także do prawdziwych sędziów.


Wszystkie cytaty za: M. Małecki, M. Pach, Co grozi przebierańcom w togach, „Rzeczpospolita” z 21 lutego 2017 r., nr 43 (10681), s. C8.
Foto: Dogmaty Karnisty

Podobne tematy

3 komentarze

Karl 23 lutego 2017 - 23:42

Dlaczego Panowie w swoim artykule pominęli Julię Przyłębską i Piotra Pszczółkowskiego?! Przecież ich status prawny jest identyczny, jak Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego! Fakt, że po ogłoszeniu orzeczenia TK z 3 grudnia 2015 roku zwolniły się w Trybunale dwa wakaty, a poprzedni prezes Andrzej Rzepliński dopuścił ich do orzekania, nie czyni z nich jeszcze sędziów! Przyłębska i Pszczółkowski zostali bowiem "wybrani" na zajęte już miejsca, a podstawą tego "wyboru" były kuriozalne uchwały obecnego Sejmu z 25 listopada 2015 r. "unieważniające" prawidłowy wybór sędziów dokonany przez Sejm poprzedniej kadencji.

Reply
Anonimowy 26 lutego 2017 - 16:12

Szanowny Panie!
Analiza materialnoprawna jest bardzo ciekawa. W pełni się z nią zgadzam. Niemniej jednak nurtuje mnie pytanie o praktyczne wykorzystanie analizy. Otóż czy jest możliwe ściganie i skazanie owych potencjalnych przestępców. Prokuratura nie będzie ścigać z urzędu niby-sędziów. Zwykły obywatel nie ma interesu prawngo. Czy osoba, która miała sprawę z udziałem niby-sędziego w TK, może wnosić o sciganie, a po dwukrotnym umorzeniu przez prokuraturę, a w końcu złożyć prywatny akt oskarżenia?

Reply
Anonimowy 19 marca 2017 - 16:22

A co z sędziami pozorantami wybranymi głosami PO w poprzedniej kadencji sejmu??? Zapomniało się o nich na użytek bieżącej POlityki.

Dla przypomnienia całe TK to instytucja powołana przez Jaruzelskiego po tym kiedy Solidarność walcząca zapowiedziała skarżenie dekretów Stanu Wojennego do Sądów o niekonstytucyjność. Reżim przypiął wiec kwiatek w postaci TK by uniemożliwić stosowanie konstytucji wprost w Sądach i podważanie jego przepisów.

Poza tym widać wprost że samo rozważanie zastosowania art 277 do Sędziów TK wybranych przez SEJM uchwałą jest zwyczajna głupotą założycielską tak zwanej totalnej opozycji. Sejm jest emanacja suwerena który – jeżeli taka wolę okaże, może rozgonić całe to prawnicze towarzystwo na cztery wiatry. Włącznie z przepisem kk. który jest rozważany tu do zastosowania przeciwko jego przedstawicielom w TK.
Jest to więc sprawa z zakresu polityki od biedy może ustroju do dyskusji akademickich, ale na pewno nie z zakresu prawa karnego.

Reply

Co o tym sądzisz?