Start Zdarzenia Bliźnięta nie ludzie? Czyli na czym polega “śmierć ciąży”

Bliźnięta nie ludzie? Czyli na czym polega “śmierć ciąży”

przez Dogmaty Karnisty

Media donoszą o śmierci dwojga dzieci – bliźniąt, które zmarły w łonie matki z powodu zwłoki w przeprowadzeniu zabiegu cesarskiego cięcia (zobacz notatkę prasową). To poruszająca wiadomość, która może wywołać złość i poczucie bezsilności, gdy tylko uświadomimy sobie, że w obecnym stanie prawnym nie ma jednoznacznych podstaw do ukarania personelu szpitala za zaistniałe zaniechanie. W kodeksie karnym nie ma po prostu żadnego typu przestępstwa, mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci człowieka przed jego narodzeniem (przed rozpoczęciem porodu).

Swego czasu Sąd Najwyższy w iście akrobatycznej argumentacji uzasadnił, że lekarz-diagnosta, który odesłał ciężarną kobietę w zaawansowanej ciąży do domu, mimo że jej dziecko dusiło się wówczas zaciśniętą wokół szyi pępowiną, powinien odpowiadać za spowodowanie śmierci tego dziecka. Sytuacja prawna wyglądała identycznie: brak podstaw do uznania, że lekarz nieumyślnie spowodował śmierć człowieka urodzonego, a także brak możliwości skazania go za umyślne uśmiercenie dziecka nienarodzonego. Postępowanie Sądu Najwyższego w tamtej sprawie to dramatyczna walka o minimum sprawiedliwości prawa; postępowanie – dodajmy uczciwie – balansujące na granicy procesowej i naukowej przyzwoitości (zobacz szczegóły np. w tym artykule).

Uznanie, że brak przeprowadzenia na czas zabiegu cesarskiego cięcia podpada pod „okres porodu”, o którym mowa w art. 149 k.k., tyle tylko że jest to swego rodzaju „poród zaniechany”, bo dziecko faktycznie jeszcze się nie rodzi, lecz „powinno się rodzić”, to interpretacyjne nadużycie, trudne do obrony de lege lata. Takie nierodzące się dziecko jest przez kodeks karny nazywane „dzieckiem poczętym”, jest o nim mowa w kontekście aborcji, a odpowiedzialność karna za spowodowanie jego śmierci wymaga umyślności po stronie lekarza.

Trzeba nazwać rzeczy po imieniu: nawet jeśli życie bliźniąt dało się z łatwością uratować, a personel szpitala naruszył reguły postępowania z zagrożoną ciążą, w obecnym stanie prawnym żaden z członków załogi nie popełnił przestępstwa.

Tego typu zaniechania powinny być karalne, nie mam co do tego wątpliwości. Żeby za nie karać bez narażania się na zarzut naginania prawa, potrzebny jest nowy przepis. Komisja Kodyfikacyjna taki przepis zaproponowała (zobacz art. 162a w projekcie nowelizacji z 5 listopada 2013). Projektowane zmiany zostały jednak, w bardzo słabym stylu, obrzucone błotem przez niektórych karnistów. Rezultatem jest niechęć pewnej części opinii publicznej do propozycji Komisji Kodyfikacyjnej i bezkarność lekarzy za błędy w sztuce, popełnione względem dzieci w prenatalnej fazie rozwoju.

Sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Siedzieliśmy dzisiaj z Tomkiem Sroką na uniwersytecie i słuchaliśmy medialnej wypowiedzi jakiegoś pana z Prokuratury, który relacjonując zdarzenie z bliźniętami stwierdził między innymi, że nastąpiła „śmierć ciąży”. Rozumiem, że ta ciekawa terminologia, zakrawająca na ponurą nowomowę, nawiązuje do pamiętnej burzy medialnej wokół terminu „dziecko poczęte” (grudzień 2013). Ludzie boją się teraz normalnie mówić!

Termin „dziecko poczęte” wzbudza awersję u niektórych komentatorów. Określenie „śmierć ciąży”, użyte przez pana z Prokuratury, spodobałoby się zapewne Pani Profesorce Monice Płatek. Czekam na wywiad z Profesorką Płatek, która wreszcie wytłumaczy załamanym rodzicom, żeby nie nadużywali języka: że wcale nie stracili dwójki dzieci, lecz tylko dwa płody.

Podobne tematy

4 komentarze

PhilGilbert 20 stycznia 2014 - 21:00

A jeżeli zachodziły przesłanki medycznej konieczności przeprowadzenia cesarki? Na ten temat też orzecznictwo było. Pytanie tylko czy takie przesłanki zaszły w tym stanie faktycznym, a z mediów jak zawsze można nasłuchać się szumu, a w kwestii istotnych informacji milczenie

Reply
Mikołaj Małecki 20 stycznia 2014 - 21:11

Nie wiadomo. Gdzieś czytałem, że nie zaszły (ciąża była monitorowana co 2 godz. i nie było naglącej konieczność cesarskiego cięcia). Ale nawet jeśli zaszły, to część tych sytuacji nazwałem sobie właśnie "porodem zaniechanym". Trzeba ekwilibrystyki argumentacyjnej, by uzasadnić, że to nie jest "dziecko poczęte" w okresie przed porodem, tylko "dziecko w okresie porodu". Od argumentacji zależy w tym wypadku karalność albo bezkarność, mam więc obawy czy taka wykładnia jest praworządna

Reply
Anonimowy 4 lutego 2014 - 18:42

Dla mnie określenie "śmierć ciąży" zakrawa wręcz na jakąś ponurą groteskę. Nie wierzę, że w pełni świadomy człowiek jest w stanie bez cienia zawahania użyć tak absurdalnego terminu…
MD

Reply
Mikołaj Małecki 4 lutego 2014 - 19:04

>>http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prokuratura-wszczyna-sledztwo-po-smierci-nienarodzonych-blizniat,389338.html<&lt;

"Dzisiaj zostało wszczęte śledztwo pod kątem błędu w sztuce lekarskiej, którego skutkiem była śmierć ciąży bliźniaczej "

Reply

Co o tym sądzisz?